- To był makabryczny widok. Osobowe BMW z pięcioma osobami na pokładzie praktycznie wbiło się pod potężnego tira. Kiedy dotarliśmy na miejsce wszyscy nie żyli. Pracuję w straży od 1989 roku, ale takiego dramatu jeszcze nie widziałem. Jestem wstrząśnięty - mówi st. kpt. Artur Ciura, który dowodził wczorajszą akcją ratunkową w Wólce Niedźwiedzkiej.
Mandat za muzykę
Była pierwsza w nocy, kiedy dyżurny komendy policji w Leżajsku odebrał telefon od mieszkańca ul. Mickiewicza. Rozmówca skarżył się na grupkę młodych mężczyzn, słuchających głośno muzyki z zaparkowanego pod jego oknem BMW. Policjanci od razu pojechali na miejsce. Dwóm chłopcom wlepili mandaty. Dwóch pouczyli.
Ok. drugiej w nocy pięciu rozbawionych mężczyzn wsiadło do auta. BMW pojechało w kierunku Sokołowa Młp. W tym samym czasie z Sokołowa, w kierunku Leżajska wyjeżdżał biały tir, po brzegi wyładowany elementami do produkcji zniczy. Jego 49-letni kierowca wracał do domu z Bułgarii. Do końca trasy brakowało mu 30 kilometrów.
To były ułamki sekund
Kwadrans po drugiej oba samochody dojechały do prostego i gładkiego jak stół odcinka drogi w Wólce Niedźwiedzkiej. Kierowca tira światła pędzącej w jego kierunku osobówki widział z daleka.
- Kiedy dzieliło nas trzy, może cztery metry BMW nagle obróciło się bokiem i zjechało prosto przede mnie. Jechało tak szybko, że nie miałem nawet szans na skuteczny manewr kierownicą. To dla mnie bardzo trudne, nie chcę więcej o tym rozmawiać - mówi kierowca ciężarówki.
Już nie zgrają w piłkę
Dzięki interwencji z Leżajska, policjantom niemal od razu udało się ustalić tożsamość trzech ofiar wypadku. Nazwiska dwóch pozostałych szybko ustaliliśmy sami. Okazuje się, że cała piątka to mieszkańcy Huciska. 20-letni Tomek, o rok starszy Marcin i 26-letni Grzesiek to piłkarze miejscowego Sokoła. Antoni Chojnecki, wieloletni prezes klubu całą trójkę znał bardzo dobrze.
- Grzeczni, pracowici chłopcy. Grzesiek - bardzo dobry obrońca, Tomek i Marcin - pomocnicy. Lada dzień mieli wznowić treningi, a w kwietniu ligę. To wielki żal i ogromna strata dla całego Huciska - mówi Chojnecki.
Pozostałe dwie ofiary to 24-letni Arek i o rok młodszy Krzysiek.
- Na Arka mówili wirus. W BMW miał sprzęt audio, którego nie powstydziłaby się niejedna dyskoteka. Wiele razy śmialiśmy się, że kiedy jedzie autem, to najpierw go słychać, a dopiero potem widać. Nieraz piliśmy razem piwko słuchając muzyki z jego auta. Krzysiek niedawno wrócił z zagranicy i zaczął rozbudowę domu rodziców - mówi mieszkaniec Huciska, kolega zabitych.
Jechali na zapiekanki?
Dokąd młodzi mężczyźni mogli jechać tak późno w nocy?
- Jestem przekonany, że na zapiekanki pod stację PKS w Rzeszowie. Często tak robili. Najpierw piwko i muzyka, a potem jedzenie. Szkoda, że już tego nie powtórzą - mówi znajomy ofiar.
Policja na razie nie chce mówić o przyczynach wypadku. Jedną z opcji branych pod uwagę jest nadmierna prędkość 20-letniego kierowcy BMW. Jest niemal pewne, że do tragedii w żaden sposób nie przyczynił się kierowca tira, który w chwili zderzenia był trzeźwy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?