Asseco Resovia Rzeszów, przeżywająca ogromne problemy w rozgrywkach siatkarskiej PlusLigi, godnie reprezentowała nasz kraj i dzielnie stawiała czoła europejskim potentatom. W półfinale zapachniało niespodzianką po pierwszym secie, gdy ekipa z Podpromia w walce na przewagi pokonała naszpikowane gwiazdami światowego formatu, Cucine Lube Civitanova i do połowy drugiego seta dyktowała warunki na placu gry.
Wówczas drużynie Gheorge Cretu przydarzył się niezwykle kosztowny przestój, a strata kilku punktów w jednym ustawieniu okazała się brzemienna w skutkach dla losów całego spotkania.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
Osmany Juantorena, Robertlandy Simon i spółka nie zmarnowali okazji i poszli za ciosem w kolejnych partiach. W trzeciej przegranej 14:25 jedyny nasz reprezentant w finałowym turnieju był tylko tłem dla drużyny z Półwyspu Apenińskiego. Resovia zdołała się podnieść w czwartej partii i podjęła walkę z faworyzowanym rywalem, ale w końcówce ostatnie, decydujące słowo ponownie należało do zespołu z Włoch, który tym samym przypieczętował swój awans do wielkiego finału.
Resovia nadal nie może natomiast przełamać fatalnej passy w starciu z włoskimi rywalami w europejskich pucharach. Jak wyliczyli statystycy, drużyna z Podkarpacia na zwycięstwo w pojedynku z rywalem ze słonecznej Italii czeka aż... 44 lata. W tym czasie Sovia poniosła aż 17 porażek, w tym dwie w tegorocznej odsłonie klubowego mundialu – w fazie grupowej z Trentino Volley i w półfinale w potyczce z zespołem z Civitanowy.
Na otarcie łez rzeszowianom przyszło w niedzielę rywalizować o brązowy krążek z rosyjskim Fakiełem Nowy Urengoj, który po nieoczekiwanej porażce Zenita Kazań w fazie grupowej, w Częstochowie był jedynym przedstawicielem rosyjskiej Superligi.
Pojedynek o brązowy krążek miał dla Resovii podobny przebieg, jak półfinałowe starcie z Lube. Inauguracyjną partię rzeszowianie zwyciężyli pewnie 25:19, w głównej mierze dzięki piorunującej końcówce. Kluczem do sukcesu okazała się zagrywka. Rzeszowianie w decydujących fragmentach posłali aż dwa asy serwisowe, a po dwóch kolejnych serwisach Mateusz Mika skutecznie atakował z przechodzących piłek.
Zamiast pójść za ciosem w drugiej partii Resovia ponownie stanęła, a inicjatywę przejęli gracze z Nowego Urengoja, a prym w ekipie Camillo Placiego wiedli przyjmujący, Jegor Kliuka i Dmitrij Wołkow. Fakieł pewnie wygrał drugą partię i kontrolował sytuację w trzeciej odsłonie. W samej końcówce Resovia rzuciła się jeszcze do odrabiania strat, ale ostatecznie partia padła łupem Fakieła.
Resovia natchniona pogonią, choć w końcowym rozrachunku nieudaną w trzecim secie, w kolejnej odsłonie znów uruchomiła swój broń, czyli potężną zagrywkę, w której brylował głównie Thibault Rossard. Rzeszowianie wywarli tym elementem presję na rywalu i wypracowali sobie kilkupunktową przewagę. Resovia prowadziła już 11:8, ale nie potrafiła długo utrzymać przewagi. W decydujących fragmentach tej partii kibice przeżywali prawdziwą huśtawkę nastrojów. Fakieł prowadził już 21:18, by po chwili zrobił się remis. Po asie serwisowym Rossarda Resovia wyszła ponownie na prowadzenie 23:22, ale to Fakieł potrafił utrzymać nerwy na wodzy i triumfował 25:23.
Asseco Resovia Rzeszów (Polska) – Fakieł Nowy Urengoj (Rosja) 1:3 (25:19, 20:25, 23:25, 23:25)
Resovia: K. Shoji, Rossard, Możdżonek, Mika, Smith, Schulz, Perry (libero) oraz Jarosz
Trener: Gheorge Cretu.
Fakieł: Kołodiński, Wołkow, Ananiew, Kliuka, Jakowlew, Udrys, E. Shoji (libero) oraz Rukawisznikow, Bogdan, Kolenkowski,
Trener: Camillo Placi.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Magazyn sportowy KIBIC
Awantura piłkarek na meczu Czarni Sosnowiec - GKS Katowice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?