Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były trener Polonii: Gdybym został w Przemyślu, zdobylibyśmy mistrzostwo

Tomasz Ryzner
Trener Tomasz Służałek wprowadził Polonię do ekstraklasy, a następnie uzyskał z nią historyczny dla przemyskiego klubu i sportu sukces.
Trener Tomasz Służałek wprowadził Polonię do ekstraklasy, a następnie uzyskał z nią historyczny dla przemyskiego klubu i sportu sukces. Wojciech Zatwarnicki
Rozmowa z TOMASZEM SŁUŻAŁKIEM, który 20 lat temu poprowadził koszykarzy Polonii Przemyśl do wicemistrzostwa Polski

W podzięce za wicemistrzostwo Polski kibice Polonii porysowali panu samochód.
Połamali wycieraczki, rzucali jajkami. Pewna babcia spytała mnie, za ile sprzedałem finał z Mazowszanką Pruszków.

Ja słyszałem historię o tym, jak przed finałem do jakiejś podprzemyskiej miejscowości zajechały limuzyny z Pruszkowa i bosowie Mazowszanki ustalili z szefami Polonii, kto zostanie mistrzem.
Nie wierzę w to. Plotka. Jak i ta, że Darek Szczubiał z Justynem Węglorzem mieli negocjować z działaczami Mazowszanki. Przemyśl to specyficzne miejsce. Powiesz coś gdzieś, zażartujesz, a za chwilę wie już o tym całe miasto (śmiech).

Sędzia Wiesław Zych był uznanym międzynarodowym arbitrem, ale w Przemyślu, w pierwszym meczu finału play off strasznie podpadł kibicom Polonii.
Bez komentarza. Jestem trenerem Zagłębia Sosnowiec i z sędziami, także byłymi, nie zadzieram.

No to przypomnę parę faktów. Byłem wtedy w hali przy Mickiewicza. 3 minuty przed końcem Polonia prowadzi 7 punktami. Nieżyjący Marek Sobczyński trafia dla pruszkowian za 3 i zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Sędzia Zych gwiżdże Dariuszowi Szczubiałowi jedyne w jego życiu przekroczenie linii przy rzucie wolnym. Hubert Białczewski broni w stylu piłkarza ręcznego, ale gdy Natan Buntin próbuje się wyrwać z jego objęć zostaje ukarany przewinieniem. "Niedźwiadki" przegrywają 83:85 i już się nie podnoszą. Mazowszanka wygrywa serię 4:1.
Co mogę dodać. Nagranie meczu jest dostępne i można zobaczyć, jak było. W końcówce nie mogliśmy oddać rzutu.

Załatwił was Zych?
Następne pytanie.

Mazowszanka słaba jednak nie była. Wójcik, Walker, Williams, Sobczyński to byli koszykarze, że hej.
Ale to Polonia została mistrzem fazy zasadniczej, co się chyba nigdy beniaminkowi nie przydarzyło. Dzięki wpływom z bazaru Polonia płaciła godnie i na czas, ale Mazowszanka miał budżet z innej półki. Łatwo się domyślić, skąd się brał. Zawodnicy zarabiali tam kilka razy więcej niż u nas i w innych klubach. Mimo to nie musieliśmy tego finału przegrać.

Polonia to była nietypowa ekipa. Dariusz Szczubiał, Wojciech Królik, Justyn Węglorz mieli wtedy odpowiednio 37, 34 i 36 lat.
Redaktor Niemiec ironizował, że tworzę w Polonii Park Jurajski. Okazało się, że jednak, że znam się trochę lepiej na koszykówce, niż tak zwani eksperci z gazet. Drużyna miała wysoką średnia wieku, ale mieliśmy tez młodych Krzyska Mile, Arka Miłoszewskiego, Tomka Przewrockiego

Skąd pan wytrzasnął Daryla Thomasa i Natana Buntina?
Miałem kolegę w USA, profesora, byłego koszykarza. On mi znalazł Daryla. Miał ksywkę Joker, bo dawał dobre zmiany w uniwersyteckiej drużynie, która zdobyła mistrzostwo NCAA. Zadzwoniłem szybko się dogadaliśmy. Niepotrzebny był żaden agent czy menedżer Daryl to był strzał w dziesiątkę. Otwarty, wesoły facet, a przy tym profejsonalista, świetny skrzydłowy, który wszystko widział na boisku.

Daryl zakochał się w Przemyślu.
On lubił ludzi, świetnie się czuł w każdym zakątku świata, ale w Przemyślu pobył dłużej niż gdzie indziej. Podziwiał miejscowe dziewczyny (śmiech), lubił wpadać do słynnego pubu u Wróbla.

Natan taki towarzyski nie był.
Był mniej wylewny, ale też swój chłop. Szukałem centra i znalazł mi go Daryl. Kumplowali się. Daryl dawał mu świetne piłki pod kosz.

Gdyby dziś na testy przyjechał koszykarz z takim brzuchem, trener raczej kazałby mu wracać do domu najbliższym samolotem.
Bywało wtedy, że Amerykanin miewał kłopoty z dwutaktem, alb zmniejszał się w samolocie o 10 centymetrów. Inne czasy. Kiedy Natan dołączył do nas na obozie, w Brennej tak zwani eksperci pukali się w czoło. "Kogoś ty ściągnął" pytali mnie działacze. Natan był zapuszczony, ale zawsze warto przyjrzeć się zawodnikowi. A on, miał ma potencjał. Zatrzymałem go na własna odpowiedzialność. Wziął się do roboty, zrzucił trochę kilogramów i po paru miesiącach zaczęły się ochy i achy. Facet został najlepszym centrem ligi. Miał nadwagę, ale był dynamiczny, na tych paru metrach pod koszem nikt go nie umiał zatrzymać. Do tego wszystkiego trafiał za trzy. To wszystko okazało się później. Przed samym sezonem, eksperci typowali nas do walki o utrzymanie.

Wojciech Królik powiedział kiedyś, że dopiero w Przemyślu zarobił poważniejsze pieniądze.
Bo długo grał w Polonii Warszawa, która była skromnym klubem. Ja, Darek Szczubiał, czy Justyn Węglorz mieliśmy już na koncie grę w majętnych klubach, czy pracę za granica. Z Zagłębiem Sosnowiec zdobyłem wcześniej dwa razy mistrza. Oczywiście kontrakty w Polonii były niezłe, pieniądze na czas, ale pieniądze rozdawano w Mazowszancę. U nas Daryl miał ze 4 tysiące dolarów, a Natan jakieś dwa i pół. Ale co tam pieniądze. Liczył się sport, fajny klimat w zespole, mili ludzie dookoła.

Przestali być mili, gdy pan przegrał finał.
To incydenty. Kibice w emocjach mają swoje prawa. Ja pamiętam miłe chwile, których było mnóstwo. Zawsze ceniłem wsparcie prezesa Stanisława Gembarzewskiego, Józefa Lewickiego czy Zbigniewa Błażkowskiego. Mariusz Zamirski i nieżyjący Andrzej Nanuś pomagali mi w trenerce. Wszyscy się szanowaliśmy i uzupełnialiśmy w pracy.

A jednak nie został pan w Polonii na dłużej.
Nie wiem dlaczego, ale działacze z trenerem Mołłowem dogadali się już w trakcie sezonu. Nie miałem z nikim konfliktu, ale moich warunków nie przyjęto. Cóż, trener Mołlow zapewnił, że ściągnie z Wałbrzycha (w Polonii pojawili się Roman Rutkowski, Andrzej Adamek i Daniel Puchalski - przyp. red.) i pewnie to przeważyło.

.

Rok później Natan Buntin obniżył loty, Polonia zawaliła mecz półfinału play off ze Stalą Bobrek Bytom i zdobyła brąz.
Gdybym został, na 99 procent byłoby złoto. Mazowszanka była słabsza, Śląsk też był do pokonania. A co do Natana, to był w tamtym sezonie po prostu źle ustawiany na boisku.

Do Przemyśla zagląda pan rzadko.
Rzadko, ale kontakt z ludźmi mam. A jeśli nie mogę skorzystać z zaproszenia na jakieś spotkanie towarzyskie, to działacze potrafią zadzwonić do mnie o drugiej w nocy, powiedzieć parę miłych słów, zaśpiewać sto lat. Wtedy zawsze wracają miłe wspomnienia, awans do ekstraklasy, seryjne wygrane, wicemistrzostwo. Miasto żyło basketem, hala była pełna ludzi już ponad godzinę przed meczem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24