Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś konkurs drużynowy. Jeden skok może położyć każdego

pmarkocki
Na zdjęciu Kamil Stoch.
Na zdjęciu Kamil Stoch. Paweł Relikowski
Kolejnej szansy na medal polskich skoczków w Falun już nie będzie. Konkurs drużynowy rozpocznie się o godz. 17.

Piotr Żyła, Klemens Murańka, Jan Ziobro i Kamil Stoch - w takiej kolejności będą skakać dzisiaj Polacy w mistrzostwach świata na - no właśnie - której skoczni? Zawody zaplanowane są na dużym obiekcie, ale niewykluczone, że zostaną przeniesione na skocznię normalną. Powód? Wiatr.

- Prognozy są takie, że w sobotę ma mocniej wiać. Decyzja ma zapaść w południe - informował Łukasz Kruczek, trener polskiej kadry. - Inna sprawa, że przez cały tydzień prognozy nie bardzo się sprawdzały. Co innego nam mówili, a co innego działo się na skoczni - uśmiechał się.

Murańka, Żyła i Stoch miejsce w drużynie mieli pewne - wczoraj nie wzięli nawet udziału w treningu - a w wewnętrznych eliminacjach rywalizowali Aleksander Zniszczoł, Dawid Kubacki oraz Jan Ziobro, który przez chwilę był obrażony na Kruczka o to, że nie wystawił go do czwartkowego konkursu na dużej skoczni. Sprawę już między sobą wyjaśnili i to właśnie Ziobro uzupełnił skład.

- Najlepiej skakał na treningu, a dodatkowym elementem przemawiającym za nim była też ta możliwość zamiany skoczni - wyjaśniał Kruczek. Ziobro na mniejszym obiekcie czuł się świetnie, skakał najdalej z Polaków. W konkursie zajął 8. miejsce. Tylko co na takie rozwiązanie powie Stoch, który mówił, że dotąd żadna skocznia nie zalazła mu tak za skórę?
- Myślę, że dla nas nie ma różnicy, czy będzie ta zmiana. Choć przeniesienie na pewno zrobi generalne zamieszanie. Trzeba by szybko zrobić reset, przestawić się. Mogłoby być ciekawie - mówił trener reprezentacji.

W polskiej ekipie o medalach już nikt głośno nie mówi, Falun to na razie dla wszystkich lekcja pokory. Marzenia, wiadomo, są, ale presja też jest chyba coraz większa.

- Czy ja wiem? Nie sądzę, żeby byli pod większą presją niż normalnie, po konkursach indywidualnych to "puściło" - stwierdził Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, który wczoraj przyglądał się treningom. Tutaj nie ma czym się stresować, trzeba skakać. W żadnej drużynie nie ma czterech wybitnych skoczków, a w warunkach, jakie są w Falun, jeden skok może położyć każdą ekipę. Chłopcy nie muszą przeskakiwać samych siebie, żeby było nieźle. Niech nie kombinują. Wystarczy, że będą skakać tak, jak do tej pory.

Zaraz, zaraz, nawet Stoch? W końcu to jego skoki w "drużynówce" powinny robić różnicę.

- Mam wrażenie, że ta jego słabsza tutaj forma ma związek z kontuzją. Co by nie mówić, stracił na początku sezonu miesiąc i teraz trochę mogło mu zabraknąć wytrzymałości. Ale z drugiej strony, miał ostatnio w sumie dwa dni odpoczynku, i kto wie, może w sobotę znów błyśnie - zastanawiał się Tajner. - Podium? Liczę na to, ale po cichu. Bez takiego entuzjastycznego podejścia.

Polscy skoczkowie przywozili medale z ostatnich z czterech dużych imprez (MŚ i igrzyska olimpijskie), przerwanie tej serii zostanie odebrane jako porażka.

- Teraz jesteśmy rok po igrzyskach. To zdarza się często, że po sukcesie olimpijskim przychodzi ciut gorszy czas - zwraca uwagę Tajner. - Ma to związek z różnymi rzeczami, również z zainteresowaniem mediów, sponsorów, w głowach zawodników coś się zmienia. Można by przewrotnie powiedzieć, że takie sytuacje otrzeźwiają, pozwalają od nowa się spiąć. Ale na razie jeszcze nie mówmy, że skoczkom w Falun nic nie udało się zrobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24