Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mój jedyny syn nie żyje, a oskarżony jest wolny

Anna Janik
- Wiem, że mojego jedynego, ukochanego syna nikt mi już nie zwróci, ale chcę, by sprawca jego śmierci poniósł karę - mówi Wiesław Koszuliński, który o pomoc zwrócił się do naszej redakcji.
- Wiem, że mojego jedynego, ukochanego syna nikt mi już nie zwróci, ale chcę, by sprawca jego śmierci poniósł karę - mówi Wiesław Koszuliński, który o pomoc zwrócił się do naszej redakcji. Krzysztof Łokaj
Wiesław Koszuliński z Rzeszowa 4,5 roku czeka na wyrok w sprawie wypadku, w którym zginął jego 26-letni syn.

To była ciepła sierpniowa noc 2010 r. 26-letni Krystian Koszuliński ok. godz. 20.50 wracał od kolegi z Matysówki na motorze. Był już na ul. św. Rocha w Rzeszowie, kiedy z odległości ok. 56 m zobaczył na swoim pasie forda galaxy skręcającego w lewo - na posesję.

Na liczniku miał ok. 100 km/h i nie zdążył wyhamować przed niespodziewaną przeszkodą. Choć położył maszynę, sam sunął za nią po asfalcie, uderzając ostatecznie w bok forda. Zginął na miejscu, zostawiając ciężarną żonę z synkiem.

Uciekł i nie pomógł

Kierowca nie tylko nie udzielił mu pomocy, ale uciekł z miejsca zdarzenia do domu, do którego próbował skręcić. Oficjalnie tłumaczył, że chciał wezwać karetkę, ale rozładował mu się telefon. Kiedy do jego drzwi zapukała policja, smacznie spał i nie chciał poddać się badaniu alkomatem.

W radiowozie zamachnął się z pięści na policjanta, obraził go. Badanie wykazało 2,17 promila alkoholu, ale - zgodnie z zeznaniami oskarżonego - mężczyzna wypić miał dopiero po wypadku, w domu. Sprawa trafiła do sądu i ciągnie się już 4,5 roku.

- Ja już nie mam nerwów, żeby chodzić do sądu. Mam dwójkę dzieci, chcę wrócić do normalnego życia, a nie w kółko zastanawiać się, co tym razem sąd nakaże jeszcze zbadać - mówi zrezygnowana Katarzyna Koszulińska, wdowa po Krystianie.

Sam oskarżony, mający wówczas 37 lat, konsekwentnie odmawia składania wyjaśnień. Podczas policyjnych przesłuchań raz twierdził, że przed skrętem nie widział, by z przeciwka coś jechało, a innym razem - że widział światła motoru. Co ciekawe, prawie rok później został zatrzymany przez policję na ul. Armii Krajowej. Był nietrzeźwy. Prowadząc daewoo, miał ok. 0,8 promila alkoholu.

4 opinie, wyroku brak

Opinie na temat przebiegu i możliwych przyczyn wypadku wydało czterech biegłych - z Rzeszowa, Lublina i Szczecina. Pierwsza z nich wskazywała, że to motocyklista przez nadmierną prędkość spowodował wypadek. Trzy pozostałe - że zrobił to kierowca forda.

- Ta pierwsza opinia to była jakaś kpina, bo jej autor w swoich obliczeniach mylił fakty, podał złą wagę motocykla, mojego męża, a nawet inną nazwę pojazdów uczestniczących w wypadku - kręci głową Katarzyna Koszulińska. - To jednak wystarczyło, żeby oskarżony wyszedł z aresztu, w którym wtedy przebywał. Pozostałe dwie opinie były już na naszą korzyść i w 2012 r. zapadł wyrok skazujący - dodaje.

Kierowca forda został skazany również za znieważenie policjanta i jazdę w stanie nietrzeźwości - na 3 lata więzienia. Wyrok się nie uprawomocnił, bo sąd apelacyjny skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia, zalecając, by lepiej zbadano kwestię widoczności w miejscu wypadku. Jest tam bowiem wzniesienie. Ale tzw. eksperyment procesowy, w którym odtworzono zdarzenia z 12 sierpnia 2010 r., tylko potwierdził wcześniejsze opinie dwóch biegłych, że to kierowca forda nie ustąpił pierwszeństwa motocykliście i doprowadził do zderzenia. Tyle że jego obrońca chce kolejnej opinii, tym razem ze znanego instytutu Sehna w Krakowie.

- To znów wydłuży całą sprawę, bo na takie opinie czeka się czasem ponad rok - ubolewa Katarzyna Koszulińska. - A sam oskarżony chce jeździć sobie na wakacje, prosząc o stosowną zgodę sąd, którą zresztą pierwotnie uzyskał. Nie udało mu się wyjechać dopiero po naszej interwencji, czyli złożeniu zażalenia - dodaje.

Sędziowie zbyt obłożeni

O wyjaśnienia w tej sprawie poprosiliśmy prezesa Sądu Rejonowego w Rzeszowie. - 4,5 roku to nie jest standardowa długość procesu, i ja rozumiem tę rodzinę, ale nasz stan kadrowy jest, jaki jest. Na 9 sędziów z wydziału pracuje obecnie 5. Reszta jest na urlopach macierzyńskich lub wychowawczych - mówi Krzysztof Jucha, wiceprezes SR w Rzeszowie.

- Co do wniosku o kolejną opinię - jego złożenie nie oznacza, że sędzia się do niego przychyli. Wiem, że chce dosłuchać ostatniego biegłego, i być może to wystarczy. Bo nie wiem, co kolejna, piąta już, opinia, miałaby wnieść do tej sprawy - zaznacza.

Przesłuchanie biegłego jest zaplanowane na 23 stycznia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24