Kilka dni temu sąd w postępowaniu upominawczym wydał Szpitalowi Wojewódzkiemu w Tarnobrzegu nakaz zapłaty zadośćuczynienia. Lecznica wniosła jednak sprzeciw i sprawa rozpoznana zostanie przez sąd w normalnym trybie.
Roszczenie 24-latki dotyczy porodu, jaki przeszła w 2006 r. 10 stycznia 19-letnia wówczas ciężarna trafiła na Oddział Położniczo-Ginekologiczny i Patologii Ciąży w tarnobrzeskim szpitalu. O godz. 14 odeszły jej wody płodowe, ok. godz. 18 rozpoczęły się skurcze porodowe.
W pozwie pełnomocnik procesowy kobiety, mecenas Marcin Dębiński podnosi, że pomimo zbliżającego się porodu personel zalecał czekanie i rodzenie siłami natury. 19-latka odczuwała duże bóle i miała wówczas prosić o pomoc oraz szybką interwencję (poród poprzez cesarskie cięcie), jednak usłyszała jedynie od kogoś z personelu "każdej się tak spieszy przy pierwszym dziecku".
- Poród odbył się dopiero następnego dnia, 12 godzin po odejściu wód płodowych i osiem po rozpoczęciu skurczy. W naszej ocenie personel zbyt długo zwlekał, poród powinien być przyspieszony - uważa mecenas Dębiński.
Noworodek w pierwszej minucie życia otrzymał 6 punktów w skali Apgar, w trzeciej - 8, u dziecka stwierdzono wrodzone zapalenie płuc.
Koszmar matki i jej małego dziecka rozpoczął się w drugiej dobie życia. Stan zdrowia chłopca zaczął się pogarszać, stwierdzono niewydolność krążenia, u noworodka zaobserwowano także narastające zaburzenia oddychania.
13 stycznia kobieta została wypisana do domu, natomiast jej dziecko przetransportowano do szpitala w Rzeszowie, gdzie trafiło na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej dla Noworodków. W tym czasie życie noworodka było zagrożone, malec nie oddychał samodzielnie i wciąż narastały objawy niewydolności wielonarządowej. Dziecko zaczęło oddychać samodzielnie dopiero 24 stycznia.
Kobieta oraz reprezentujący ją pełnomocnik uważają, że do krytycznego stanu zdrowia dziecka doprowadziło zbyt długie czekanie na poród siłami natury, zamiast wykonania cesarskiego cięcia. To w ocenie powódki było błędem w sztuce lekarskiej.
Dramatyczne wydarzenia ze stycznia 2006 r. doprowadziły do nieodwracalnych skutków - chłopiec nie rozwija się prawidłowo i skutki zaniedbań odczuwalne będą do końca życia. Do tego dochodzi kosztowna rehabilitacja.
Kobieta w pozwie sądowym domaga się od szpitala w Tarnobrzegu zapłaty 700 tys. zł i comiesięcznej renty wysokości 4 tys. zł na rzecz syna, a także zapłaty 300 tys. zł. dla niej, tytułem zadośćuczynienia za ból, stres i negatywne przeżycia związane z porodem i chorobą dziecka.
- W takich przypadkach niezbędna jest głęboka i szczegółowa analiza dowodów a także zasięgnięcie opinii biegłych lekarzy sądowych. Każdy ma prawo do roszczeń, ale na obecnym etapie nie sposób ocenić, czy roszczenia te są słuszne - komentuje lek. med. Jan Kos, zastępca dyrektora ds. lecznictwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak Ostrowska-Królikowska traktuje nieślubne dzieci. Nie każdego na to stać
- Ewa Farna chudnie w oczach! Wyciska z siebie siódme poty na sali treningowej
- Złote talerze, pięć sukienek, koncerty gwiazd. Ślub Rutkowskich będzie "na bogato"
- Skaldowie przestaną grać po śmierci Jacka Zielińskiego? Brat przekazał decyzję