Biegły ds. ruchu drogowego nie miał wątpliwości: wystarczyło, by kierowca obserwował drogę, a do tragedii by nie doszło.
Biegły przedstawił dziś w krośnieńskim sądzie, gdzie toczy się proces, szczegółowe symulacje dotyczące przebiegu wypadku. Wyliczył, że kierowca zbliżał się do przejścia, po których szły kobiety, z prędkością ponad 76 km na godzinę. To prawie dwa razy tyle, na ile pozwalały mu przepisy (na tym odcinku trasy Sanok - Krosno obowiązuje ograniczenie do 40 km na godz.). Nie zwalniał, hamulec nacisnął ułamek sekundy przed pasami. Uderzył w piesze z prędkością 66 km na godz.
W opinii biegłego kierowca nie patrzył na drogę - mimo, iż jako mieszkaniec Rymanowa wiedział, że zbliża się do niebezpiecznego, ruchliwego skrzyżowania. Gdyby patrzył - musiałby zauważyć kobiety. Gdy wchodziły na oznakowane i oświetlone przejście, samochód był dość daleko, 130 metrów od nich.
- Miał wystarczająco dużo czasu, by się zatrzymać, nawet przy tej prędkości, z którą jechał, wystarczyło niespełna 50 metrów na hamowanie. Gdyby od razu zareagował na zagrożenie, do wypadku by nie doszło - stwierdził biegły.
Jego zdaniem reakcja kierowcy była mocno spóźniona.
- Kobiety przechodziły powoli, były na pasach przez 6 sekund a przeciętnie kierowcy na reakcję wystarcza 0,8 sekundy - tłumaczył.
Obrońca Sławomira T. podkreślał, że przestępstwo było nieumyślne.
- Wypadki to cena cywilizacji. Kierowca jest tylko człowiekiem. Ludzie popełniają błędy. Moment zagapienia może się zdarzyć każdemu - mówił.
Tego dnia, gdy doszło do wypadku (w sierpniu ub. roku) Sławomir T. jechał z dwójką znajomych, rodzeństwem. Odwoził ich do domu. Był trzeźwy. - Oskarżony nie jest nowicjuszem za kierownicą. To nie młodzieniec, który chciał się popisać brawurową jazdą. Nigdy nie dostał nawet mandatu na przekroczenie szybkości - mówił mec. Karol Heliński.
Obrona dowodziła, że - wbrew twierdzeniu biegłego - coś musiało zakłócić widoczność na drodze, dlatego oskarżony ( a także jadący z nim pasażerowie) dopiero w ostatniej chwili zobaczył kobiety na przejściu.
- Niemożliwe jest by trzeźwy kierowca przez kilka sekund nie widział pieszych, nie podjął żadnego manewru i jechał prosto w te osoby - stwierdził adwokat.
Prokurator nie dopatrzył się okoliczności łagodzących i zażądał surowej kary: 5 lat pozbawienia wolności. Podkreślił, że kierowca nie dość, że jechał zdecydowanie za szybko, to nie obserwował uważnie drogi. To doprowadziło do tragicznego skutku.
Obrońca wnioskował o karę w zawieszeniu i orzeczenie wysokiej grzywny. - Pozostając na wolności oskarżony może pracować, jest gotów wypłacić 50 tys. zł zadośćuczynienia dla synów ofiary wypadku. Z zamknięcia go w więzieniu nie będzie żadnej korzyści społecznej - mówił.
- Jest mi bardzo przykro. Poczuwam się do odpowiedzialności. Chciałbym pracować, żeby zadośćuczynić finansowo rodzinie. Tylko tyle mogę teraz zrobić, bo czasu nie cofnę - mówił Sławomir T.
Ogłoszenie wyroku sąd odroczył do 11 maja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Dawno niewidziana żona Kota na mieście. Tak się zachowują, gdy nikt nie patrzy
- Miał być ślub, jest pożegnanie. Janina potwierdza rozstanie z Tadeuszem
- Mroczek pokazał zdjęcia z sesji ślubnej. Projektantka ma drobne ALE do stylizacji
- Sylwia Bomba świeci golizną na pierwszej komunii! W tle race i elektryczne skrzypce