Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalne pobicie w Siedliskach. Areszt dla bandytów

Anna Janik, Dorota Wilk
Poniedziałek. Godz. 14.10. Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie. Policja prowadzi na przesłuchanie podejrzanego
Poniedziałek. Godz. 14.10. Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie. Policja prowadzi na przesłuchanie podejrzanego Dariusz Danek
- Od niedzieli chodzę w kółko i nie mogę przestać płakać. Dzisiaj mała Oliwia podeszła do mnie i zapytała, czy tatuś dalej nie mówi i nie słyszy - ociera łzy pani Kazimiera z Siedlisk, przyjaciółka rodziny 31-letniego Krzysztofa, skatowanego na sobotnich urodzinach swojego brata.

To nie była pijacka libacja nastolatków, ale rodzinna, zamknięta impreza z życzeniami, tortem i grillem. Okazją do spotkania była "osiemnastka" najmłodszego z czterech braci.

W sobotę, z dala od centrum wsi, w drewnianej, zadaszonej altance pod lasem, którą gmina wynajmuje na tego typu zabawy, spotkali się przyjaciele, rodzice i krewni 18-letniego Kamila. Byli też wszyscy jego bracia, m.in. 31-letni Krzysztof z żoną i dwójką dzieci: 2,5-letnią Oliwią i 7-letnim Patrykiem.

Prowodyr trenował boks

Około godz. 23 pod bramkę podjechał samochód. W środku siedziała trójka mężczyzn, w tym znany w okolicy 20-letni Filip M. Nie był zaproszony na rodzinne święto.

- Pani, to jest jakiś bokser. Wszyscy schodzą mu z drogi, bo nie raz zdarzało się, że przychodził pod imprezy tylko po to, żeby się bić - usłyszeliśmy dzisiaj od jednego z mieszkańców Lubeni.

Tak było i tym razem. Kiedy pojawił się wśród gości, podeszła do niego mama jubilata i poprosiła, żeby opuścił teren przyjęcia. Wtedy zaczął ją wyzywać aż w końcu uderzył pięścią w twarz. Na pomoc mamie ruszył 31-letni Krzysztof. 20-latek z Lubeni dotkliwie go pobił. Podobny los spotkał tych, którzy chcieli stanąć w jego obronie.

- To jest silny, zbudowany facet, który trenuje boks. W sumie sam pobił chyba z osiem osób. Ja dostałem w głowę, a cios był tak silny, że upadłem na ziemię i aż mnie zamroczyło - opowiada Mateusz, młodszy brat Krzysztofa.

Włączył silnik i nacisnął gaz

Filipowi M. w bójce nie pomagał żaden z jego kompanów. Damian S. był pijany i spał w samochodzie. 26-letni Marek F. z Czudca, który kierował renault, nie wysiadał z auta i stamtąd obserwował wydarzenia. Tyle, że to on przejechał po leżącym na trawie, pobitym 31-letnim Krzysztofie.

- Wokół było takie zamieszanie, że nie zauważyliśmy jak to się dokładnie stało. Wiedzieliśmy tylko, że pod autem leży Krzysiek i w sześć osób podnosiliśmy je, żeby go wyciągnąć - opowiada Mateusz.

Uczestnikom zabawy udało się też zatrzymać sprawców do momentu przyjazdu policjantów z Rzeszowa i Tyczyna. Co dziwne, funkcjonariusze z Boguchwały, którzy mogli być na miejscu zdarzenia o wiele szybciej, w tym samym czasie jeździli po rzeszowskich szpitalach z pijanym mężczyzną z terenu gminy. Nie mogli zostawić go w rzeszowskiej izbie wytrzeźwień tylko w policyjnym areszcie. Do tego potrzebowali badania lekarskiego, po które udali się do szpitala. Skąd takie zamieszanie?

- Zawarliśmy porozumienie z miastem Rzeszów, żeby do tutejszej izby wytrzeźwień były przyjmowane osoby z naszej gminy, ale w tym roku skończyły się już pieniądze, które w ramach umowy przeznaczyliśmy na ten cel - wyjaśnia Piotr Klimczak, zastępca burmistrza Boguchwały. - To dziwne, bo w ubiegłym roku była to taka sama kwota, czyli 10 tys. zł i wystarczyła do grudnia. Rada będzie musiała zwiększyć pulę na ten rok - dodaje.

Żeby tylko przeżył

Jak udało nam się ustalić, Filip M. i Marek F. usłyszeli dzisiaj zarzuty usiłowania zabójstwa. Prokuratura złożyła już wniosek o tymczasowy areszt dla podejrzanych. Damian S. będzie występował w sprawie tylko w charakterze świadka.

- Żaden z mężczyzn nie był wcześniej notowany - mówi nadkom. Konrad Wolak, zast. Komendanta Miejskiego Policji w Rzeszowie. - Filip M. pobił w sumie kilka osób. Ich obrażenia są lekkie i kwalifikują się tylko na ściganie z oskarżenia prywatnego, ale z uwagi na charakter sprawy zwrócimy się do prokuratury, żeby ścigała je również z urzędu - dodaje.

31-letni Krzysztof, który ucierpiał najbardziej, nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Jego stan lekarze określają jako bardzo ciężki. O rokowaniach, a tym bardziej ewentualnych konsekwencjach urazów, nie chcą mówić. Od rodziny dowiedzieliśmy się, że Krzysztof doznał licznych złamań, m.in. w obrębie szczęki. Ma uszkodzony pień mózgu.

- Lekarze nie pozostawiają złudzeń, jest źle - ociera łzy pani Kazimiera. - Pozostało nam się już tylko modlić żeby przeżył - urywa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24