Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Godne pożegnanie ze pupilem. Cmentarz dla zwierząt na Podkarpaciu w "amerykańskim stylu"

Michał Okrzeszowski
- Chcemy utrzymać cmentarz w stylu amerykańskim. Płyty o wymiarach 30 na 50 cm będą położone na trawie i pochylone - mówi Arkadiusz Żmuda.
- Chcemy utrzymać cmentarz w stylu amerykańskim. Płyty o wymiarach 30 na 50 cm będą położone na trawie i pochylone - mówi Arkadiusz Żmuda. Krzysztof Kapica
Śmierć domowego zwierzaka to dla rodziny problem nie tylko emocjonalny. Co zrobić z ciałem pupila? Kolejny cmentarz dla zwierząt powstał właśnie koło Rakszawy.

Polana w środku lasu na pograniczu między Węgliskami a Rakszawą (powiat łańcucki). Cisza, spokój. Od drogi daleko, nie słychać przejeżdżających pojazdów. Wybór miejsca nie jest przypadkowy.

- Zadecydowało wiele czynników, m.in. dojazd, odległość od domów. Wcześniej robiliśmy odwierty, przygotowaliśmy raport oddziaływania na środowisko, który pokazuje m.in., jaka jest przenikalność gleby, na jakiej wysokości znajduje się lustro wody. Te wszystkie warunki sprzyjały, nie było żadnych przeciwwskazań - zapewnia Arkadiusz Żmuda, członek zarządu Spółdzielni Socjalnej "Galicja", która założyła cmentarz dla zwierząt domowych.

Obejmuje on 85 arów. Teren jest ogrodzony, przy wejściu znajduje się utwardzony parking i boks na śmieci. Przez środek placu prowadzi alejka. Po lewej stronie położone są sektory dla dużych zwierząt, po prawej - dla małych.

- Kopiemy groby na głębokość 80 cm. By spełnić wymogi sanitarne, ciała zwierząt przysypujemy wapnem - wyjaśnia.
W tej chwili na grzebowisku (tak prawnie określane jest miejsce pochówku dla zwierząt) nie ma jeszcze płyt nagrobnych. Gdyby nie umieszczona na bramie tablica z napisem: "Cmentarz dla zwierząt domowych", trudno byłoby domyślić się, jakie jest przeznaczenie tego terenu.

- Chcemy utrzymać cmentarz w stylu amerykańskim. Płyty o wymiarach 30 na 50 cm będą położone na trawie i pochylone pod kątem ok. 30-40 stopni - mówi Żmuda.

Unia pomogła stworzyć spółdzielnię

Z pomysłem założenia cmentarza nosił się już od kilku lat.

- Pomysł nabrał realnych kształtów, gdy pojawiła się możliwość wzięcia z Unii dofinansowania na stworzenie spółdzielni socjalnej. Stworzyliśmy ją w pięć osób, dostaliśmy sto tysięcy złotych wsparcia jednorazowego plus miesięcznie dwa tysiące złotych na osobę w celu utrzymania miejsca pracy przez rok - opowiada mój rozmówca. - W spółdzielni socjalnej wszyscy są równocześnie i właścicielami, i pracownikami. To dobra forma zatrudnienia dla osób długotrwale bezrobotnych. Jako grupa mają one większą szansę, by interes przetrwał. W takiej spółdzielni istnieje możliwość refundacji składek ZUS, co na początku bardzo pomaga. W tej chwili nasza spółdzielnia liczy sześciu członków. Siedziba mieści się w Rzeszowie.

Arkadiusz Żmuda podkreśla, że firma wiele zawdzięcza Fundacji "Akademia Obywatelska". - To dzięki niej mogliśmy powstać i zdobyć dofinansowanie - zaznacza.

Pożegnanie z Ramzesem

Cmentarz został otwarty w grudniu. Do tej pory pochowano trzy psy. Jednym z nich był 16-letni Ramzes. Jego właściciel, lekarz weterynarii Rafał Magoń, prowadzi Przychodnię Weterynaryjną "Centaur" w Łańcucie.

- Wziąłem Ramzesa jeszcze na studiach - wspomina. - Ktoś dostał go jako prezent, ale ta osoba nie miała czasu, by się nim zajmować. Przez dwa miesiące mieszkał ze mną w akademiku, potem przywiozłem go do rodziców. To był pies, który mi towarzyszył przez całą drogę zawodową. Pomagał mi w wielu sytuacjach, bo nieraz zdarzało się, że trzeba było przetaczać krew dla innych psów i Ramzes był dawcą. Był oswojony z gabinetem i czynnościami lekarskimi, nie bał się. Mogę powiedzieć, że uratował kilkanaście żyć.

Śmierć czworonożnego przyjaciela dotknęła go przed samymi świętami Bożego Narodzenia. - Nie byłem wtedy w stanie myśleć o sprawach organizacyjnych. Jednak cała procedura pochówku była przygotowana tak, jak bym sobie tego życzył. I miejsce, które wybrałem, i obsługa ze strony panów, którzy zajmowali się pogrzebem. Odbyło się to z godnością, co było dla mnie bardzo ważne - podkreśla Magoń.

Jako weterynarz często ma do czynienia ze śmiercią zwierząt i nieraz widzi, jak właściciele borykają się z problemem ich ciał. Pytamy zatem, co - zgodnie z prawem - może w takim przypadku zrobić właściciel pupila.

- Można nawiązać kontakt z firmą, która to ciało podda kremacji, ale jest to kremacja zbiorowa. Są zwolennicy tej metody, większość właścicieli jednak jest bardziej przywiązana do swoich zwierząt. Co prawda, istnieje możliwość dokonania kremacji indywidualnej, ale najbliższe takie miejsce znajduje się w Lublinie. Dlatego cmentarz dla zwierząt jest dobrą alternatywą. Jednak jest to rozwiązanie dla świadomych klientów, którzy kochali swoje zwierzęta i uważają, że ta ostatnia droga też powinna się odbyć z szacunkiem - stwierdza weterynarz.

Surowe kary za nielegalny pochówek

Zgodnie z ustawą o zachowaniu czystości i porządku w gminach, pochowanie zwierzęcia na własnej posesji jest nielegalne. Grozi za to kara do 5000 zł.
- Pochówki przydomowe są potencjalnym zagrożeniem ekologicznym, dlatego należy je wykonywać w wyznaczonych miejscach lub poddawać ciała kremacji. Zawsze informujemy o tym właściciela, jednak decyzja należy do niego - zaznacza weterynarz.

Zakopanie lub porzucenie ciał zwierząt na nie swojej posesji jest traktowane jako wykroczenie i ścigane z Kodeksu wykroczeń.
Rafał Magoń w ankiecie zadał swoim klientom pytanie, czy cmentarz dla zwierząt jest potrzebny. 60 procent odpowiedziało: tak.
- Myślę, że postrzeganie tego miejsca się zmieni, ale na to potrzeba czasu - stwierdza lekarz.

Właściciel może sam przywieźć martwe zwierzę na cmentarz, może też poprosić o to pracowników spółdzielni. Osoby zajmujące się pochówkiem odbierają ciała zwierząt przez 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę.

- Mogą się przecież zdarzyć różne sytuacje, np. pies lub kot ulegnie wypadkowi w nocy. I co z nim zrobi właściciel mieszkający w bloku? A przecież może to być lato, upał. My mamy auto do przewozu ciał i specjalnie przystosowane do tego kontenery oraz zamrażarkę - mówi Arkadiusz Żmuda.

Ile to kosztuje

Cena pochówku uzależniona jest od wielkości zwierzęcia. W przypadku małych zwierząt, ważących do 7 kg (koty, fretki, chomiki, jaszczurki), koszt wynosi 200 zł z dojazdem. Dla zwierząt o wadze 7-15 kg - 280 zł, 15-30 kg - 400 zł. Pochówek dużych psów, ważących powyżej 30 (dogi niemieckie, bernardyny) kosztuje 500 zł. Do tego dochodzi płyta nagrobkowa, która kosztuje ok. 500 zł.

- Dzięki wsparciu finansowemu kupiliśmy ploter grawerujący, którym jesteśmy w stanie odwzorować wizerunek zwierzęcia oraz napis. Koszt materiału, zrobienia wizerunku wysyłamy klientowi do akceptacji - wyjaśnia Żmuda.

Po roku klient uiszcza opłatę 50 zł. To koszty utrzymania grobu - koszenie, zbieranie śmieci. Taka opłata pobierana jest rokrocznie.
- Chcemy, by właściciel przynajmniej raz w roku odwiedzał grób - mówi Żmuda. - Stworzyliśmy także wirtualny cmentarz na naszej stronie www.cmentarzdlazwierzat.eu, gdzie właściciel może podejrzeć, jak wygląda grób, może zapalić wirtualną świeczkę. Na stronie znajduje się zdjęcie zwierzęcia, jest księga kondolencyjna.

Tylko zwierzęta domowe

Grzebowiska dla zwierząt to w Polsce wciąż jeszcze nowość, budzą mieszane uczucia.

- Sami wciąż się jeszcze uczymy - zaznacza Arkadiusz Żmuda. - Wzorujemy się na cmentarzu w Halinowie pod Warszawą, gdzie spotkaliśmy się z dużą życzliwości i pomocą. Chcielibyśmy dotrzeć nie tylko do mieszkańców Podkarpacia, ale także mieszkańców województw małopolskiego, lubelskiego, świętokrzyskiego.
Na grzebowisku nie ma możliwości pochówku zwierząt gospodarskich, np. konia, do którego właściciel był bardzo przywiązany.

- Chcielibyśmy, ale prawo nam tego zabrania - tłumaczy Żmuda. - My możemy grzebać jedynie zwierzęta domowe. Ciała zwierząt gospodarskich trzeba oddać do utylizacji wyspecjalizowanej firmie.

Na Podkarpaciu znajdują się obecnie 2 grzebowiska dla zwierząt. Od cmentarza w Węgliskach starszy jest Cmentarz dla Małych Zwierząt "Granica" w Ropczycach, który założono w 2008 r. Ma 20 arów powierzchni, docelowo pomieści 500 zwierząt.

Łącznie w Polsce jest 12 grzebowisk będących pod nadzorem inspekcji weterynaryjnej. Pierwszy cmentarz dla zwierząt powstał w naszym kraju w 1991 r. w Koniku Nowym niedaleko Warszawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24