Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

5 telefonów, aby wezwać karetkę do leżącego na drodze

Karolina Jamróg
Archiwum/Łukasz Solski
Pięć telefonów wykonali młodzi ludzie, którzy zauważyli leżącego na drodze pijanego mężczyznę, zanim na miejsce została wysłana karetka.

- Wracaliśmy z dziewczyną z wakacji w Bieszczadach do domu. Przejeżdżając przez Wielopole Skrzyńskie zauważyliśmy, że na drodze leży mężczyzna. Wyminąłem go, zatrzymałem samochód i włączyłem światła awaryjne. Dziewczyna sięgnęła po komórkę i wykręciła numer alarmowy 112 - pan Dariusz wspomina wydarzenia, których był świadkiem. Była niedziela, kilkanaście minut po godz. 21.

Telefon odebrał dyżurny strzyżowskiej straży pożarnej. Powiedział, że pomóc nie może i przekierował rozmowę na policję. I tutaj na młodych ludzi czekała niemiła niespodzianka.

- Policjant powiedział nam, że to nie ich teren działania. Kazał dzwonić na 997. Wykręciliśmy numer. Telefon odebrał ten sam funkcjonariusz, z którym rozmawiałem przed sekundą. Powiedział, że skoro to połączenie znów trafia do niego, to on nam przedyktuje numer stacjonarny na policję do Ropczyc. Całe szczęście, że nie byłem sam i mieliśmy dwa telefony, bo inaczej nie wiem, jak przepisywałbym numer - mówi mężczyzna.

Pan Dariusz znów sięgnął po telefon. Policjant z Ropczyc poinformował go, że nie może wysłać patrolu do leżącego na drodze. Policję może wezwać załoga karetki. Po czym przełączył rozmowę do dyspozytorki pogotowia ratunkowego. 20 minut później załoga była już na miejscu.

- Przez co najmniej 10 minut zamiast pomóc rozmawiałem przez telefon. To jakiś absurd. Dlaczego nie można od razu wysłać jakiegoś patrolu? - denerwuje się mężczyzna.

Bo, jak zgodnie powtarzają policjanci i strażacy pomoc była wzywana do pijanego, ale przytomnego i zdrowego człowieka, który co prawda leżał na drodze, ale w innym powiecie.

- Nie interweniujemy poza powiatem strzyżowskim. Nasz dyżurny przełączył rozmowę do policjantów. Tak wyglądają procedury. Wyjeżdżamy w sytuacjach, w których zagrożone jest życie - wyjaśnia Damian Łojek, rzecznik komendanta powiatowego PSP w Strzyżowie.

W podobny sposób tłumaczą się policjanci.

- Nasi funkcjonariusze wyjeżdżają do zdarzeń, które miały miejsce na terenie powiatu strzyżowskiego. Dyżurny ma możliwość przełączenia rozmowy do właściwej jednostki. Ale w sytuacji, kiedy nie jest zagrożone ludzkie życie ma prawo podać bezpośredni telefon. Najprawdopodobniej tak było w tym przypadku - mówi asp. Mariusz Salamon, dyżurny strzyżowskiej policji.

Aktualizacja z godz. 14:37, 15 sierpnia 2012 r.

Otrzymaliśmy wypowiedź kom. Pawła Międlara, rzecznika komendanta wojewódzkiego policji w Rzeszowie.

- Po lekturze artykułu pt. "5 telefonów, aby wezwać karetkę do leżącego na drodze" zapadła decyzja, by przeanalizować decyzje podejmowane przez dyżurnych Policji po przyjęciu zgłoszenia o leżącym na drodze człowieku. Sprawą od wczoraj zajmuje się Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. Jeśli okaże się, że funkcjonariusze Policji dopuścili się jakichkolwiek zaniedbań, będą wobec nich wyciągane konsekwencje służbowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24