Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwumiesięczna Puchatka samotnie błąkała się po lesie. Usiadła i beczała jak dziecko

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
Mały niedźwiadek samotnie błąkał się po lesie.
Mały niedźwiadek samotnie błąkał się po lesie. Archiwum Mateusz Świerczyński
1 kwietnia. Leśnicy z Cisnej informują, że znaleźli porzuconego, błąkającego się małego misia. - Przez ten 1 kwietnia nikt nam nie chciał uwierzyć. Po kilka razy dzwonili i pytali, czy to nie żart - mówi Mateusz Świerczyński.

Plan na primaaprilisowy żart leśnicy z Nadleśnictwa w Cisnej mieli dużo wcześniej ułożony. Wczesnym rankiem post wrzucili na Facebooka. Informowali o tym, że Nadleśnictwo Cisna przystąpiło do pilotażowego programu introdukcji na swoim terenie podgatunku wilka - Canis veganae. Co w tym niezwykłego? Ano to, że to gatunek wilka, który jest wegetaraninem. Zamiast polować i zjadać zwierzęta, ten wilk je rośliny. Nie oznacza to, że taki wilk-jarosz jest nieszkodliwy dla człowieka. Wręcz odwrotnie.

„Zwracamy się z prośbą o wszelkie informacje o zauważonych wilkach w przydomowych ogródkach, pałaszujących warzywa czy owoce” - informowało w komunikacie Nadleśnictwo.

Owoce i warzywa w ogródkach w kwietniu? Wilk wegetarianin? Po komentarzach pod wpisem widać, że nikt nie dał się oszukać.
Samotny, malutki miś. To nie był żart primaaprilisowy

No to wieczorem pojawił się wpis o znalezieniu błąkającego się małego misia. Znowu żart?

- Niestety, to nie żart. Pierwszy sygnał o niedźwiadku otrzymaliśmy w środę, 30 marca. Człowiek, który wykonuje dla nas usługi leśne pokazał nam filmik z niedzieli 27 marca, nagrany telefonem komórkowym. Widać było, że przy drodze chodzi niedźwiadek. Z tego video nie za bardzo dało się oszacować, jakiej wielkości jest zwierzę. Wiadomo, że jest mały, ale nie sądziliśmy, że aż tak mały, jak się później okazało - tłumaczy Mateusz Świerczyński, specjalista z Nadleśnictwa w Cisnej.

Leśnicy natychmiast pojechali w miejsce, gdzie został nagrany film.

- Nic nie było widać. Taki malutki niedźwiadek jest za lekki, żeby tropy zostawić. Może jakby było mokro, ale było sucho.

Spatrolowaliśmy teren i nic. Wróciliśmy z niczym - opowiada pan Mateusz.

„Przy drodze siedzi mały, samotny miś i płacze”

W czwartek leśnicy dostali kolejny sygnał. Jakaś kobieta zauważyła małego misia, ale czym prędzej czmychnęła. Wiadomo, tam gdzie mały miś, tam też jego matka. A niedźwiedzice opiekujące się swoimi dziećmi są bardzo niebezpieczne.
Piątek, 1 kwietnia. Dochodzi godzina piętnasta. Koniec pracy. Dzwoni telefon.

„Jest mały miś, który wyszedł na drogę. Uciekł, ale niedaleko. Usiadł w rowie tuż przy drodze. Siedzi i płacze.” Do leśników dzwonił zaprzyjaźniony z nimi GOPR-owiec Jan Koza. To on zauważył niedźwiadka na drodze.

No tak, 1 kwietnia, leśnicy zrobili sobie żart z ludzi to teraz pewnie ktoś ich chce w konia zrobić. Jednak sygnał trzeba było sprawdzić. Leśnicy jadą na miejsce. Jest już tutaj dwóch ratowników z Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

- Siedzą i śmieją się. To się pytamy, no i gdzie ten miś? - leśnikom przez myśl przeszło, że to GOPR-owcy ich wkręcili. A oni pokazują, że tutaj jest.

- Patrzymy i faktycznie. Siedzi taka bida, niewiele większa od kota. Beczy jak dziecko. Pomrukuje, postękuje. Trzęsie się, pewnie bardziej ze strachu niż z zimna - wspomina pan Mateusz.

Zadzwonili do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, potem do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.

- No i się zaczęło. Musieliśmy kilka razy się zapierać, że to nie jest żart primaaprlilisowy. Nikt z początku nam nie wierzył, bo to wręcz niemożliwe. U nas faktycznie takiego przypadku jeszcze nigdy nie było - mówi pan Mateusz.

Decyzja: Przywieźcie do Przemyśla. Misia zapakowali do klatki i wiozą do Przemyśla, do ośrodka Fedaczyńskich.

- Po drodze z kliniki przemyskiej dzwonili chyba ze trzy razy, czy sobie jaj nie robimy. Takie same telefony z dyrekcji w Rzeszowie. Jedziemy i myślimy, co będzie jak nas policja zatrzyma a w środku wieziemy niedźwiedzia? - wspomina leśnik.
Puchatka była wyczerpana. Mogła nie przeżyć nocy

- Trafiła do nas niemal w ostatniej chwili. Gdyby nie interwencja leśników to podejrzewam, że jeszcze tej nocy niedźwiedzica padłaby z wycieńczenia - mówi lek. wet. Radosław Fedaczyński z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.
Ośrodek działa wiele lat, jednak takiego małego niedźwiadka tutaj jeszcze nie było.

- Obecnie przyzwyczajamy misia do jedzenia. Podajemy mu specjalne mleko dla ssaków. Takiego niedźwiedziego nie ma w sprzedaży. Krowiego oczywiście nie można. A mlekiem będzie się jeszcze długo żywiła. A do tego sałatka sporządzona według specjalnej receptury. Ryby, łosoś, pstrąg. Do tego rukola, bazylia, jagody. Pełny miks witamin, które takiemu malutkiemu niedźwiadkowi są teraz potrzebne - tłumaczy pan Radosław.

Karmienie odbywa się w specjalny sposób. Obecnie niedźwiedzią „mamą” jest Jakub Kotowicz z przemyskiego ORZCh. Starannie przygotowuje się do „macierzyńskich” obowiązków. Jest maksymalnie zabezpieczony, kominiarka na głowie, rękawice na rękach, ciemne ubranie. Nie ze strachu przed niedźwiedziątkiem, ale dla jego dobra. Chodzi o to, aby w jak najmniejszym stopniu zapachy człowieka przenikały do Puchatki. Takie imię, w przemyskim ośrodku, otrzymała niedźwiedzica.
Choć było mnóstwo innych propozycji, np. Cisna. Bo przecież to „ona” i została znaleziona niedaleko Cisnej.

Dlaczego niedźwiedziątko same błąkało się lesie?

- Najprawdopodobniej matka w jakiś sposób zginęła. Jednak leśnicy przez kilka dni próbowali znaleźć padłą niedźwiedzicę i na nic nie natrafili. Inna możliwość, że matka zagubiła swoje dziecko, choć mniej prawdopodobna, bo niedźwiedzie matki są bardzo wyczulone na punkcie swoich dzieci. Wtedy nawet zbliżyć się do nich nie można - tłumaczy weterynarz.

Twierdzi, że niemożliwe jest, aby malutki miś przebudził się i gdy matka jeszcze mocno spała, to on wyszedł z gawry na spacer i zgubił drogę w lesie. Scenariusz na film tak, rzeczywiście taka sytuacja jest mało prawdopodobna.

- Malutkie niedźwiadki nie wychodzą same z gawry. Jeżeli idą na spacer to tylko z matką – twierdzi pan Radosław.
Bieszczadzcy leśnicy rozważają trzy teorie.

- Bardzo prawdopodobne, że nie żyje jego matka. Cały czas patrolujemy teren, szukamy padłego niedźwiedzia. Wypatrujemy, bo często kruki dają znać, że gdzieś leży padlina. Jednak nie natrafiliśmy na szczątki niedźwiedzicy. W pobliżu nie znaleźliśmy tropów dorosłego niedźwiedzia. Druga teoria zakłada udział samca niedźwiedzia. Zdarza się, że dorosłe samce niedźwiedzia atakują młode. Wtedy często w obronie małego staje niedźwiedzica, a maluch mógł się przestraszyć tej walki i uciec.
Rozważamy też trzecią teorię, ale najmniej prawdopodobną, że został odrzucony przez matkę. Jednak to raczej się nie zdarza. Czasami ma to miejsce, ale w przypadku młodych niedźwiedzic i to zaraz po urodzeniu. A nasza misia jest już starsza, nieco odchowana – mówi pan Mateusz.

Bieszczadzcy leśnicy jeszcze nigdy nie spotkali się z przypadkiem, aby mały misio sam oddalił się od swojej mamy.

- W naszym regionie to w ogóle pierwsze zdarzenie, aby taki mały, samotny miś został znaleziony przez człowieka – mówi pan Mateusz.

Puchatka ma sporo ludzkich przyjaciół

Niedźwiedziątko z miejsca zyskało mnóstwo przyjaciół w całej Polsce. Pan Mateusz, na stronę Nadleśnictwa w Cisnej na Facebooku, wrzucił kilka fotek miśka. Efekt? Kilkaset lajków. Ale to dopiero początek. Fajsbukowicze chcą filmów, także tych z karmienia. I dostają.

„Szczęściara, pomimo samotności nadrabia miną - jest piękna a personelowi weterynaryjnemu bardzo dziękujemy MISIA TRZYMAJ SIĘ!” - komentuje pani Ewa, internautka.

„Zagrodźcie kawał lasu z dostępem do wody, wstawcie stojak z pochyloną butelką ze smoczkiem, dorzucajcie naturalnego jedzenia i roślin, które powinna nauczyć się jeść i prawdopodobnie świetnie da sobie rade - nawet gawrę sobie sama wymości na swoją pierwszą samotną zimę... A może mama sama po nią przyjdzie? - ktoś inny dzieli się na Facebooku nieco bajkową, ale piękną nadzieją.

Komuś zdecydowanie nie podoba się imię Puchatka. Do malucha pasuje, do dorosłego niedźwiedzia już nie.

„Cisna to nie głupi pluszak, żeby nazywać się Puchatka - to potomek władców pradawnej puszczy i tak może należałoby ją traktować? - pisze fajsbukowiczka.

Powrót do natury? Trudny do realizacji

Internauci nawet nie dopuszczają możliwości, że Puchatka trafi do ZOO, a nie do natury, czyli swojego domu.
Niestety, przyszłość niedźwiadka nie rysuje się w różowych barwach. Obecnie nikt nie jest w stanie powiedzieć, co z nim dalej będzie. Zbyt długo w przemyskim ośrodku nie może przebywać. Za bardzo przyzwyczai się do człowieka, cywilizacji i bezpowrotnie straci szanse na powrót do natury. Ten na razie nie jest możliwy, bo misia nie poradziłaby sobie. Musi się nauczyć życia leśnego, zdobywania pokarmu. W naturze Puchatka wszystkiego dowiedziałaby się od swojej mamy. A w niewoli?

- Są specjalistyczne ośrodki, które zajmują się takimi przypadkami. Mają ogromne przestrzenie, po kilka hektarów. Niestety, w Polsce nie ma takich ośrodków. W Europie? Rosja, Kosowo. Poprzez Ministerstwo Środowiska szukamy dla niej najlepszego miejsca. Albo trafi do takiego ośrodka, albo do dobrego ogrodu zoologicznego w Polsce - mówi pan Radosław.

Zagraniczny ośrodek byłby najlepszy, ale problemem mogą być formalności. Potrwają zapewne kilka miesięcy, a to zbyt długo dla zachowania „dzikości” dorastającego misia. Rehabilitacja misia i przystosowanie go do życia w naturze trwałaby rok, a nawet dwa lata.

- Myślę, że w przyszłym tygodniu ta sprawa się rozwiąże i zostanie podjęta jakaś decyzja. Przekażemy ja tam, gdzie wskażą specjaliści - mówi weterynarz.

Misia Puchatka jest w dobrej kondycji. Nie ma żadnych objawów chorobowych, nie ma biegunki. Chętnie zjada, ma prawidłową przemianę materii.

- Myśmy nie mieli wyboru. Gdybyśmy jej wtedy nie złapali, ona pewnie jeszcze tej samej nocy umarłaby. A teraz chcemy, żeby wróciła do lasu. Bo jej miejsce jest tutaj w Bieszczadach, z nami, a nie w jakimś ZOO. Wszyscy leśnicy z regionu kibicują temu - mówi pan Mateusz.

Niestety, decyzją specjalistów Puchatka trafi do ogrodu zoologicznego w Poznaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24