Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skra pobita. Świetny mecz Asseco Resovii

Marek Bluj
Siatkarze Asseco Resovii cieszyli się ze zwycięstwa. W środku Krzysztof Ignaczak.
Siatkarze Asseco Resovii cieszyli się ze zwycięstwa. W środku Krzysztof Ignaczak. Krzysztof Łokaj
Siatkarze Asseco Resovii pokazali klasę. W meczu na szczycie ekstraklasy po twardej, stojącej na wysokim poziomie walce, emocjonującym widowisku pokonali PGE Skrę Bełchatów 3:1 i zajęli pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej.

Rzeszowski zespół w pierwszej rundzie play-off zmierzy się z Cerrad Czarnymi Radom. Skra, która do play-off przystąpi z drugiego miejsca zagra z odradzającą się Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Pierwsze mecze już w środę w Radomiu i Kędzierzynie, gra się do dwóch zwycięstw.

Asseco Resovia - PGE Skra Bełchatów 3:1

Sety: 23:25,37:35, 25:23, 25:15

Resovia: Drzyzga 3, Schops 21, Nowakowski 14, Dryja 6, Penczew 17, Ivović 21 oraz Ignaczak (libero), Holmes, Buszek, Lotman. Trener Andrzej Kowal.

PGE Skra: Uriarte 2, Conte 16, Wlazły 8, Lisinac 7, Wrona 9, Marechal 14 oraz Piechocki (libero), Kłos 6, Tille (libero), Winiarski 1, Brdovic, Włodarczyk 1.

Sędziowali: Maciej Twardowski (Radom) i Paweł Burkiewicz (Kraków). Widzów: 5000. MVP: Fabian Drzyzga.
To był naprawdę fajny mecz. Resovia zaczęła zgodnie z założeniami. Mocno zagrywała i skutecznie atakowała. Po serii serwów Fabiana Drzyzgi i dynamicznym ataku z II linii Marko Ivovicia wicemistrzowie Polski wygrywali 9:5. Skra powoli nabierała wigoru i kiedy złapała rytm gry szybko dogoniła gospodarzy. Na 11:11 blokiem na Jochenie Schopsie wyrównał Srecko Lisinac.

Bełchatowianie do swojego bogatego repertuaru włączyli zagrywkę, bardzo dobrze przyjmowali, a na siatce notowali świetną skuteczność. Atak mistrzów Polski trzymał Argentyńczyk Facundo Conte. Resovia nie pękała, na 17:17 wyrównał Nikołaj Penczew. Potem Skra uciekała, a gospodarze ją gonili. Nie dali rady, choć bardzo się starali. Seta skończył Conte. Skra miała 84-procentową skuteczność w ataku.

To był tylko wstęp do ogromnych emocji, jakich dostarczyła druga partia. Było w niej wszystko, co w siatkówce jest piękne i złe. Świetne zagrania, emocje, nerwy, błędy, asy. Resovia miała inicjatywę, była bardziej zdeterminowana i dokładniejsza. Prowadziła 12:8, 14:10 i po ataku z krótkiej Piotra Nowakowskiego 23:20. Kolejne cztery punkty zdobywali goście i mieli setbola.Nikołaj Penczew wyrównał na 24:24 i zaczęła się siatkarska licytacja na najwyższym stopniu emocji i determinacji.

Wymiany chwilami były szalone. Gra nerwów, gra psychologiczna. Raz jedni mieli piłkę setową raz drudzy. Mimo wysokiej stawki, zawodnicy nadal ryzykowali na zagrywce, raz trafiali raz nie. W ekipei z Bełchatowa zagotowało się, po tym jak sędzia odgwizdał podwójne odbicie Ferdinandowi Tille. Resovia przeważała 36:35 i po kolejnej akcji postawiła na swoim. Nowakowski palnął, jak trzeba i w meczu było 1:1. Tego seta warto było oglądać, kibice w końcówce zapomnieli o tym, że mają miejsca siedzące.

- To był niesamowity mecz, nasza drużyna była zdenerwowani i Skra też, ale najważniejsze, że wygraliśmy. Od tego momentu zmienił się obraz gry. Graliśmy spokojniej, a oni popełniali błędy - oceniał Nikołaj Penczew.

Trzeci set dla resoviaków, którzy wzmocnili atak. Rej w nim wodzili Marko Ivović oraz Jochen Schops, którzy albo bombardowali boisko po bełchatowskiej stronie, bądź obijali blok rywala. Po tym, jak czerwoną kartkę otrzymał Migeuel Falasca było 6:2. Po bloku Ivovicia (pierwszym w meczu) na Mariusz Wlazłym, który ma wszystko, co potrzebne, aby grać lepiej, oraz ataku serbskiego przyjmującego w teamie znad Wisłoka, Resovia przeważała 20:14.

Wydawało się, że rozpędzonej Resovii Skra już nie zatrzyma. Tymczasem Nicolas serwował, gospodarze znaleźli się w odwrocie i "zrobiło" się 21:21. Na szczęcie dla miejscowych na finiszu to do nich uśmiechnęła się fortuna. Penczew, tak jak lubi najbardziej obił ręce rywali w bloku.

Czwarty set, był ostatni. Resovia miała inicjatywę na zagrywce i na siatce. Uzyskała wysoką przewagę i nie pozwoliła Skrze, aby się odrodziła. Wygrana 10-punktami mówi sama za siebie. Wygrała lepsza drużyna, ale rywalizacja na linii Rzeszów - Bełchatów wciąż trwa. - Życzę Resovii i nam, aby następny mecz między naszymi zespołami odbyła się w Berlinie podczas Final Four Ligi Mistrzów - mówi zgodnie Piotr Nowakowski i Andrzej Wrona.

Przez pierwsze trzy sety był to dobry, ciekawy, wyrównany mecz, emocjonujący dla kibiców mecz. Szkoda, że w drugim secie, ktoś tam się musiał wtrącić. Resovia ryzykowała na zagrywce i przy takim poziomie ryzyka robiła mało błędów. Siedziała jej zagrywka. W Resovii ma kto zagrywać. Nie przeciwstawiliśmy się w tym elemencie drużynie z Rzeszowa i dlatego przegraliśmy - podsumował Andrzej Wrona, środkowy z Bełchatowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24