Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joanna Grabowska z Jarosławia łączy pasję z zarabianiem

Hubert Lewkowicz
Joanna Grabowska sama jest animatorem zabaw, więc wie, jak zorganizować czas małym gościom, którym rodzice zorganizowali imprezę w sali zabaw w Jarosławiu.
Joanna Grabowska sama jest animatorem zabaw, więc wie, jak zorganizować czas małym gościom, którym rodzice zorganizowali imprezę w sali zabaw w Jarosławiu. Hubert Lewkowicz
Joanna Grabowska dzięki dotacji unijnej mogła otworzyć salę zabaw dla dzieci w Jarosławiu.

Joanna Grabowska nie jest rodowitą jarosławianką. Urodziła się w Szczebrzeszynie, a ostatnie 11 lat spędziła za granicą. Z Jarosławia pochodzi jej mąż, więc tu wybudowali dom.

- Kiedy wyjeżdżaliśmy z kraju, od razu założyliśmy, że w momencie, kiedy nasz syn wejdzie w wiek szkolny, wrócimy do Polski - mówi pani Joanna.

To właśnie sześcioletni syn zmobilizował kobietę do założenia sali zabaw w Jarosławiu, pierwszej w mieście.

- On jak on. W ubiegłym roku, w październiku, próbowałam zorganizować dla niego przyjęcie urodzinowe. Szukałam odpowiedniego miejsca, ale nie znalazłem takiego, z którego byłabym zadowolona - mówi pani Joanna.

Sama napisałam biznesplan

Na otwarcie sali zabaw otrzymała w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki 40 tys. zł plus wsparcie pomostowe.

Miałam szczęście, bo to była końcówka programu. To, oczywiście, nie wszystko. W urządzenie tej sali włożyłam także wszystkie oszczędności i pieniądze z kredytu. Udało mi się sprawnie napisać biznesplan, bo wiedziałam, czego chcę i nie robiłam niczego na łapu-capu. Do tej pory niektórzy wypominają mi , że nie słuchałam ich rad, ale ja od początku w wyobraźni widziałam to, co ma powstać - opowiada Grabowska.

Dzięki temu powstała sala zabaw Dino przy ul. Franciszkańskiej, czyli w samym sercu Jarosławia, dwa kroki od Rynku. Całość zajmuje 200 mkw., a na 50 mkw. rozpościera się "małpi gaj".

- Jest naprawdę fajny i można się w nim pobawić. Ponadto mamy kącik dla maluchów, basen z kuleczkami, ściany kredowe, ściany magnetyczne - wymienia pani Joanna.

Chcę, by rodzice o nic nie musieli się martwić

Oczywiście są, rzecz jasna, sale urodzinowe, bo to przecież one były zaczątkiem całego pomysłu. Dla dorosłych, którzy czekają na bawiące się pociechy, przygotowana została kawiarenka, gdzie można także połączyć się z Wi-Fi.

Dino funkcjonuje od 11 kwietnia.

Dość długo walczyłam o możliwość podawania kawy w naczyniach wielokrotnego użytku, a nie w plastikach, i to trochę opóźniło sprawę. Zresztą to niejedyna przyczyna przesuwania otwarcia. Wcześniej musiałam zmieniać salę, bo w poprzednim miejscu nie wszystkie klatki miały oddymianie, a koszty oddymiania mnie przeraziły. Na szczęście, obecna lokalizacja jest dużo atrakcyjniejsza - podkreśla właścicielka Dina.

Sala otwarta jest codziennie, niezależnie od tego, czy to dzień powszedni, niedziela czy święto.

- Nie narzekam na brak zainteresowania, choć zdaję sobie sprawę, że przyszła wiosna i ludzie wolą pójść z dziećmi na rowery niż do sali zabaw - uśmiecha się pani Joanna.

W czasie urodzinowej imprezy dzieci mogą mieć dodatkową atrakcję. Od dłuższego czasu zbierała stroje rycerzy, księżniczek i postaci z bajek.

- Na życzenie małych klientów i ich rodziców zapewniamy animatora zabawy. Sama jestem po kursach takich animacji. Mamy też coś, co dzieci uwielbiają, czyli malowanie twarzy, a także piniatę, czyli zabawę pochodzącą z krajów hiszpańskojęzycznych. Chcę, by rodzic mógł liczyć na kompleksowość. Teraz rodzice są bardzo zajęci, więc zamierzam mieć w ofercie wszystko, co sobie wymarzą. Nie przewiduję opcji, że odpowiadam negatywnie na pytanie, bo nie jestem w stanie czegoś zrobić. Między innymi dlatego weszłam we współpracę z firmami cateringowymi - mówi właścicielka sali zabaw.

Taki biznes jest najlepszy na świecie

Na życzenie klientów imprezę urodzinową odwiedza Myszka Miki lub dinozaur, bo i takie stroje są na zapleczu sali.

- Te postacie wchodzą w określonym momencie z tortem, śpiewają "Sto lat", bawią się z dziećmi, robią zdjęcia - opowiada Grabowska.

Mąż właścicielki Dina jest jeszcze za granicą. Na co dzień pomagają jej teściowie. - Nie umiałabym siedzieć w domu i nic nie robić. Miałam krótki epizod z pracą w Jarosławiu, ale stwierdziłam, że chciałabym pracować dla siebie. Teraz myślę o tym, by podobne sale urządzić w Przeworsku i Lubaczowie. Uważam, że taki biznes jest ciekawy, bo łączy zarabianie pieniędzy z zapewnianiem zabawy dzieciom. Czy może być coś przyjemniejszego? - pyta pani Joanna.

_________________________________________________________________________________________________________
Zobacz także: Wystawa Centrum Nauki "Kopernik" wędruje po Podkarpaciu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaroslaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto