Trener Karpat: Chcieliśmy przełożyć mecz z Motorem

Jesienią Karpaty wygrały 10 meczów z rzędu, ale do Krosna przyjechał Motor i przerwał wam piękną passę.
Z tego meczu najlepiej pamiętam rękę zawodnika Motoru w polu karnym, której jednak nie gwizdnął sędzia. A jeśli chodzi o rewanż to tamta porażka jeden do trzech jest dodatkową motywacją przed rewanżem.

Motor wiosną nie zwalnia. Wygrał pewnie trzy ostatnie mecze.
To bardzo dobry piłkarsko zespół. Ma w składzie zawodników, którzy grali w wyższych ligach. Grają sobie bez napinki, na luzie, aura nowego stadionu i sporej widowni też robi swoje. Ale jak każda drużyna, ma mocne, ale i słabsze strony. Nie są nie do ugryzienia.

I pan, i sami piłkarze chyba odetchnęliście po wygranej z Izolatorem Boguchwała.
Nie da się ukryć, nie szło nam wcześniej, rywale zbliżyli się, albo wręcz zrównali punktami, jak Stal Rzeszów. W takiej sytuacji zwycięstwo było bardzo potrzebne. Znów na te parę punktów odskoczyliśmy. To powinno dobrze wpłynąć na psychikę przed meczem w Lublinie.

Wszyscy piłkarze są do pańskiej dyspozycji?
Chcieliśmy przesunąć mecz z Motorem, bo w sobotę Marek Fundakowski ma ślub. Niestety, Motor proponował grę tylko w niedzielę. Marek i tak by nie zagrał, więc gramy w sobotę.

Jaki ma pan pomysł na Motor?
Jakieś mam. Nie chciałbym tego rozwijać.

Ruszycie na rywala, czy przyjmiecie taktykę wyczekiwania, jak w nieudanym meczu z Resovią.
W meczu z Resovią nie zdążyliśmy na nic poczekać, bo w piętnaście minut dostaliśmy dwa strzały i byliśmy już w autobusie (śmiech). Mam nadzieję, że mecz w Lublinie będzie miał zupełnie inny scenariusz.