Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok sądu rozdzielił dwie siostry. Beatka od pół roku nie widziała Oli

Andrzej Plęs
Beatka boi się, że już nigdy nie zobaczy młodszej siostry. A jeśli zdarzy się, że sąd każe jej zamieszkać we Francji z matką, boi się, że ta nie pozwoli jej kontaktować się z ojcem.
Beatka boi się, że już nigdy nie zobaczy młodszej siostry. A jeśli zdarzy się, że sąd każe jej zamieszkać we Francji z matką, boi się, że ta nie pozwoli jej kontaktować się z ojcem. Archiwum/Barosz Frydrych
Beatka od sześciu miesięcy nie widziała i nie słyszała Oli. Ona - z ojcem - w Polsce, młodsza siostra - z matką - we Francji. Tak zdecydował sąd. Ich ojciec mówi, że rozdzielenie rodzeństwa było zbrodnią

"Małoletnia Beata cierpi z powodu rozłąki z siostrą Aleksandrą, co mógł zauważyć Sąd w czasie jej wysłuchania" - zauważył Sąd Apelacyjny w Rzeszowie, ale nie zgodził się z wnioskiem ich ojca Zdzisława Rudzińskiego, by obie córeczki wymiar sprawiedliwości pozostawił przy nim.

Dziewczynki nie mają z sobą kontaktu od października ub. roku, kiedy Sąd Apelacyjny w Rzeszowie przyznał mieszkającej we Francji matce prawo opieki nad dziewczynkami. Wówczas - z udziałem kuratora sądowego - siedmioletnią Olę mimo jej oporu i protestu nauczycieli "porwano" z lekcji w szkole w Maleniskach. Starsza Beatka opierała się na tyle skutecznie, że nie zdołano jej umieścić w samochodzie matki. Po proteście ojca rzeszowski sąd okręgowy zmienił postanowienie apelacyjnego i zdecydował, że Beata może zostać przy ojcu do 1 lipca br., po czym ma być przekazana matce. Rudziński zapewnia, że zbliżający się 1 lipca coraz bardziej przeraża dziewięciolatkę.

- Z Olą w ogóle nie mamy kontaktu - rozpacza ojciec. - Wysłałem do Francji cztery listy polecone, wróciły nieodebrane. Piszę maile, podaję numer Skype'a, nie ma odzewu. Matka przez ostatnie siedem miesięcy ani raz nie skontaktowała się z Beatką. Była w lutym przez tydzień w Polsce, nie odwiedziła córki, nie zadzwoniła nawet. A Beatka boi się, że siostry już nigdy nie zobaczy.

Rzecznik oddalony

Ojciec zwrócił się o pomoc do rzecznika praw dziecka. Ten zapoznał się z aktami sprawy, także z opinią rzeszowskiego Rodzinnego Ośrodka Diagnos-tyczno-Konsultacyjnego, na którego opinii oparł się sąd, przyznając prawo pobytu obu dziewczynek przy matce. Ocena rzecznika praw dziecka o rzeszowskim RODK była miażdżąca, nawet prezes sądu okręgowego pisemnie wyraził opinię, że badanie rzeszowskiego RODK "nie spełnia standardów". Jednak ta opinia wciąż jest fundamentem dla wszystkich dotychczas wydawanych wyroków w tej sprawie. Przesłuchana przed sądem jedna z pań psycholog z ośrodka przyznała, że "powód (Rudziński - red.) doprowadził ją do nieprofesjonalnego zachowania i powiedziała mu, żeby się zamknął. Przyznała także, że w jej wypowiedziach pojawiły się sarkastyczne sformułowania". Rudziński zapewnia, że pod jego adresem padło z ust psycholog wiele cięższych słów, co ma nagrane.

Rzecznik praw dziecka wnioskował do rzeszowskiego sądu apelacyjnego, by obie siostry zamieszkały z ojcem do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy rozwodowej małżeństwa. Argumentował, że matka nie stawiła się na badania psychologiczne, polecone przez sąd, nie przyjechała na rozprawę, nie stawiła się z Olą na badania u biegłych. Matka we Francji nie ma stałej pracy, żyje z zasiłku mieszkaniowego, z zasiłku dla przygotowujących się do pracy. Ola objęta jest tylko ubezpieczeniem od odpowiedzialności cywilnej i nie wiadomo, czy zdrowotnym też, nie uczęszcza do szkoły, a jedynie na kurs przygotowawczy, i nie wiadomo, w jakich warunkach żyje.

"Wskazać również należy, że matka małoletnich wykazuje brak predyspozycji wychowawczych" - wskazuje rzecznik. Żeby zapewnić bezstronność, RPD wnioskował do sądu o badanie psychologiczne ojca, matki i dziewczynek w innym ośrodku niż rzeszowski RODK. Sąd wszystkie wnioski rzecznika oddalił.

Sąd zatroskany

Ostatnie rozstrzygnięcia sądu apelacyjnego mówią, że dziewięcioletnia Beatka jednak ma być 1 lipca przekazana matce. Choć jednocześnie sąd przyznaje, że "z kolejnych opinii biegłych wynikało, że powód nie ma złego wpływu na wychowanie małoletniej Beaty".

- Dlaczego moje córki polski sąd chce z Polski wyrzucić? - denerwuje się Rudziński. - Mam duży dom, mam pracę, moim córkom niczego nie brakowało, służby sądowe to sprawdziły.

Chcą wysłać je do Francji, do matki, która nie ma pracy, nie ma stałego miejsca zamieszkania, nie ma stałych dochodów, a sąd obecnej sytuacji Oli nie chce albo nie potrafi sprawdzić.

Z matką dziewczynek nie ma kontaktu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24