Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóżcie mi odnaleźć siostrę

Norbert Ziętal
Zofia Kopciuch ze swoją mamą.
Zofia Kopciuch ze swoją mamą. Archiwum rodzinne
- Mojej siostry Joanny szukam jej już bardzo długo, od ponad 14 lat. To było ostatnie życzenie mojej umierającej mamy. Mam takie przeczucie, że właśnie teraz ją odnajdę. Coś tak wewnątrz mnie mi to podpowiada - mówi Zofia Kopciuch z Żukowa w pow. lubaczowskim.

Przegląda album z archiwalnymi fotografiami. Ma wiele zdjęć swojej mamy, także z okresu młodości.

- Może siostra jest podobna do mamy, może też do mnie. Liczę, że zobaczy w gazecie któreś zdjęcie, stwierdzi podobieństwo i zainteresuje się sprawą - mówi pani Zofia.

Kiedyś rodzina pani Zofii mieszkała w Maćkowicach, w obecnym pow. przemyskim. Jej mama w wieku zaledwie 36 lat owdowiała. Została sama z czwórką dzieci. Nie miała pracy, wsparcia rodziny, żadnych pieniędzy. Żyli bardzo biednie.

Najstarszy z braci pani Zofii znalazł kąt w dalszej rodzinie. Ciężko pracował na gospodarstwie. Dwóch młodszych trafiło do domu dziecka. Mama pani Zofii poznała się z mężczyzną, z którym chciała związać się na dalsze życie. Niestety, nie ułożyło się pomiędzy nimi.

Joanna przyszła na świat 27 stycznia 1966 r.

- Doskonale pamiętam ten dzień. Wtedy dzieci rodziły się w domach. Tak też stało się u nas. Ja akurat byłam w szkole, miałam wtedy siedem lat, chodziłam do pierwszej klasy. Jak wróciłam z lekcji czekała na mniej maluteńka siostrzyczka - wspomina pani Zofia.

Niestety, los po raz kolejny okazał się okrutny dla jej rodziny. Nowy partner wygonił jej mamę i jej dziecko z domu.

- Mamusia z zaledwie dwutygodniowym noworodkiem, chorym na zapalenie płuc, znalazła się na ulicy. Zawiozła dziecko do szpitala, na ul. Słowackiego. Spodziewała się najgorszego, dlatego w drodze, w kościele w Kuńkowcach ochrzciła Asię. A maleństwo było bardzo silne, Pan Bóg pozwolił, że przeżyła - wspomina pani Zofia. Niemowlę ze szpitala trafiło do domu małego dziecka w Przemyślu. Stąd została adoptowana, prawdopodobnie przez wojskowego i pielęgniarkę.

Po jakimś czasie sytuacja w rodzina poprawiła się. Do domu wrócili bracia. Mama pani Zofii chciała odzyskać również córeczkę. Niestety, okazało się to niemożliwe. Przepisy zakazują udzielania informacji o adopcji.

- Mama była głęboko wierzącą katoliczką. Do końca życia nie mogła się pogodzić z tym, co zrobiła. Z ciężkim sercem oddała własne dziecko, ale myślę, że zrobiła to w nadziei, że w innej rodzinie jej córeczka będzie miała lepsze życie. Bardzo chcę spełnić jej ostatnią wolę i odnaleźć moją siostrę. Bardzo chciałabym ją zobaczyć. Jak wygląda, jak żyła, pewnie założyła rodzinę. 27 stycznia Asia będzie obchodzić 49. urodziny - mówi pani Zofia.

Nie wiadomo, gdzie trafiło dziecko. Dokumenty adopcyjne przez wiele lat były przechowywane w przemyskim sądzie. W 2002 r. zgodnie z prawem, i za zgodą Archiwum Państwowego, zostały zniszczone.

Odnalazły się po 29 latach

[obrazek2] Zofia Kopciuch ze swoją mamą. (fot. Archiwum rodzinne)Pani Magdalena z woj. kujawsko - pomorskiego, urodziła się w więzieniu. Ani razu nie spotkała swojej mamy, choć myślała o niej. Postanowiła szukać. Po 29 latach znalazła siostrę. Historię w 2013 r. opisała Gazeta Pomorska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24