- Rachunek był prosty - za te pieniądze mogę spędzić kilka dni w górach. Długo się nie zastanawiałam. Czy żałuję, że nie byłam na własnej studniówce? Ani trochę - wyznaje Kasia.
- Nie, to nie był bojkot balu, tylko czysta kalkulacja - wyjaśnia Kasia, która maturę zdawała kilka lat temu. I wylicza:
- Buty, sukienka i dodatki, nawet skromne i kupione na wyprzedaży kosztowałyby minimum 300 zł. Do tego koszt samego balu, taksówka - i kolejne dwie setki uciekają z portfela.
Kasę podarowaną w święta przez rodzinę postanowiła wykorzystać inaczej. Trojga najbliższych znajomych - w tym dwójki maturzystów, nie trzeba było przekonywać.
- W czasie, gdy koleżanki z klasy przeżywały, kto, jak wyglądał i zachowywał się na balu, my siedzieliśmy w pociągu do Zakopanego - wspomina dziewczyna. - Potem było sześć dni szusowania i spijania grzanego wina. To był niezapomniany wyjazd.
Adam też nie poszedł na bal. Powód? Brak partnerki.
- Stresowało mnie, że musiałbym siedzieć sam. Wszyscy koledzy wybierali się ze swoimi dziewczynami, a ja nie chciałem szukać towarzystwa na siłę - wyjaśnia. Czy żal mu straconego balu?
- Żałowałem na moment przed studniówką, ale jak potem słuchałem opowieści kolegów, odniosłem wrażenie, że była to impreza jak każda inna, tyle, że bardziej napuszona - twierdzi Adam.
- Na własnej studniówce nie byłam i żałuję strasznie - mówi z kolei Ewelina. Kilka dni przed zabawą dziewczynę dopadła solidna infekcja.
- Czułam się fatalnie, bolały mnie wszystkie mięśnie, ciągle leciało mi z nosa i z ledwością oddychałam. Nie było mowy o wyjściu z domu. W czasie, gdy moja klasa się bawiła, ja spałam z rozpalonym czołem i żalem w sercu - wyznaje Ewelina.
Dodaje, że straconej studniówki pożałowała jeszcze bardziej po roku, gdy wybrała się na bal z kolegą z osiedla.
- Świetnie się bawiłam, ale skrycie zazdrościłam Michałowi i jego kolegom, bo było widać, że w towarzystwie ludzi, których zna się tyle lat, zabawa jest bez porównania lepsza. Mnie to, niestety, ominęło.
A studniówkowi rekordziści? Paweł był na studniówce trzy razy jako uczeń i już dwa razy jako opiekun.
- Pierwszy raz poszedłem jako partner koleżanki z bloku. Po roku byłem na własnym balu. A potem jeszcze raz z moją ówczesną dziewczyną - wylicza mężczyzna.
- Oczywiście najlepiej wypadła własna studniówka, choć teraz już nie pamiętam szczegółów, bo było to prawie dwadzieścia lat temu.
W przyszłym roku w studniówkowy garnitur wbije się po raz szósty. Jako wychowawca klasy III B.
- Teraz jest to dla mnie przede wszystkim praca, ale bardzo przyjemna. I jestem pewny, że gdybym opuścił własny bal, żałowałbym. Bo to ważny element dojrzewania i tego okołomaturalnego rytuału.
A Wy? Moglibyście nie iść na własną studniówkę? Czekamy na komentarze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Szpak pokazał swojego towarzysza. Połączyła ich miłość od pierwszego wejrzenia
- Tomaszewska i Sikora spacerują z wózkiem. Wydało się, co ich łączy! [ZDJĘCIA]
- Urbańska obnaża się przed młodzieżą w sieci. Nie jesteście na to gotowi [ZDJĘCIA]
- Była naszą olimpijską królową. Dziś Otylię Jędrzejczak trudno rozpoznać [ZDJĘCIA]