Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy rzeszowskiej gazowni znaleźli w wykopie 200 tys.zł

Anna Janik
archiwum
Pieniądze leżały w metalowej kasetce oraz biurowej teczce spięte tasiemkami. Rzeszowscy monterzy znaleźli je na działce w Tyczynie, na której robili przyłącz gazowy.

- Mieliśmy miliard myśli na sekundę, a pierwsza była taka, że może ktoś zostawił okup, bo pieniądze nie leżały głęboko w ziemi, ale były położone w widocznym miejscu na usypanej ziemi - mówi jeden z pracowników rzeszowskiego oddziału Polskiej Spółki Gazownictwa.

To on razem z dwoma innymi monterami we wtorek wyjechali w teren wykonać główny przyłącz gazu do domu przy ul. Sadowej w Tyczynie. Podwykonawca kilka dni wcześniej wykopał tam już dołek montażowy, którym biegną rury gazowe. Przedstawiciel firmy ekipie z gazowni wytłumaczył, że na miejscu zostawił im mufki i inne akcesoria potrzebne do wykonania przyłącza. Dlatego, kiedy trójka monterów zobaczyła leżącą na kupce ziemi metalową skrzynkę była niemal pewna, co zawiera.

Tym większe było ich zdziwienie, kiedy w środku zobaczyli równiutko ułożone i spięte tasiemkami używane banknoty o nominałach 100 i 200 zł. W każdym pliku było po 10 tys. zł, w sumie ok. 90 tys. zł. W pobliskich zaroślach leżała też biurowa teczka z identycznie ułożonymi banknotami, zawierająca ok. 110 tys. zł.

- To wszystko od początku wydawało nam się bardzo dziwne, bo trochę wyglądało to tak, jakby ktoś zgubił albo celowo zostawił tam te pieniądze - opowiada pracownik gazowni. - Przez ułamek sekundy kusiła myśl o zabraniu takiej sumy pieniędzy, ale zniknęła tak szybko jak się pojawiła - uśmiecha się rzeszowianin.

Do pieniędzy dołączony był mały zeszycik, zawierający specyficzny spis tego kto, od kogo i co kupował lub dowoził. Wśród pozycji było np. dostarczenie piasku, ziemi, kupienie oleju. Zeszyt zawierał imiona i nazwiska.

- W pobliżu jest hurtownia materiałów budowlanych, więc w pierwszej chwili skojarzyliśmy, że to może kogoś stamtąd, dlatego zadzwoniliśmy na policję - dodaje.
Jak powiedział nam rzecznik rzeszowskiej komendy w tej sprawie trwają dopiero czynności wyjaśniające.

- Wstępnie ustaliliśmy właściciela pieniędzy, ale o okolicznościach całej sprawy nie możemy mówić - zaznacza kom. Adam Szeląg, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. - Osoby, które znalazły sumę mogą zażądać wypłacenia znaleźnego w wysokości jednej dziesiątej wartości zguby - wyjaśnia.

Jeśli natomiast okaże się, że właściciel nie zostanie ustalony i nie odbierze swojej własności to zgodnie z obowiązującymi od 21 czerwca br. nowymi zapisami, po dwóch latach od ich znalezienia pieniądze staną się własnością osób, które na nie natrafiły.

- Zobaczymy, jak będzie. Na razie bogaczem się nie czuję - uśmiecha się rzeszowianin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24