Mieszkańcy Przybyszówki: Chcą nam odebrać ziemię za bezcen

Mieszkańcy rzeszowskiego osiedla Przybyszówka są oburzeni wyceną ich działek, które Skarb Państwa zamierza przejąć pod budowę drogi ekspresowej S19. Ceny rynkowe oscylują tutaj w granicach 12-15 tys. zł za ar.

Tymczasem firma z Bytomia - przygotowując operat szacunkowy - wyceniła wartość ziemi średnio na 1,2 tys. zł za ar, czyli dziesięciokrotnie mniej.

Inwestorem budowy odcinka S19 Rzeszów Południe, który przebiega przez Przybyszówkę, jest GDDKiA. Procedurę związaną z przejmowaniem ziemi na zasadzie "specustawy drogowej" oraz ustaleniem wysokości odszkodowań i ich wypłatą prowadzi wojewoda podkarpacki.

Szacowaniem wartości działek pod S19 na osiedlu Przybyszówka zajmuje się wyłoniony w przetargu biegły rzeczoznawca majątkowy, reprezentujący firmę z Bytomia. Od jego wyceny gruntów odwołało się kilkadziesiąt osób.
- Czujemy się złupieni przez państwo polskie. Zabierają mi działki obok domu z drogą dojazdową. Jedna 24 ary, druga - 32. Wycenili mi to 15 zł za metr kwadratowy, gdzie normalnie cena sięga 150 złotych. Nikt z tej firmy wyceniającej tutaj nie był. Wzięli zdjęcia z geoportalu i na tej podstawie zrobili wycenę - twierdzi Zbigniew Majka, mieszkaniec osiedla Przybyszówka.

Na spotkaniu z naszym dziennikarzem zjawiło się kilkadziesiąt osób.

- Państwo zabiera mi między 2,5 a 3 hektarami ziemi. Zaoferowali mi tyle, że po cenie rynkowej za tę kwotę nie kupię w Przybyszówce nawet 20 arów. Absurd polega na tym, że więcej zapłaciłem, kupując tutaj ziemię, niż mi teraz oferują odszkodowania za jej przejęcie. Niech państwo przejmuje ziemię pod budowę dróg, tylko niech płaci za nią uczciwe odszkodowania - dodaje Janusz Miłek, właściciel ośrodka jeździeckiego Janiowe Wzgórze w Rzeszowie.

Podobnego zdania jest Władysława Świder: - W 2009 roku miasto Rzeszów zabrało mi pod budowę drogi prawie 5 arów, w bliskim sąsiedztwie działek, które teraz przejmuje wojewoda. Jednak za ar miasto płaciło 15 tysięcy złotych, a wojewoda oferuje mi 1,4 tysiąca złotych - mówi.

Mieszkańcy twierdzą, że wyceniając działki, nie wzięto pod uwagę cen gruntów w Rzeszowie, ale w sąsiednich gminach.

- W moim przypadku do porównania wzięto nieruchomość położoną w Nosówce i dwie w Rudnej Wielkiej. Nie ujęto natomiast żadnej transakcji z Rzeszowa - przekonuje Teresa Dudek.

- Od wyceny odwołaliśmy się do wojewody. Ten podnoszone przez nas wątpliwości przesłał do firmy dokonującej wyceny. Wygląda na to, że będziemy musieli powołać własnego rzeczoznawcę majątkowego, który realnie wyceni przejmowane działki - mówi mecenas Krzysztof Pączek reprezentujący część mieszkańców Przybyszówki.

O kwestie związane z wyceną zapytaliśmy też w urzędzie wojewódzkim.

- Wojewoda nie może ingerować w tę cześć operatu, która wymaga wiedzy specjalistycznej. Zobowiązany jest jedynie do kontroli operatu pod względem zgodności z przepisami prawa. Właściciel działki, który nie zgadza się z operatem szacunkowym sporządzonym przez rzeczoznawcę majątkowego, może przedstawić swoje zarzuty i zwrócić się do rzeczoznawcy o wyjaśnienie za pośrednictwem wojewody - informuje Małgorzata Oczoś-Błądzińska, rzecznik prasowy wojewody podkarpackiego.