Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak zginęła 37-letnia Walentyna B. z Ukrainy? Trwa proces

Norbert Ziętal
Wiktor K., poznał Walentynę B. poprzez ogłoszenie prasowe. Ukrainka szukała panów zainteresowanych sponsoringiem.
Wiktor K., poznał Walentynę B. poprzez ogłoszenie prasowe. Ukrainka szukała panów zainteresowanych sponsoringiem. Norbert Ziętal
Na początku stycznia ub. roku Walentyna B. poprosiła Wiktora K. o podwiezienie z Rzeszowa na przejście graniczne w Medyce. Chciała na święta pojechać do domu. Dzień wcześniej wspólnie zrobili spore zakupy. Kupili wędliny, kawę, słodycze, środki czystości. Walentyna B. zapakowała ok. 20 kg plecak i ruszyli.

Oskarżony wyjaśniał, że jeszcze w mieszkaniu pokłócili się o pieniądze. Awantura przybrała na sile podczas jazdy.

- Szarpała mnie i kierownicę, wyzywała mnie, napluła na mnie. A ja ją tylko prosiłem o pieniądze, które jej pożyczyłem. Tłumaczyłem, że przecież ja też mam święta, a w kieszeni tylko 10 złotych - wyjaśniał w piątek przed sądem Wiktor K.

Spotykali się od blisko roku, co kilka tygodni oskarżony przyjeżdżał do Rzeszowa. Płacił Walentynie B. za usługi seksualne 120 złotych.

Przekazał Ukraince 150 tys. złotych

Znał ją jako Ewę. Kobieta poprosiła go o większe kwoty pieniędzy. Tłumaczyła, że potrzebne są jej na leczenie matki mieszkającej we Lwowie oraz na remont znajdującego się tam mieszkania. Wiktor K. najpierw płacił z oszczędności, później poważnie się zadłużył. Według jego szacunków, podczas rocznej znajomości przekazał Ukraince 150 tys. złotych. Wyjaśniał, że myślał, że jest to pożyczka i że po jakimś czasie odzyska swoje pieniądze.

- Podczas jazdy zaproponowała, abyśmy skręcili w boczną drogę, aby spokojnie porozmawiać- opowiada oskarżony.

W okolicach Ryszkowej Woli zatrzymali się przy leśnej drodze.

- Poprosiła, abyśmy się przeszli. Zaczęła do mnie skakać, używała ostrych słów, uderzyła mnie w twarz - relacjonował przed sądem Wiktor K. Widać było, że jest bardzo zdenerwowany, mówił urywanymi zdaniami. Stwierdził, że podczas tego spaceru poczuł ogromny żal, łzy napłynęły mu do oczu.

- W wewnętrznej kieszeni kurtki miałem śrubokręt, z ok. 15 cm częścią metalową. Wziąłem go do prawej ręki. Uderzyłem Ewę trzy razy w głowę. Raz ostrą częścią, dwa razy plastikową rączką. Z ucha lała się jej krew, ale nie tak fest. Mówiła, żebym ją zostawił.

Byłem przekonany, że ona żyje

Osk. wyjaśnił, że kobieta usiadła na drodze, on ją nieco przesunął na bok. Plecak i torebkę, należące do Ukrainki, wyrzucił z samochodu na dzikie wysypisko śmieci. Ok. 20 m od drogi. Wrócił do domu. Zajął się pracami w gospodarstwie. Ubranie, które miał na sobie dał do prania. Według niego, na odzieży nie było śladów krwi, była jedynie brudna. Ubranie wyprała żona.

- Gdy wróciłem do domu byłem przekonany, że Ewa żyje, że normalnie funkcjonuje, że dotarła do granicy - mówi.

Biegły stwierdził, że Walentynie B. zadano aż 39 uderzeń ostrym narzędziem lub ostrokończystym. Następnie kobieta została wrzucona do rowu melioracyjnego i tam utonęła. Jej ciało kilka tygodni później znaleźli przechodnie. Niedługo po tym zdarzeniu Wiktor K. został zatrzymany. Jakiś czas przed zatrzymaniem był u niego policjant-dzielnicowy i wypytywał o zaginioną Walentynę B. Jej zaginiecie zgłosiła rodzina. Wiktor K. stwierdził wtedy, że nie zna takiej osoby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24