Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy starosta oszczędza, na czym może. A podobno wcale nie musi

Anna Janik
Archiwum SCK Mielec
Nowa i stara władza wzajemnie się atakuje i wytyka sobie błędy w zarządzaniu powiatem.

Ok. 13-14 osób może w tym roku stracić pracę w strukturach mieleckiego starostwa powiatowego, a niewykluczone, że zwolnienia dalszy ciąg będą miały jeszcze w 2016 r. Z urzędu odeszli już skarbnik, radca prawny i kierowca byłego starosty, a niedługo zabraknie też 3 dyrektorów. To efekt łączenia niektórych, mało licznych wydziałów. Były takie, w których pracowało 6 osób, ale miały swojego szefa z pensją brutto ok. 10 tys. zł miesięcznie.

Nowy starosta twierdzi, że zaciskanie pasa wymusza trudna sytuacja finansowa powiatu. - Kredyty, które zaciągnął mój poprzednik, będzie trudno spłacić, a 3 mln zł, które zabezpieczono z budżetu na ową spłatę może w ogóle nie być, jeśli nie uda się sprzedać majątku powiatu - tłumaczy Zbigniew Tymuła. - W dodatku 90 proc. dochodów wydajemy na wynagrodzenia - mówi.

Dlatego też na początku miesiąca przeniósł zreorganizowane wydziały do jednej siedziby. Takie same plany ma wobec wydziału komunikacji, jedynego, który nie znajduje się obecnie przy ul. Wyspiańskiego. Ale i to ma się zmienić, bo starosta stara się o zwolnienie jednego z urzędowych pomieszczeń, w którym jest obecnie podlegająca marszałkowi biblioteka.

- W 2014 r. koszty utrzymania dotychczasowej siedziby starosty i zarządu, gdzie obecnie mieści się wydział komunikacji, wynosiły ok. 81 tys. zł, a w trzypiętrowym, dużym budynku starostwa kwota ta wynosiła ok. 106 tys. zł - wylicza Tymuła. - Nie wyobrażam sobie zresztą, by nie być w budynku, gdzie pracują podlegający mi urzędnicy - dodaje Tymuła, kóry również przeniósł swój gabinet.

W sumie oszczędności, włącznie z likwidacją tzw. kilometrówek, ryczałtów na paliwo dla urzędników, wynegocjowanym niższym ubezpieczeniem, niższymi stawkami płaconymi za utrzymanie lasów, mają przynieść ok. 1 mln zł oszczędności. Starosta zapewnia, że jakość pracy urzędników nie spadnie, a zmiany nie odbiją się na mieszkańcach. Jego zdaniem jest wręcz przeciwnie: petenci krócej stoją w kolejkach do rejestracji aut, a już niedługo doczekają się także dodatkowego parkingu przy nowej siedzibie urzędu.

Poprzednik obecnego włodarza na jego pomysłach nie zostawia jednak suchej nitki, bo jego zdaniem sytuacja nie jest aż tak trudna, by dokonywać ostrych cięć.

- Zadłużenie wynoszące 21 proc. jest bezpieczne, wcale nie najwyższe w regionie. Pod tym względem plasujemy się na 6-7 miejscu - twierdzi Andrzej Chrabąszcz. - A kredyty na 14 mln zaciągane na wkład własny do absorpcji unijnych pieniędzy, zwiększyły majątek powiatu o 76 mln zł - dodaje.

Wśród kluczowych inwestycji było m.in. regionalne centrum transferu nowoczesnych technologii wytwarzania, które przygotowuje kadry pod potrzeby przemysłu, nowa stacja pogotowia ratunkowego, a także blisko 66 km dróg, 11 mostów i 30 km chodników. Dziwi się też, że nowy starosta zwolnił dyrektora wydziału zarządzania kryzysowego, który sprawdził się m.in. w 2010 r. podczas powodzi.

- To jedna z ważniejszych komórek,odpowiadająca za bezpieczeństwo mieszkańców, mająca świetne opinie wśród świty wojewody i kierowana przez wojskowego ze stopniem pułkownika - wylicza Chrabąszcz. - Pracownicy innych wydziałów też podnosili kwalifikacje, kończyli kursy. Zainwestowaliśmy w nich nie po to, żeby teraz zostali zwolnieni - kręci głową.

Dodaje, że nowy starosta zatrudnił dwóch doradców, podczas gdy on przez 8 lat rządów nie miał ani jednego. I na te oskarżenia obecny gospodarz ma odpowiedź. - Mój poprzednik może nie miał doradców, ale zatrudnił np. szwagra jako kierowcę, córkę jednego z wójtów, który jest jego partyjnym kolegą z PSL, a także inne osoby związane z jego ugrupowaniem - kwituje.

Zapewnia, że z jego rodziny nikt nie jest i nie będzie w starostwie zatrudniony, a przy ewentualnym przyjmowaniu do pracy nie będzie decydowała przynależność partyjna. Zaznacza, że na 145 osób pracujących w starostwie z zewnątrz weszło trzy. - Zlikwidowałem nawet etat kierowcy i jeżdżę sam - oburza się Tymuła. A sprawę wydziału kryzysowego podsumowuje krótko: w sytuacji zagrożenia to nie urzędnicy, ale strażacy i ratownicy mają dbać o mieszkańców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24