Dziesiątki pożarów dziennie. Strażacy muszą gasić trawy

Kolejny potężny pożar wybuchł na osiedlu Przybyszówka w Rzeszowie. W rejonie ul. Słoneczny Stok w środę przez ponad dwie godziny gasiło go aż 18 strażaków. - Akcję utrudniał porywisty wiatr, który szybko rozprzestrzeniał ogień. Spłonęło ok. 10 hektarów nieużytków - mówi kpt. Marcin Betleja, rzecznik podkarpackich strażaków.

Od początku roku nie ma dnia, kiedy strażacy nie wyjeżdżaliby do gaszenia traw. Tylko w środę i czwartek interwencji mieli grubo ponad 100. W niespełna trzy miesiące interweniowali ponad 1100 razy.

- Niestety nie pomagają apele o zachowanie zdrowego rozsądku. Ludzie podpalają trawy nawet blisko zabudowań, co często kończy się tragicznie. W tym roku już dwie osoby z poważnymi poparzeniami zostały odwiezione do szpitali - mówi Marcin Betleja. Najpoważniejsze skutki pożar traw miał w Łazorach w gminie Harasiuki. Ogień przeniósł się tu na 7 budynków, sześć gospodarczych i jeden mieszkalny. Kolejnych czterech budynków broniło przed pożarem blisko 100 strażaków.

- Mimo to straty materialne są olbrzymie. To cud, że nikt nie został ranny w tym pożarze - mówi Marcin Betleja. Dodaje, że gaszenie pożarów traw jest trudne i bardzo czasochłonne. - Niestety odciąga nas to od innej pracy. Przecież w każdej chwili możemy być potrzebni do poważniejszych zdarzeń, gdzie będzie zagrożone ludzkie życie i zdrowie. Apeluję zaprzestanie podpalania pól i nieużytków - mówi kpt. Betleja.

Strażacy przypominają, że wypalanie traw jest zabronione. Za spowodowanie w ten sposób zagrożenia życia lub zdrowia człowieka można dostać do 10 lat więzienia. Grozi za to także wysoka grzywna, lub areszt. Konsekwencje wyciąga także Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. To kary finansowe w postaci zmniejszenia od 5 do 25 proc., a w skrajnych przypadkach nawet odebrania dopłat bezpośrednich dla rolników.