Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bracia Urban: Konie to nasza odskocznia

Jakub Hap
Rodzinna stajnia Urbanów znajduje się w bliskim sąsiedztwie ich domu. Mieszka tam sympatyczne końskie trio - Indusowi i Remingtonowi towarzyszy Misiek, senior liczący ponad 20 lat. To koń legenda - jeździeckie umiejętności nabywali na nim nie tylko Paweł z Piotrem, ale i wielu innych.
Rodzinna stajnia Urbanów znajduje się w bliskim sąsiedztwie ich domu. Mieszka tam sympatyczne końskie trio - Indusowi i Remingtonowi towarzyszy Misiek, senior liczący ponad 20 lat. To koń legenda - jeździeckie umiejętności nabywali na nim nie tylko Paweł z Piotrem, ale i wielu innych. Jakub Hap
23-letni Paweł i 20-letni Piotr pochodzą z Jasła. Obaj studiują. Pierwszy uczy się naprawnika, drugi zgłębia tajniki zarządzania. Oprócz więzów krwi łączy ich coś jeszcze - wielka miłość do jeździectwa. Z końmi chłopaki są za pan brat. Nie tylko podczas walki na torze, bo równie dużo czasu spędzają razem w stajni

Chociaż dzielą ich trzy lata, każdy ma własnego konia i inne sukcesy na koncie, oryginalne zamiłowanie bracia realizują wspólnie. Wszystko zaczęło się jednak od... Urbana seniora, bo to właśnie pan Jan, znany w Jaśle m.in. z działalności w samorządzie, umożliwił synom pierwszy kontakt z jeździectwem.

- To było w 2003 r., kiedy tata znów zaczął jeździć konno. Pewnego razu podjechał pod dom i mogliśmy nawiązać z tym zwierzęciem bliższy kontakt, zaliczyć „spacer” wokół domu. Miałem wtedy dziewięć lat, Piotrek sześć. Wcześniej widzieliśmy konia u dziadka, jednak to nie było to - wspomina Paweł Urban.

Smak czegoś innegoJeździectwo to nie piłka nożna czy gra w kosza. W tych dyscyplinach można być lepszym lub gorszym, ale jedno jest pewne - chyba każdy miał z nimi kontakt, zwłaszcza w wieku „nastu” lat. Jazda na koniu, a nawet sama styczność z tym zwierzęciem, nie jest rzeczą powszednią. Właśnie niepospolitość jeździectwa, jak i wynikające z niej pragnienie zatracenia się w czymś ze wszech miar nowym i tajemniczym sprawiła, że Paweł z Piotrkiem nie zakończyli znajomości z końmi po pierwszej przejażdżce. Poczuli, że chcą więcej, wierząc, że dadzą radę.

- Podstawy jazdy zgłębialiśmy na koniach z prywatnej stajni za szpitalem, mieszczącej się niedaleko naszego domu (rodzina Urbanów mieszka na os. Brzyszczki - przyp. red.). Początki, jak to początki, nie były łatwe... Perspektywa siedzenia na tak wielkim zwierzęciu nieco przerażała, zwłaszcza przy świadomości, że w tym przypadku niczego nie można załatwić siłą. Ale że byliśmy uparci, nie zrażaliśmy się porażkami, z czasem robiliśmy coraz większe postępy. Gdy doszły wyjazdy w teren, jazdy po okolicznych łąkach, lasach, byliśmy już w siódmym niebie. A że przyroda zawsze była nam bliska, z nowego hobby czerpaliśmy, ile się dało. Frajdy dodawało nam także to, że dzięki jeździe na koniu w środowisku rówieśników mogliśmy się wyróżnić. Robiliśmy przecież coś, co dla kolegów stanowiło prawdziwą abstrakcję - dodaje z uśmiechem Paweł.

Stajnia jak domGdy pierwsze rozdziały jeździeckiego abecadła bracia mieli już w małym palcu, rodzima brać fanów tego sportu postanowiła połączyć siły oraz działać wspólnie. W nowo powstałym Jasielskim Stowarzyszeniu Jeździeckim nie mogło zabraknąć oczywiście naszych bohaterów, którzy stali się najmłodszymi jego członkami. Wchodząc w szeregi tej grupy chłopaki na własnej skórze przekonali się, że jeździectwo to nie tylko szaleństwa na siodle i przyjemne uczucie wiatru we włosach, ale również m.in. ciężka praca w stajni i przy jej obejściu.

- Obowiązków było i jest mnóstwo, ale nigdy na to nie narzekaliśmy. Mieliśmy świadomość, że aby coś dostać, trzeba na to zapracować - możliwość jazdy zawsze była nagrodą za wszelkie trudy. Poza tym stowarzyszenie mobilizowało nas do działania. Spotkania z ludźmi o takim samym hobby jak nasze, atmosfera w stajni, to rzeczy, które w procesie adaptacji w świecie jeździeckim mocno nas ukształtowały. Realizacja pasji wymaga wielu poświęceń. Myślę, że tak ja, jak i brat, wykazywaliśmy i wciąż wykazujemy bezzasadność mówienia o jeździectwie jako o sporcie snobistycznym - tłumaczy Paweł.

Krok po kroku w góręDziś, trzynaście lat od debiutanckiego „spaceru” na koniu, chłopaki mogą pochwalić się szeregiem mniejszych bądź większych osiągnięć w jeździectwie. Specjalizują się w skokach przez przeszkody - wybrali tę konkurencję, bo, ich zdaniem, zapewnia ona najwięcej adrenaliny. Jest też najbardziej widowiskowa.

Na podium zawodów różnego szczebla stali już nie raz - niejednokrotnie obok siebie. Gdy pytamy, z których sukcesów są dumni najbardziej, Paweł wymienia III miejsce zdobyte przed kilku laty podczas Otwartego Pucharu Podkarpacia, Piotr wskazuje zaś na 9. lokatę w Akademickich Mistrzostwach Polski 2015. - Przy odrobinie szczęścia mogło być lepiej - dodaje młodszy z braci. Nim jednak zdołali zaliczyć pierwsze zawody, usłyszeli, że... niewiele potrafią.

Ale po kolei. Końcem 2008 r. wraz z tatą, dla połączenia pasji jeździeckiej z innym rodzinnym zamiłowaniem - historią, zasilili podkrakowski Szwadron Niepołomice w barwach 8. Pułku Ułanów Ks. Józefa Poniatowskiego. Tryskając zapałem do działania na niwie Kawalerii Ochotniczej, szybko otrzymali zgodę na wdrożenie tych tradycji na gruncie jasielskim. Tak powstał Szwadron Podkarpacie w barwach 20. Pułku Ułanów im. króla Jana III Sobieskiego.

- Mniej więcej wtedy trafiliśmy z bratem na szkolenie do jednego z ośrodków jeździeckich. Tam dowiedzieliśmy się, że nasze umiejętności są marne. Okazało się, że nie jeździmy prawidłowo, wyszły braki wynikające z samodzielnej nauki - głównie przy pomocy książek. Po szkoleniu, zainspirowani tym, że coś jest nie tak, znaleźliśmy trenera. Praca z nim szybko zaowocowała, poziom naszej jazdy bardzo się poprawił - mówi Piotr Urban.

Młodzi jaślanie lubią wracać pamięcią do początków jeździeckiej przygody. Z dużym sentymentem wspominają pierwsze zawody i emocje, jakie w nich generowały. Dziś siedząc na koniu są w stanie pokonać przeszkody ustawione na wysokości 110-120 cm (obaj posiadają 3. klasę w skokach), kiedyś 60 cm wywoływało strach w oczach... Jednak z odwagą podejmowali kolejne wyzwania, nawet, gdy wyjadacze z branży krzywo patrzyli się na nowych rywali, których sprzęt, łagodnie mówiąc, nie powalał. - Ku ich zdziwieniu, dawaliśmy radę, udowadniając prawdziwość porzekadła: nie sprzęt, a technika zrobi z ciebie zawodnika - śmieje się Paweł.

Pasja będzie trwaćPierwszego własnego konia bracia dostali w 2006 r., nazywał się Promyk. Cztery lata później powstała ich rodzinna stajnia, którą prowadzą do dziś. Jej lokatorzy to Misiek - ponad 20-letni senior, Indus - koń Pawła oraz Remington - należący do Piotra. Treningi, które odbywają się kilka razy w tygodniu (m.in. na tzw. łąkach hubalowych, gdzie Szwadron Podkarpacie organizuje cyklicznie Memoriał Hubala), i praca przy sportowych czteronożnych kompanach to zajęcie pochłaniające chłopakom mnóstwo czasu. Po godzinie jazdy, kolejną, jeśli nie więcej, należy poświęcić stajni - taki urok tego sportu.

- Koń to nie auto, po jeździe nie odstawię go na miejsce, by, gdy znów mi się zechce, z niego skorzystać. O konie cały czas musimy się troszczyć, dlatego studiuję w Rzeszowie. Chcę być blisko nich - mówi Paweł, przed którym ostatni rok nauki prawa na URz. Jego brat jest po pierwszym roku zarządzania. Uczy się w Krośnie. - Dzięki temu mogę mieszkać w domu i mieć wszystko pod kontrolą. Dzielimy się obowiązkami, lecz gdy tylko trzeba, na posterunku jest i tata. To kierownik ekipy, który ostro nam sekunduje - twierdzi Piotr.

Bracia kochają konie, jednak nie liczą, że z pasji uczynią główne życiowe zajęcie. Mimo to Paweł, posiadający złotą odznakę jeździecką, zrobił uprawnienia instruktorskie, a młodszy brat (odznaka srebrna) zamierza pójść jego śladem. Pytani, czy śledzą newsy ze świata jeźdźców, odpowiadają szczerze: staramy się, ale nie na tyle, by wiedzieć, kto od kogo kupuje konie. To byłoby za wiele, wolimy pojeździć!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24