Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Cewka", czyli bohater z Jedlicza

Waldemar Mazgaj
Sławomir Peszko udanie wrócił do kadry, strzelając gola w meczu z Irlandią
Sławomir Peszko udanie wrócił do kadry, strzelając gola w meczu z Irlandią GRZEGORZ JAKUBOWSKI/POLSKA PRESS
- Udało mu się, bo wyjechał z Jedlicza - opowiada Bartosz Smosna, kolega Sławomira Peszki. Wychowanek Nafty był najlepszy w meczu z Irlandią.

SŁAWOMIR PESZKO

SŁAWOMIR PESZKO

Czekałem na taki mecz. Dostałem szansę od trenera Nawałki po dłuższej przerwie. Cieszę się, że zdobyłem tutaj bramkę, przy tak licznej publiczności z Polski. Nie będę jednak ukrywał, że czuję lekki niedosyt, tak samo jak reszta zespołu. Przed meczem, może nie każdy, ale większość wzięłaby ten remis w ciemno, ale w takich okolicznościach już nie. Oczywiście są i dobre strony, bo utrzymaliśmy pozycję lidera.

Smosna i Peszko to koledzy z podwórka. Razem dorastali, piłką wybijali okna sąsiadom. Pierwszy zagrał wczoraj w meczu klasy O, w meczu miejscowej Nafty z liderem z Pisarowiec. - Przegraliśmy 1:2, strzeliłem gola w ostatniej minucie. Zdążyłem jeszcze powiedzieć Sławkowi przez telefon, żeby też coś strzelił - opowiada Smosna. - Strzelił!

Była 26. minuta meczu w Dublinie. Peszko z Maciejem Rybusem powalczyli przy linii bocznej z Irlandczykami, za moment "Cewka" wypalił z ostrego kąta, lewą nogą w długi róg i było 1:0. Prowadzenie straciliśmy w doliczonym czasie. Dla Peszki był to drugi gol w 30. występie. - Rozmawialiśmy dłużej dzień przed meczem. Obawiał się, bo media jechały po nim, że zagra zamiast Błaszczykowskiego. To był jednak idealny rywal pod niego, takie walczaki, biegacze - przypomina Smosna.
Grał też w koszykówkę

Talent Peszki zobaczył już na początku szkoły podstawowej Kazimierz Zima, nauczyciel WF. - W 1994 roku trafiłem do pracy w Jedliczu, w IV klasie zacząłem go uczyć, później byłem też trenerem w Nafcie. Był bardzo wszechstronny, świetnie biegał w teście Coopera, grał nawet w kosza. Ale marzył, żeby być piłkarzem, a marzenia się spełniają - wspomina Zima.

Podczas rutynowych badań w wieku 11 lat wykryto, że Peszko ma cztery nerki. Z tego powodu przeszedł operację choć istniała możliwość, że będzie musiał zakończyć karierę. Stąd wzięłą się jego ksywka. Gdy zaczął grać w kadrze wojewódzkiej i jeździć na konsultacje narodowych młodzieżówek ,zainteresowały się nim Górnik Zabrze, Wisła Kraków i Wisła Płock. - Klub chciał na nim zarobić, ale 60 tysięcy złotych to przesada. Kiedy jednak poznał na kadrze chłopaków z Płocka, uparł się. Tym bardziej że miał tam ciotkę, która mogła się nim opiekować. Po długich targach ustaliliśmy kwotę odstępnego na 3500 złotych plus komplet strojów dla młodzieży, którego... już nie dostaliśmy - wspomina Zima.

Peszko ma dwóch braci; starszego Daniela i młodszego Szczepana. Żaden z nich nie zrobił jednak kariery. - Z takiej wioski jak Jedlicze trzeba uciec do dużego miasta, żeby zrobić karierę. Na wioskach dużo talentów gra po A-klasach, ale tam zostają - dodaje Smosna
Młody chłopak w dużym mieście był podatny na wiele pokus. Były i szybkie samochody i hazard i alkohol. Wiele zawdzięcza swojej mamie Ewie, która jak nikt potrafi postawić go do pionu. Dość szybko poznał swoją przyszłą żonę Annę, ma z nią dwójkę dzieci - córkę i syna.

Po 6 latach w Płocku, gdzie grał m.in. z Adrianem Mierzejewskim i Ireneuszem Jeleniem, trafił do Lecha Poznań. Po sukcesach w pucharach przeniósł się do FC Koeln, skąd był wypożyczony m.in. do Wolverhampton, Parmy. W ub. roku wrócił do Niemiec, obecnie jest piłkarzem 12 ekipy Bundesligi.- Trochę sobie zawalił przez trudny charakter - przypomina Zima, który kilka lat temu dostał od Peszki koszulkę Lecha z autografami zawodników. Przechowuje ją jak relikwię.

W reprezentacji zadebiutował w 2008 roku. Ma na koncie 30 spotkań, bo kilka razy mocno podpadł. Jesienią 2010 roku, po meczu z Australią z trudem wyszedł z pokoju hotelowego i... natknął się na kierownika reprezentacji Konrada Paśniewskiego i drugiego trenera Jacka Zielińskiego. Franciszek Smuda, dobry znajomy z Lecha, podjął decyzję o niepowoływaniu go, później jednak się ugiął. Peszko wrócił, ale nie wyciągnął wniosków; wylądował w izbie wytrzeźwień w Wielkanoc 2012, dwa miesiące przed Euro w Polsce. Zdaniem niemieckich gazet wywołał awanturę w taksówce i został zatrzymany przez policję. Taksówkarz odwoływał później zeznania, ale Smuda pozostał nieubłagany.
- Byli z nim wtedy Podolski i Wasilewski. Żaden tyle nie odcierpiał, co nasz Sławek - przypomina Zima. W reprezentacji Peszko nie grał do października 2013, gdy Waldemar Fornalik powołał go na przegrane mecze el. MŚ 2014 z Ukrainą i Anglią. W niedzielę u Nawałki zagrał pierwszy mecz o punkty.

- Dom Peszków zawsze jest otwarty na gości. Jak Sławek przyjeżdża, to pierwszy dzień poświęca rodzinie, potem jest już pełno znajomych. Zawsze spotykamy się też na boisku, czy to na sztucznej murawie, czy na hali. Na te święta niestety nie przyjedzie, bo gra Bundesliga. Jesteśmy umówieni na wakacje - przypomina Smosna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24