Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wilk zginął od jednego strzału. Kto pociągnął za spust?

Ewa Gorczyca
Mirosław W. narysował plan sytuacyjny, przekonując sąd, że ani on, ani jego znajomi myśliwi nie zastrzelili wilka
Mirosław W. narysował plan sytuacyjny, przekonując sąd, że ani on, ani jego znajomi myśliwi nie zastrzelili wilka Tomasz Jefimow
Myśliwy oskarżony o zabicie wilka nie przyznaje się do winy. Leśnik, który oskórował i zabrał zwierzę twierdzi, że zrobił to by pomóc policji.

W leskim sądzie odbyła się druga już rozprawa dotycząca wydarzenia, które miało miejsce 24 stycznia w Żernicy, w gm. Baligród. Świadek (członek kola łowieckiego) natknął się w lesie na mężczyzn oskórowujących wilka wiszącego na drzewie. Zawiadomił policję, straż leśną i związek łowiecki.

Wilk jest zwierzęciem ustawowo chronionym, nie wolno na niego polować.

Śledztwo na ławę oskarżonych doprowadziło Szymona G., przedsiębiorcę ze Śląska i Mirosława W. - leśnika z Nadleśnictwa Lesko.

Obaj są myśliwymi. Szymon G., oskarżony o zabicie wilka, na pierwszej rozprawie odmówił składania wyjaśnień i nie przyznał się do winy. W śledztwie tłumaczył, że większość nocy przespał na ambonie a o świcie zobaczył na śniegu tropy wilka i krople krwi. Dlatego zadzwonił po znajomego, który organizował polowanie.

Mirosław W. leśnik i myśliwy z 10-letnim stażem, na piątkowej rozprawie złożył obszerne wyjaśnienia. Jak mówił, znajomi przyjechali zapolować w Bieszczady. Załatwił dla nich zgodę w swoim kole łowieckim i przywiózł po południu pod ambony, ale sam wrócił do domu, bo chciał obejrzeć mecz. Rano dostał wiadomość od Szymona G.

Na miejsce zawiózł go sąsiad. Po tropach Mirosław W. dotarł do miejsca, gdzie leżał wilk. - Był już sztywny, przysypany śniegiem - opowiadał. Oskórowanie wilka tłumaczył zamiarem ustalenia, czy nie doszło do przestępstwa.

- Chciałem sprawdzić, dlaczego zginął, czy został postrzelony czy też jego śmierć była wynikiem walki z innym zwierzęciem.

Zdjął z wilka skórę i zobaczył rany po kuli. Wtedy zabrał skórę i tuszę do samochodu. Sąd dociekał, dlaczego oskarżony nie zawiadomił od razu policji ani Straży Leśnej. Mirosław W. stwierdził, że nie chciał zostawiać tuszy i skóry na miejscu, żeby ktoś ich nie zabrał. Uważał, że najlepiej zrobi, jeśli najpierw przewiezie je w bezpieczniejsze miejsce. Przekonywał sąd, że zwierzę mógł skłusować miejscowy myśliwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24