Tuż obok dawnej cerkwi, wykorzystywanej obecnie jako kościół, na trasie Ustrzyki Dolne - Czarna stoi Zajazd Przy Kominku Anny i Jana Stołyciów.
Można tu obejrzeć daniele, zjeść bieszczadzkie jadło i pstrąga z własnych stawów rybnych. Nad stawem rosną stare lipy. Właściciel postanowił, że na jednej z nich powstanie obraz świętego.
Rzeźbił jeden dzień
- Wymyśliłem sobie, aby na żywej lipie uwiecznić postać św. Mikołaja - mówi pan Jan. - Żona była przeciwna. Twierdziła, że przez tę rzeźbę drzewo uschnie. Postawiłem jednak na swoim.
Kapliczka - płaskorzeźba powstała zaledwie w ciągu jednego dnia. Jej autorem był pochodzący z Polany Jasiek Galica.
Jasiek "do świętych nie należy", jak o sobie zwykł mawiać. Jednak, jak wielu w Bieszczadach, ma talent do rzeźbienia wizerunków świętych w drzewie.
Zlecenie przyjął z ochotą, bo nie ma stałej pracy ani pieniędzy. Kilkanaście dni temu pojawił się w Żłobku i przystąpił do pracy.
Piorun zatrzymał się na krzyżu
- Rzeźbiło się bez problemów. Jedynie lipcowy upał i wieczorna burza utrudniała mi pracę. Byłem zadowolony z efektu. Kapliczkę wyrzeźbiłem piłą motorową. Ale to, co usłyszałem następnego dnia po zakończeniu, zwaliło mnie z nóg - opowiada artysta z Polany.
Zaledwie dwadzieścia cztery godziny po tym, jak rzeźbiarz odłożył piłę motorową i siekierę, przyszła potężna burza.
- Był deszcz, silny wiatr, sypnęło gradem - opowiada właściciel zajazdu. - Pioruny waliły jeden za drugim. Jeden z nich trafił w naszą lipę. Nie zostało z niej nic. Oprócz kapliczki.
Rzeźbiarz nad postacią świętego zrobił coś w formie daszku i krzyż, który właścicielowi nie bardzo się podobał, bo był za duży. To właśnie na nim zatrzymała się siła piorunu.
Ani właściciele, ani Jasiek, nie potrafią znaleźć odpowiedzi na pytanie, czy to tylko przypadek, czy znak od Boga.
Kara za okaleczenie drzewa?
- Może Bóg od dawna chciał uderzyć w to drzewo, ale czekał, aż powstanie w nim jakiś święty - zastanawia się Jasiek.
- To na pewno jakiś znak. A może to kara za to, że okaleczyłem żywe drzewo? Nie wiem. Ale coś w tym jest. Pamiętam, że Johan - legenda bieszczadzkich rzeźbiarzy, odmawiał tworzenia wizerunku ukrzyżowanego Chrystusa. Twierdził, że zrobił kilka takich rzeźb, ale w dziwny sposób ich nabywcy i obdarowywani bardzo szybko umierali.
Ocalały wizerunek św. Mikołaja budzi zainteresowanie turystów. - Bieszczady będą teraz miały kolejną legendę - uśmiecha się pan Jacek z Warszawy, którego spotkaliśmy kilka dni temu przy kapliczce w Żłobku. - Ale historia naprawdę jest niezwykła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?