Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice, nie musicie kupować nowych podręczników!

Beata Terczyńska
W rzeszowskim antykwariacie Akces znaleźliśmy podręczniki, o których pisze polonistka. Ten do matematyki do IV klasy różnił się od poprzedniego…szatą graficzną.
W rzeszowskim antykwariacie Akces znaleźliśmy podręczniki, o których pisze polonistka. Ten do matematyki do IV klasy różnił się od poprzedniego…szatą graficzną. KRZYSZTOF KAPICA
Często "nowe" podręczniki do poszczególnych przedmiotów od starych różnią się np. okładką

Ile kosztują książki?

Ile kosztują książki?

Komplet nowych książek do klas 1 - 3 kosztuje ok. 200 - 350 zł, do klas 4 - 6 - od 300 do 400, do gimnazjów - od 300 do 500, a do liceów - 300 - 400. Najdroższe są podręczniki do angielskiego. To wydatek nawet 70 - 100 zł. Używane kosztują ok. 30 - 70 proc. mniej. To zależy, jak bardzo są zniszczone.

Napisała do nas nauczycielka języka polskiego, pracująca w antykwariacie. Jest oburzona praktykami wydawców podręczników. - Dziś miałam chwilę czasu i porównałam stare i nowe podręczniki. Rodzice chodzą z listą, na której w większości są nowe podręczniki, a przecież nie muszą ich kupować - pisze pani Natalia.

Treść ta sama, inna okładka

Wzięła do rąk matematykę do czwartej klasy, w której w tym roku obowiązuje nowa podstawa programowa. Co za tym idzie? Uczniowie muszą mieć nowy podręcznik.

- Okazało się, że wydanie z 2011 r., czyli stara podstawa, ma taki sam nr dopuszczenia, jak podręczniki o tym samym tytule z 2012 r. Książki różnią się... okładką. Co więcej, wzięłam do ręki ten sam podręcznik, ale z 2008 r., i okazało się, że wewnątrz dokładnie to samo: rozkład tekstu, strony, a co najważniejsze treść - pisze.

Młoda polonistka jest zbulwersowana. - Nic się nie zmieniło, a ludzie zamiast 12 -14 zł za używaną książkę, płacą 28 -30 zł za "nową".

Pani Natalia zestawiła też wydania innego podręcznika do matematyki. Zauważyła tylko zmianę w numeracji stron.

- W języku polskim, także do czwartej klasy, różnica między starą a nową książką jest taka, że w starej jest ok. pięć czytanek lub wierszy więcej, a więc spokojnie można ze starego podręcznika korzystać - pisze w liście do redakcji. - Ta cała reforma to bitwa o kasę i wietrzenie portfeli rodziców.

- Do głowy nie przyszło, że tak nas można nabierać. Niejednokrotnie kupowałam córkom nowe wydania książek, bo tego wymagano w szkole, ale byłam przekonana, że naprawdę są to zmienione wersje - mówi Iwona Miłek spod Rzeszowa. - Chociaż dzieci mówiły mi potem, że koledzy mają starsze wersje i są w nich te same czytanki. Myślałam, że może i są, ale na pewno mniejsze fragmenty, a reszta w nowych jest bogatsza. Teraz będę już sprytniejsza.

Jak szukać pracy w Anglii

Anna Wilczyńska, nauczycielka historii i wiedzy o społeczeństwie w I LO im. Króla Władysława Jagiełły w Dębicy, zwróciła uwagę, że jeden z nowych podręczników do historii tym się różnił od starszego wydania, że został okrojony z treści.

- Wolę uczyć ze starego i taki poleciłam uczniom - mówi. - Często też różnica polega tylko na zmianie szaty graficznej i formatu. Niektórzy wydawcy nawet nie pokuszą się o poprawienie błędów merytorycznych, powielają je w kolejnych wydaniach.

Kilka dni temu w szkole czekała na nią sterta reklam od wydawców. Z propozycjami książek na kolejny rok, kiedy uczniowie ogólniaków mają wybierać przedmioty rozszerzone. - Niestety, poziom niektórych dorównuje temu z dawnych podstawówek - załamuje ręce nauczycielka. - Dziwię się, dlaczego rzeczoznawcy się pod tym podpisali. Ubolewam, że ceny są tak kosmiczne, nieadekwatne do treści.
W książce do wos zdziwił ją ostatni rozdział. - Autor daje w nim wskazówki, jak szukać pracy w Wielkiej Brytanii, co zrobić, by za granicą zostać na stałe. Po to kształcimy młodych ludzi, żeby ich wyprawiać z Polski?

Wydawnictwa żerują na rodzicach

To nie pierwsze tego typu sygnały, które a propos podręczników do nas dotarły. Przed rokiem Dorota Kotuła, dyrektorka przemyskiej podstawówki, podawała inny przykład wyciągania od rodziców pieniędzy.

- Do jednego z podręczników dla najmłodszych uczniów, który nie był przecież zeszytem ćwiczeń, wydawnictwo dołączało komplet naklejek. W książce były zadania wymagające odpowiedniego ich przyporządkowania. Wiadomo, że taki podręcznik nie przyda się młodszemu rocznikowi, bo przecież każde dziecko samo chce pracować i naklejać. Chcąc nie chcąc, rodzice kupowali nowe książki o takiej samej treści.

Problem dobrze znało ministerstwo edukacji, które pracowało nad zmianą przepisów, tak tłumacząc potrzebę: "Z dotychczasowej praktyki wynika, że zmiany wprowadzane w podręczniku często polegają jedynie na zmianach szaty graficznej, layoutu, itp., nie są to natomiast istotne zmiany treści podręcznika".
Kto to sprawdzi?

MEN dotrzymało obietnicy o ukróceniu praktyk wydawniczych. W czerwcu minister wydała rozporządzenie, w którym ograniczyła możliwość składania wniosku o dopuszczenie do użytku kolejnych wydań podręcznika, zmienionych w części nie większej niż 20 procent. W konsekwencji, kolejne wydania nie mogą się pojawić wcześniej niż po 3 latach od dnia dopuszczenia pierwotnej wersji.

Czy jednak ktokolwiek będzie sprawdzał te procenty? Nasi rozmówcy w to wątpią. Nie wierzą, że wydawnictwa zrezygnują z zarabiania na podręcznikach.

- Nauczyciele mają prawo wyboru podręczników, ale nadal apelujemy, by nie zmieniali ich tak często - podkreśla Antoni Wydro, wicekurator oświaty. - Trzeba być człowiekiem i pamiętać o uboższych rodzinach, by aż tak drastycznie nie odczuły wydatków związanych z nowym rokiem szkolnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24