Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Niemczyk: kopali pode mną dołki i mnie dopadli

Miłosz Bieniaszewski
Krzysztof Kapica
Z Andrzejem Niemczykiem, byłym trenerem żeńskiej siatkarskiej reprezentacji rozmawiamy m.in. o kondycji kobiecej siatkówki, czytaniu kobiecych czasopism i odejściu trenera Makowskiego.

Przede wszystkim jak z pana zdrowiem?
Mam przed sobą dwie operacje. Pierwszą, aby pozbyć się nadwagi, a po tym zajmę się kręgami, których sześć mam unieruchomionych. Żeby rehabilitacja poszła dobrze, najpierw muszę stracić na wadze. Historia z tymi kręgami zaczęła się, kiedy po jeździe na nartach zagrałem jeszcze w tenisa i jeden mi strzelił. Po rezonansie okazało się, że nie był to jeden, a sześć. Odbiło się wiele lat gry w siatkówkę.

W Rzeszowie był pan od piątku (rozmowa przeprowadzona w sobotę, przyp. red). Udało się zwiedzić nasze miasto?
Oczywiście tak. Byliśmy na Rynku i na lodach. Rzeszów mi się zawsze podobał. Jak grałem trzy lata w Stali Mielec, to bez przerwy odwiedzałem to miasto. Miasto bardzo pozytywnie się zmienia.

A można to samo powiedzieć o pana rodzinnej Łodzi?
Dopiero teraz się zaczęło zmieniać. Teraz w Łodzi jest taki chaos, że ja ostatnio tam będąc, nie wiedziałem, jak jeździć. Łodzianin z krwi i kości. Kiedyś to trzeba było zacząć i oby Hanka (Zdanowska, prezydent Łodzi, przyp. red) moja koleżanka to wytrzyma. Przed nią nikt tego nie robił.

W Łodzi jest piękna hala, ale jest wypełniana tylko przy okazji meczów drużyny z Bełchatowa lub reprezentacji Polski. Pewnie to pana boli?
Liczę, że w październiku, kiedy będą miał benefis wypełnimy ją do ostatniego miejsca.

Nie ma jednak w Łodzi drużyny klubowej, która byłaby w stanie ją wypełnić...
Kiedyś Łódź żyła siatkówką. Były trzy zespoły żeńskie i trzy męskie. Do tego na dobrym poziomie była koszykówka. Teraz nie ma sponsorów i dużych zakładów pracy. Wszystko zaczęło się po upadku szwalni.

W trakcie kariery zawodniczej występował pan w Stali Mielec. Obecnie w Mielcu siatkówka jest na bardzo niskim poziomie...
Wtedy nie było żeńskiej, tylko męska. Obecnie kobieca drużyna gra, ale na niskim poziomie ligowym. W momencie, kiedy rozsypało się WSK, skończył się sport w mieleckiej Stali. W tamtych czasach ja, Andrzej Szarmach, czy Henio Kasperczak, z którym mieszkałem pokój obok, graliśmy w Mielcu m.in. dlatego, że reklamowało to od wojska. A do tego dobre były zarobki.

Za to w Rzeszowie siatkówka jest znów bardzo popularna, co widać po frekwencji na meczach Asseco Resovii.
Rzeszów ma bardzo dobre korzenie siatkarskie. W końcu Resovia zdobywała mistrzostwa Polski i radziła sobie w europejskich pucharach.

Przez wiele lat pracował pan z naszą żeńską kadrą. W pracy z kobietami pewnie ważna jest umiejętność "ugryzienia się w język"?
Praca z kobietami, a z mężczyznami to różne rzeczy. Trening oczywiście jest podobny, ale ze wszystkimi innym sprawami trzeba się obchodzić zupełnie inaczej. Z facetami jest łatwo. Jak się wkurzą na trenera to rzucą mięsem pod natryskiem i zapominają. Kobiety natomiast noszą takie sprawy w sobie. Trzeba je w pierwszym rzędzie traktować jako kobiety, a dopiero po tym, jak sportsmenki. One tego pragną i potrzebują. U mężczyzn możesz przyjść na trening nieogolony, a u kobiet trzeba dbać o siebie, bo przestaną cię szanować. Dlatego przejście z żeńskiej siatkówki do męskiej było łatwiejsze, niż w odwrotnym kierunku. Przekonało się o tym wielu trenerów.

Praca z dużą grupą kobiet pewnie nie należy do najłatwiejszych?
Do każdej z zawodniczek trzeba pochodzić indywidualnie. Poznać ich charakter. Pozwolić im się otworzyć. Bardzo dużo czytałem, również czasopism kobiecych, aby poznać ich sposób myślenia. Wtedy łapiesz z nimi wspólny język, a jeśli już ci się to uda, to są bardziej wdzięczne. Wtedy tworzy się rodzina.

Obecnie kondycja naszej żeńskiej reprezentacji nie jest najlepsza. Z czego to wynika?
Nasza polityka jest tragiczna, bo od 2006 roku, kiedy odszedłem z reprezentacji mieliśmy już pięciu trenerów. Nie ma szans, żeby w tak krótkim czasie trener mógł coś zdziałać. Ok, ja po sześciu miesiącach zdobyłem złoty medal, ale miałem duże doświadczenie i żadna dziewczyna mi nie odmówiła. A do tego dopisało trochę szczęścia.

Nie spożytkowano należycie sukcesów pańskiej drużyny?
Ja się rozstawałem w nienajlepszym klimacie ze związkiem, bo było paru ludzi, którzy kopali dołki pode mną. Po kłótni z Gosią Glinką pogodziliśmy się już na drugi dzień, ale dałem tym ludziom możliwość dopadnięcia mnie. Miałem jeszcze przez dwa lata ważny kontrakt, ale rozstaliśmy się. Powiedziałem tylko, że to nie ja ich potrzebuję, ale oni mnie. Że to się może źle skończyć. Wypowiedziałem to w złym czasie.
A propos trenerów, to właśnie Piotr Makowski zrezygnował z pracy. Jak się pan do tego odniesie?
Czapka z głowy przed Piotrkiem. Uważam, że zrobił wspaniały gest. Nie mógł się dogadać z gwiazdami i oddał miejsce komuś innemu. Napracował się dwa lata, ale nic nie uzyskał. Związek niby zaakceptował odmłodzenie zespołu, ale tak się tego nie robi. To z góry było skazane na niepowodzenie. Muszą być starsze zawodniczki i do nich wprowadzać należy te młode.

Za to siatkarze znaleźli się na samym szczycie...
To było pewne, bo tak jak są zorganizowane kluby w męskiej siatkówce, to te żeńskie od nich odstają. W męskiej jest sporo młodzieży i to już dopracowanej. W tej chwili Antiga może z każdego zawodnika zrezygnować i ma innych na jego miejsce.

Rozumiem w takim razie, że mistrzostwo świata kompletnie pana nie zaskoczyło...
Z góry zakładałem, że będziemy w czwórce, tylko typowałem czwórkę z Amerykanami, a bez Niemców. Powiedziałem, że jeżeli wygramy półfinał, to będziemy mistrzami świata. Półfinał zawsze jest najtrudniejszy w takim turnieju, bo jeszcze nic nie masz.

Po zakończeniu współpracy z kadrą nie ciągnęło do pracy z drużyną ligową, czy brakowało ofert?
Miałem bardzo dużo ofert, również z Turcji i Niemiec, ale w tym czasie byłem chory na raka, połamałem bark i nogę. Wziąłem się więc za siebie i musiałem odmówić.

Obecnie często można pana słuchać podczas transmisji z meczów siatkarskich. Podoba się panu ten rodzaj pracy?
Cały czas mam kontakt z siatkówką i z tego powodu się cieszę. A ta praca mi się podoba.

Ostatnio głośno się zrobiło wokół Polskiego Związku Siatkówki ze względu na podejrzenie korupcyjne wobec prezesa i wiceprezesa. To może zaszkodzić całej organizacji?
Może się odbić, aczkolwiek ja już pisałem, żebyśmy nie byli sędziami. Jeżeli ktoś nie został jeszcze osądzony i ukarany, to jest niewinny. Polska jest takim krajem, że trzeba udowodnić swoją niewinność. To jest postawione na głowie. Biesiadę też kiedyś oskarżyli, wybronił się, ale nie ma już szans powrotu na to stanowisko.

Żyje pan tylko siatkówką, czy ma czas na emocjonowanie się innymi dyscyplinami?
Zajmowałem się również piłką nożną, bo byłem w radzie nadzorczej Widzewa Łódź. Pan Cacek mnie w to wciągnął. Sam jednak z tego zrezygnowałem, bo mi się nie podobało jego prowadzenie klubu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24