Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odnowiony dom czeka na dzieci, które straciły matkę w pożarze

Ewa Gorczyca
Babcia codziennie odwiedzała wnuki w Rymanowie, ale ostatnie dni poświęciła na porządki po remoncie. Teraz czeka na ich przyjazd. - Będzie więcej obowiązków, ale dam radę - zapewnia
Babcia codziennie odwiedzała wnuki w Rymanowie, ale ostatnie dni poświęciła na porządki po remoncie. Teraz czeka na ich przyjazd. - Będzie więcej obowiązków, ale dam radę - zapewnia Tomasz Jefimow
Czwórka rodzeństwa, które w pożarze straciło matkę, może już zamieszkać w domu dziadków. Pomogli ludzie z całej Polski.

- Już nie mogę się doczekać na moje wnuki - mówi ze łzami w oczach Anastazja Marczak. Razem z córką, 16-letnią Agnieszką, krząta się w kuchni. Obie odkładają robotę, żeby pochwalić się odnowionymi pomieszczeniami. - Jak przyjechałam na weekend z internatu, to się zadziwiłam. Jest zupełnie inaczej. Dom się zmienił nie do poznania - mówi Agnieszka.

Pani Anastazja prowadzi do pokoju na lewo od wejścia. To pokój przeznaczony dla starszej trójki. Niewielki - bo i dom jest mały. Rozjaśniły go nowe, duże okna, ściany pomalowane na jasnożółty kolor i pastelowe meble. W małym wnętrzu zmieściło się ich niewiele, ale firma zrobiła je na wymiar, by były jak najbardziej funkcjonalne. Udało się wygospodarować miejsce na szuflady-schowki, biurko, łóżka dla 9-letniej Ani, 7-letniego Rafała i 4-letniego Kamila i jeszcze wysuwany tapczan dla Agnieszki. Najmłodsza, 2,5-letnia Roksanka będzie spała u dziadków. Ich pokój jest w ciepłych barwach pomarańczy.

Pani Anastazja już założyła wnukom kolorową pościel, poukładała poduszki-przytulanki. - Materace są porządne, pokrowce można prać. Jeszcze tylko żyrandole powiesić, kwiaty w doniczkach poustawiać i gotowe. Teraz tylko na dzieci czekać...

Wymieniono wszystko, od podłóg, drzwi i okien po instalacje elektryczne i ogrzewanie. Jest łazienka z kafelkami i prysznicem, nowe meble, lodówka, pralka. Wcześniej nie było tu warunków, by Ania, Rafał, Kamil i Roksanka mogli mieszkać razem z dziadkami.
Remontu domu, w którym po tragedii mogą zacząć nowe życie, podjęła się Caritas Archidiecezji Przemyskiej. Prace zostały sfinansowane z pieniędzy, które płynęły na konto tej instytucji z całej Polski. Los dzieci, które matka zdążyła wyprowadzić z płonącego domu, ale sama zginęła, poruszył setki osób.

- Wydarzyła się tragedia, ale ta tragedia uruchomiła wiele serc, wiele dobrego działania, dobrej woli - podkreśla ks. Artur Janiec, dyrektor Caritas Archidiecezji Przemyskiej.

- Paczki wciąż przychodzą - mówi Anastazja Marczak. - Ludzie cały czas pomagają. Bardzo wszystkim dziękuję - dodaje wzruszona.
Remont udało się przeprowadzić w ciągu czterech tygodni. To zasługa m.in. zaangażowania ekipy remontowej. Rodzina pomagała w miarę możliwości. - Jeden syn robił instalację elektryczną, drugi układał panele i stawiał ścianę, bo starą trzeba było rozebrać - opowiada Anastazja Marczak.

Rodzeństwo po tragedii trafiło do Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Rymanowie, którego podopieczną była najstarsza Ania.

Sąd przyznał dziadkom tymczasową opiekę nad wnukami, ale ostateczna decyzja zapadnie po zakończeniu wszystkich procedur związanych z rozpatrzeniem ich wniosku o ustanowienie ich rodzicami zastępczymi.

- Oby się sprawdzili w tej roli - dodaje ks. Janiec.

Caritas deklaruje dalszą pieczę nad rodziną, podobnie Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Krośnie i rymanowski ośrodek. Zebrane fundusze pozwolą na budowę nowego domu dla dzieci. - Chcemy, żeby to było ich zabezpieczenie na przyszłość - mówi Agnieszka Zygarowicz, szefowa PCRP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24