Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomek i Janek uratowali tonącego w Przemyślu [WIDEO]

Łukasz Solski
Kilkanaście osób widziało, jak 58-letni mężczyzna wpada do Sanu i tonie. Żeby go ratować, do rzeki wskoczyli tylko Jasiek i Tomek.

Był wtorek po godz. 14. Na schodach na wale przy Wybrzeżu Wilsona siedziała grupa osób.Wśród nich był nietrzeźwy 58-letni mężczyzna. Palił papierosa. W pewnej chwili wstał i podczas schodzenia ze schodów, potknął się. Wpadł twarzą do rzeki. Unosząc się na powierzchni, bez oznak życia, dryfował w dół Sanu.

Pomogli tylko oni

Wszystko działo się na oczach co najmniej kilkunastu osób. Na pomoc ruszyły tylko dwie.

- Równocześnie z Tomkiem zaczęliśmy się rozbierać. Gdy miałem na sobie tylko spodnie i buty, pobiegłem ok. 50 metrów i wskoczyłem do wody. Zanurzyłem się prawie po szyję. Złapałem tego mężczyznę. Na brzeg pomógł mi go wyciągnąć Tomek - opowiada 20-letni Jan Cynk z Małkowic. Janek to tegoroczny maturzysta z przemyskiego "ekonomika".

- Powiedziałem, żeby położyć tego mężczyznę na boku. On wtedy wypluł sporo wody - dodaje 21-letni Tomasz Baron z Przemyśla. Zasady pierwszej pomocy doskonale pamięta ze szkoły, gdy uczył się o tym na przysposobieniu obronnym.

Koleżanka Tomka zadzwoniła od razu po pogotowie ratunkowe. 58 letni mieszkaniec pow. przemyskiego został przekazany ratownikom chwilę po tym, jak chłopcy wyciągnęli go na brzeg. Był przytomny. Przetransportowano
go do szpitala.

Zmienia się podejście

- Coraz częściej pomocy udzielają młode osoby. To znaczy, że efekty przynosi edukacja, pogadanki, pokazy ratownictwa medycznego, policji czy strażaków. Zmienia się podejście do drugiego człowieka. Wcześniej młodzi ludzie nie zdawali sobie sprawy, że kilka prostych czynności, jak chociażby prawidłowe ułożenie poszkodowanej osoby, może uratować komuś życie - twierdzi mł. bryg. Daniel Dryniak z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu.

W 2010 r. uratował wędkarza porwanego przez krę na Sanie, a sam został ciężko ranny.

Janek nie pływa

Okazało się, że Jasiek wskoczył do wody, mimo że nie potrafi pływać. Znajomi próbowali go uczyć, ale bez specjalnych rezultatów.

-Potrafię pływać, "po warszawsku" - śmieje się. - W tamtej chwili kompletnie o tym nie myślałem. Trzeba było działać, człowiek tonął - dodaje maturzysta.

Tomek też średnio radzi sobie w wodzie, ale i on nie miał momentu zawahania.

- Nie czujemy się bohaterami. Chcieliśmy pomóc człowiekowi i się udało - mówią zgodnie chłopcy, którzy wcześniej nie znali się.

- Takie postawy powinno się nagłaśniać i nagradzać. To mobilizuje młodych. Najważniejszy jest fakt ruszenia na pomoc, bo świadczy o tym, że osoba jest świadoma, że może uratować komuś zdrowie bądź życie. Nagrodą będzie też to, że ludzie będą o nich dobrze mówić - nie ma wątpliwości mł. bryg. Dryniak.

Postawę chłopaków chwali dr Krzysztof Prendecki, socjolog z Politechniki Rzeszowskiej.

- W dzisiejszych czasach panuje znieczulica. Nie zwracamy uwagi na los sąsiada, a co dopiero obcej osoby. Nie wszyscy są zepsuci. Były i są osoby, które potrafią zaryzykować, aby uratować innych. Ktoś kto skacze do wody, by ratować, a nie umie pływać, powinien być naszym wzorem. Zastanówmy się, czy postąpilibyśmy tak samo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24