Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz stanął przed sądem. Proces będzie niejawny

Ewa Gorczyca
Tomasz Jefimow
W Sądzie Rejonowym w Brzozowie rozpoczął się ponowny proces byłego proboszcza z Hłudna. Był już skazany (na 2 lata w zawieszeniu na 5 lat), ale wyrok został uchylony.

Ksiądz jest oskarżony o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad uczniami i doprowadzenie do samobójczej śmierci 13-letniego Bartka.

Po raz pierwszy sprawa na wokandę trafiła w lipcu 2008 roku. Po siedmiu latach proces rusza od nowa.

Tak jak za pierwszym razem ksiądz będzie sądzony za zamkniętymi drzwiami. Wniosek o wyłączenie jawności rozprawy złożyła prokurator Alicja Barbara-Bąk. Powoływała się na możliwość naruszenia ważnego interesu prywatnego i zakłócenie spokoju publicznego.

Bartosz Grabowy, adwokat oskarżonego, poparł ten wniosek. Rodzice Bartka pozostawili kwestię do uznania sądu.

Sędzia Joanna Ciepiela zgodziła się z argumentacją prokuratora. Uznała, że oskarżenie duchownego budzi duże emocje i kontrowersje, przez co może wywoływać antagonizmy. Utajnienie procesu pozwoli też uszanować prawo bliskich Bartka i pozostałych pokrzywdzonych do spokoju i nieroztrząsania publicznie prywatnych spraw. Dziennikarze musieli opuścić salę rozpraw jeszcze przed odczytaniem aktu oskarżenia.

Prokuratura w ponownym procesie stawia byłemu proboszczowi takie same zarzuty, co wcześniej. Opiera je na zeznaniach dzieci i rodziców. Wynika z nich, że na lekcjach religii, w młodszych klasach panowała psychoza strachu. Ksiądz miał specyficzne metody karcenia: bicie po rękach, karku, plecach, podnoszenie za brodę czy za włosy, ciągnięcie za ucho. Wiele zależało od jego nastroju w danym dniu. Raz śmiał się z uczniami, innym razem karał za przewinienia.

Bartek miał częsty kontakt z proboszczem, bo służył do mszy jako ministrant. Problem zaczął się gdy ksiądz obwinił go o kradzież pieniędzy i drobnych rzeczy z zakrystii. Chłopiec zapewniał, że nie ma nic wspólnego z ich zaginięciem. Ale ksiądz mu nie wierzył. Postanowił wezwać jego mamę na rozmowę. W tym samym dniu Bartek się powiesił. Po jego śmierci bliscy znaleźli pożegnalny list w szkolnym zeszycie. Chłopiec napisał w nim, że to przez księdza, który niesłusznie posądził go o kradzież odebrał sobie życie.

Po tragedii proboszcz Stanisław K. odszedł z parafii. W śledztwie odmawiał składania wyjaśnień, nie przyznał się do postawionych przez prokuraturę zarzutów. Co mówił w sądzie - nie wiadomo. Przed procesem jego adwokat stwierdził, że wypowie się ale dopiero po rozprawie. Podczas przerwy oświadczył jednak dziennikarzom, że ze względu na niejawność postępowania nie będzie żadnego komentarza. Gdy zapytaliśmy księdza czy chce cokolwiek powiedzieć, zareagował gwałtownie. - Niezależnie od tego czy rozprawa jest jawna czy niejawna wy i tak wszystko wiecie. Tyle. Dziękuję.

Rodzice Bartka przyznają, że ciężko jest przechodzić przez to wszystko jeszcze raz. Mówią, że nie czują się na siłach aby rozmawiać z dziennikarzami o tym co czują. Obydwoje nie byli w stanie ukryć łez.

Czy po tylu latach nadal liczą na słowo "przepraszam"? - Nigdy go nie usłyszeliśmy, więc chyba już nie padnie - mówią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24