Internauta: gdzie te takty w rozkładzie jazdy MPK Rzeszów?

- Piszecie, że w Rzeszowie wprowadzono rozkład jazdy autobusów opierający się o taktowanie linii. To bzdura. Owszem, część odjeżdża z przystanków w równych odstępach czasu, ale z taktowaniem ma to niewiele wspólnego. Fachowcy z Gdańska, którzy przygotowali model zmian, powiedzieli konkretnie, jak uleczyć komunikację zbiorową w Rzeszowie. Ale w Zarządzie Transportu Miejskiego nie wzięto go pod uwagę. W takim razie po co było tracić pieniądze i czas na badania i przygotowanie projektu zmian? - zastanawia się nasz czytelnik.

Komunikacja miejska w Rzeszowie to 52 linie obsługiwane przez 150 autobusów MPK. Rocznie korzysta z niej ponad 30 milionów osób. Rozkłady jazdy większości linii bez poważniejszych zmian funkcjonują od lat, podczas gdy miasto urosło w tym czasie o ponad 100 procent. Efekt? Coraz częściej kierowcy pokonujący długie trasy mają problem z dotrzymaniem godzin przyjazdów na przystanki.

Dlatego miasto zleciło analizę sytuacji firmie Public Transport Consultig z Gdańska, uchodzącej za jedną z najlepszych w tej dziedzinie w kraju. Fachowcy pytali pasażerów o preferencje przewozowe, sprawdzali, z jakich korzystają biletów i w jakich godzinach jeżdżą poszczególnymi liniami. Przyjrzeli się także punktualności i obłożeniu poszczególnych kursów. Na podstawie obserwacji przygotowali analizę sytuacji transportowej w mieście i zaproponowali zmiany.
Chociaż ich szczegółów miasto nie zdradziło, wiadomo, że chodzi o przygotowanie nowego rozkładu jazdy, zmianę tras poszczególnych linii i cennika biletów. W innych miastach, gdzie GTC wprowadzało zmiany, uruchomiono krótkie linie, jeżdżące w równych odstępach czasu. Specjaliści nazywają taki układ taktowaniem. Jego założeniem jest takie ułożenie i synchronizacja rozkładów jazdy poszczególnych linii, aby pasażer wiedział, że wychodząc na przystanek co równy odstęp czasu będzie miał transport. Aby system zadziałał, godziny odjazdów poszczególnych linii muszą być jednak ustalone w takich samych odstępach czasu, np. co 10 minut.

W Rzeszowie nowe rozkłady wprowadzono dla najbardziej obciążonych linii: 0A, 0B, 17, 18 i 19 .

- Problem w tym, że częstotliwość odjazdów poszczególnych kursów nie jest wielokrotnością tej samej liczby minut. W takiej sytuacji nie da się utrzymać rytmicznych odjazdów, prędzej czy później powstają tzw. zbitki, kiedy autobusy podjeżdżają na przystanek razem, a potem przez pewien czas nie jadą wcale - wyjaśnia Marcin Gromadzki, właściciel firmy PTC.

Według naszych ustaleń nowe rozkłady wprowadzone przez ZTM nie mają nic wspólnego z zaleceniami jego firmy. PTC kończąc projekt dla Rzeszowa przygotowała miastu trzy warianty zmian, od najtańszego i najmniej inwazyjnego, po komunikacyjną rewolucję, kosztującą najwięcej, ale mającą dać najlepsze efekty. Dlaczego urzędnicy z nich nie skorzystali?

- Bo na razie zagęszczamy linie, aby nadążyć za oczekiwaniami pasażerów. Do taktowania dopiero się szykujemy, ale to skomplikowane zadanie i na dziś nie potrafię powiedzieć, kiedy to nastąpi - mówi Anna Kowalska, szefowa ZTM w Rzeszowie. Wyjaśnia, że takty wymuszą skrócenie tras części linii, co z kolei będzie oznaczało konieczność przesiadek w czasie jazdy.

- Do tego trzeba ludzi powoli przygotować. Podpowiedzi PTC na pewno wykorzystamy - deklaruje. W jakim zakresie miasto skorzysta z pomysłów PTC na razie nie wiadomo. Będzie to zależało przede wszystkim od możliwości finansowych ZTM, bo zmiany to sporo dodatkowych, kosztownych kursów.