Lewiatan proponuje zmiany w wynagradzaniu urzędników

Pracodawcy z Konfederacji Lewiatan proponują zmiany w wynagradzaniu urzędników. Ich pensje powinny być wyższe w dużych miastach, a niższe w mniejszych. To dobre rozwiązanie?

Niezbyt. Z bardzo prostego powodu. Jak podaje GUS, przeciętne płace w sektorze publicznym już dziś są o ponad 20 proc. wyższe niż w sektorze prywatnym. Proponowane zmiany pogłębiłyby jeszcze ten podział, bo wzrosłaby płaca urzędników chociażby w Warszawie. Doprowadziłoby to przede wszystkim do zwiększenia wydatków publicznych, które już dziś są stosunkowo duże.

Lewiatan przekonuje, że rozwiązanie to spowoduje, że w urzędach pracowałyby bardziej kompetentne osoby.

Każde zwiększenie uposażenia powoduje, że na takie miejsce pracy mamy więcej chętnych - również z większym doświadczeniem. W Polsce jednak nie mamy z tym problemu. Na stanowiska urzędnicze jest bardzo dużo chętnych, zarówno w dużych miastach, jak i mniejszych. Wpływ na to ma też to, że w Polsce postrzegamy pracę urzędnika jako stosunkowo bezpieczną w porównaniu z pracą w sektorze prywatnym. Nie jest ona narażona chociażby na perturbacje gospodarcze.

Czy taka zmiana jest w ogóle zgodna z konstytucją?

Nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Moim zdaniem może być to problem, bo proponowane zmiany zakładają, że urzędnicy w większych miastach zarabialiby więcej niż pracownicy w mniejszych miejscowościach - a wykonywaliby dokładnie taką samą pracę. Z drugiej jednak strony zróżnicowanie płac funkcjonuje już np. w tzw. korpusie służby cywilnej, do której należą pracownicy m.in. ministerialni, urzędów wojewódzkich czy izb skarbowych. Tam płace mogą być ustalane m.in. właśnie w odniesieniu do uwarunkowań lokalnego rynku pracy.

Pracodawcy z BCC proponują, by pensje urzędników były zróżnicowane regionalnie. W biedniejszych regionach wynagrodzenie powinno być niższe. To lepszy pomysł?

Różnicowanie regionalne również uważam za niezbyt dobry pomysł. Płace powinny być przede wszystkim pochodną wydajności i efektywności pracownika, tak jak jest to w sektorze prywatnym.