Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Greń się nie poddaje. W irlandzkim sądzie walczy z PZPN-em

tor
PZPN to nie instytucja państwowa, dlatego możliwość wydania przez dubliński sąd akt sprawy Kazimierza Grenia prawnicy oceniają 50 na 50.
PZPN to nie instytucja państwowa, dlatego możliwość wydania przez dubliński sąd akt sprawy Kazimierza Grenia prawnicy oceniają 50 na 50. Grzegorz Jakubowski
Kazimierz Greń stara się, aby akta z jego rozprawy w dublińskim sądzie nie dotarły do PZPN-u. Jak będzie - ostatecznie wyjaśni się 1 lipca.

"Nie liczy się prawda. Liczą się dowody" - mawiają aktorzy grający w filmach prawników, prokuratorów. To błyskotliwe, acz cyniczne powiedzenie przychodzi na myśl, gdy przyjrzeć się kolejnemu odcinkowi tak zwanej afery biletowej, w którą w marcu wpakował się Kazimierz Greń, szef Podkarpackiego ZPN-u.

Akcja znów przeniosła się do Dublina. A konkretnie do tamtejszego The Criminal Court of Justice, w którym odbyło się posiedzenie sądu. Temat? Wydanie dokumentacji z rozprawy Grenia. Z aktami chce się zapoznać Komisja Dyscyplinarna PZPN-u, prowadząca od dwóch miesięcy postępowanie w sprawie dublińskich przygód prezesa z Podkarpacia.

Jak doniósł "Przegląd Sportowy", który miał swego dziennikarza na posiedzeniu, w sądowej sali zameldował się prawnik Grenia oraz PZPN-u, a sprawę prowadził Michael Walash. Jest to ten sam sędzia, który 30 marca uznał, iż prezes podkarpackiego związku (i jego koleżanka Nina Błasik) jest winny nielegalnego handlu biletami na mecz polskiej reprezentacji z Irlandią.

PZPN prosił o akta, aby KD mogła ostatecznie wyjaśnić wszelkie wątpliwości w "aferze biletowej" i nałożyć na prezesa ewentualne sankcje. Jak donosi "PS," sędzia Walsh został poinformowany, iż Greń odcina się od zarzutów, twierdząc, że 30 marca nie przyznał się do winy i dlatego nie została na niego nałożona żadna kara.

Irlandzki adwokat Grenia wnioskował zaś o niewydawanie akt i nagrań z miejsca zdarzenia. Uzasadniał wniosek personalnym atakiem i medialną nagonką na swego klienta. Sędzia odroczył posiedzenie. Kolejne odbędzie się 1 lipca. Do tego czasu prawnik Grenia ma dostarczyć prawnej argumentacji swego wniosku.

Jak informowaliśmy, o tym, że Greń przyznał się 30 marca do winy doniósł "Irish Examiner", dublińska gazeta, która miała na sali rozpraw swego dziennikarza. Sąd odstąpił wtedy od wymierzenia kary, uzasadniając to niską szkodliwością czynu.

Prezes Podkarpackiego ZPN-u po powrocie do kraju zapewniał, że doszło do nieporozumienia. Owszem, posiadał 12 biletów, ale miał je przekazać po normalnej cenie znajomym kolegi z Warszawy. "PS" opublikował jednak policyjny raport, zeznania świadków i zdjęcia sprzedanych biletów.
Greń zorganizował konferencję prasową, a właściwie swoje wystąpienie, ale nie przekonał żadnego z blisko stu dziennikarzy.

O komentarz do sprawy poprosiliśmy Jakuba Kwiatkowskiego, rzecznika prasowego PZPN-u. - Jeśli prezes jest niewinny i chciałby się oczyścić, nie blokowałby dostępu do akt - mówi Kwiatkowski.

Racja, ale gdy akta sprawy nie dotrą do Warszawy, szef Podkarpackiego ZPN-u może wyjść z afery bez szwanku.

Ktoś pewnie zapyta, a co z honorem, odwagą cywilną, klasą? Cóż, ten towar w przyrodzie występuje coraz rzadziej i coraz mniej ludzi przeciw temu protestuje. No, może poza internetem. Tam śmiałych moralistów w bród.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24