Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Stoch: Konkursy w Zakopanem nigdy nie są zwyczajne

Rozmawiali Przemysław Franczak i Łukasz Madej
Marek Dybaś
- Kryształowa Kula? Nie ma potrzeby robić sobie jakiejś nadziei - powiedział po zwycięstwie w konkursie w Zakopanem polski skoczek narciarski Kamil Stoch.

Konkursy w Zakopanem ciągle są wyjątkowe, czy po latach stały się już czymś zwyczajnym?One nigdy nie będą zwyczajne.

Podobnie chyba myślą kibice, którzy znów w komplecie zjawili się pod Wielką Krokwią.Kiedy siada się na belce, widzi tych ludzi, słyszy swoje nazwisko, człowiek może tylko się uśmiechnąć, ruszyć w dół i zrobić, co do niego należy. Oni mnie ponieśli, dali pozytywną energię. Przed zawodami marzyłem, żebym mógł wspólnie z nimi odśpiewać hymn. Marzenie się spełniło.

Dawno nie siedział Pan na belce jako ostatni zawodnik, więc pewnie było trochę nerwów.Było, ale poradziłem sobie. Takie skoki chciałem oddać już w Wiśle, ale wtedy udał mi się tylko jeden, ten kwalifikacyjny. Tym bardziej jestem zadowolony, że dyspozycja się ustabilizowała, nie jest w kratkę, a wszystkie skoki były na naprawdę wysokim poziomie.

Przy pierwszym jeden z sędziów dał Panu idealną notę 20.Ale Polak 18 i pół. Proszę o tym napisać (śmiech).

Forma jest już na regularne zwycięstwa?Trudno to zdefiniować, chociaż teraz akurat rzeczywiście wygrałem. Najpierw, żeby ją poprawić, czeka mnie sporo pracy. Potem chciałbym dyspozycję utrzymać na najwyższym poziomie do końca sezonu. Na razie chcę ustabilizować to, co udało mi się osiągnąć w Zakopanem. Oddawać takie skoki, z których będę czerpać satysfakcję i takie, na które mnie stać. Nic jednak na siłę, bo gdybym za wszelką cenę chciał zwyciężyć w Zakopanem, na pewno by mi się nie udało. Zresztą, pracować na sto procent, bez żadnej obawy, że uraz może się odnowić albo przy obciążeniu będę czuć ból, zacząłem tydzień wcześniej. Na Wielkiej Krokwi miałem komfort, bo nie musiałem się tymi rzeczami przejmować.

Ile jeszcze potrzeba czasu, żeby dyspozycja była już optymalna?Tak naprawdę, to nie można mówić o tygodniach, dniach czy liczbie skoków, bo czasami wszystko wynika samo z siebie, tak po prostu. Przecież przyjeżdżając do Zakopanego z Wisły, nie wiedziałem, w jakiej będę dyspozycji. Trzeba pewne rzeczy jeszcze poprawiać, bo nie jest powiedziane, że skoki, które teraz dały wygraną, w kolejnym konkursie pozwolą znaleźć się choćby na podium. Każde zawody są inne, mają swoje prawa, inne warunki.

Obrona Kryształowej Kuli za wygranie generalnej klasyfikacji Pucharu Świata chodzi po głowie?Hmm, żeby móc dogonić czołówkę, powinienem wygrywać wszystko po kolei albo w ogóle nie schodzić z podium. No i do tego reszta musiałaby być w gorszej formie. Nie ma potrzeby robić sobie jakiejś nadziei, szarpać się, bo przecież straciłem jedną trzecią sezonu. A to bardzo dużo. Dobrze zdaję sobie sprawę, że zwycięstwo czy podium w tej klasyfikacji może nie jest nieosiągalne, ale na pewno bardzo trudne do zrealizowania. Mnie bardziej zależy, żeby dobrze przygotować się do mistrzostw świata. Kiedy nie mogłem startować, w telewizji śledziłem zawody i muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem Stefana Krafta, Severina Freunda czy Michaela Hayboecka, którzy od początku trzymają wysoki poziom.

Myśli Pan, że są w stanie tak skakać do końca sezonu?Nie potrafię tego stwierdzić, ale dziś poprzeczka była zawieszona wysoko. Trzeba było oddać dwa niesamowite skoki. Dobrze, że ja to zrobiłem (śmiech).

Pan może być zadowolony, ale Jan Ziobro o sobie i kilku kolegach powiedział, że skakali jak łajzy. Oczywiście, że z takich wyników nie można się cieszyć, ale też nie powinno się być zbyt surowym dla siebie. Cel trzeba sobie stawiać adekwatny do aktualnych możliwości. Uważam, że ogólnie nasza drużyna zrobiła krok do przodu, a teraz każdy powinien mieć poczucie, że wszystko jest na dobrej drodze. Spokojnie sobie pracować, realizować zadania. Wtedy wszystko będzie jeszcze możliwe.

W niedzielę zapunktowało czterech Polaków. Właśnie, i to nie jest zły wynik. Piotra Żyłę na pewno stać na wchodzenie do pierwszej "10", a Maćka Kota - do "15". Mówię o tej chwili. Do tego Klimek Murańka skoczył przyzwoicie, a przecież nikt nie wymaga od niego, żeby już wygrywał. Generalnie, myślę, że każdy z chłopaków, który był w "30", ma możliwości, by oddawać jeszcze lepsze skoki.

Za tydzień leci Pan do Sapporo. I bardzo dobrze. Koniec siedzenia w domu, obijania się. I nie mówię o spędzaniu czasu z żoną czy rodziną. Chodzi o to, że każdy z nas, skoczków, poświęca mnóstwo czasu, żeby przygotować się do sezonu. A później boli, kiedy nie można brać udziału w zawodach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24