Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelny wypadek na lotnisku w Krosnem. Nie będzie zarzutów

Ewa Gorczyca
Tomasz Jefimow
Prokuratura Rejonowa umorzyła śledztwo dotyczące śmierci 36-letniego paralotniarza na lotnisku w podkrośnieńskich Targowiskach.

Piotr B. zginął po tym jak jego paralotnia tuż po starcie uderzyła w ziemię. Prokuratura nie dopatrzyła się w tym zdarzeniu naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu powietrznym.

- Wszystko odbyło się w zgodzie z procedurami, stąd decyzja o umorzeniu postępowania. Nie ma podstaw do postawienia komukolwiek zarzutów - mówi Janusz Ohar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krośnie.

Do wypadku doszło 7 kwietnia ub. roku. Na prywatnym lotnisku w Targowiskach odbywały się loty z wykorzystaniem wyciągarki. Piotr B. startował jako drugi. Z obsługą naziemną (prowadzącym loty i wyciągarkowym) miał kontakt radiowy.

Po informacji o gotowości do holowania wyciągarka została uruchomiona, lina naprężyła się a paralotnia zaczęła nabierać wysokości. Piotr B. był ok. 30 metrów nad płytą lotniska, gdy doszło do zerwania liny wyciągarki.

- "Lekko ściągnij sterówki i przyhamuj lekko skrzydło". Takie polecenie dostał paraloniarz od kierujących startem - relacjonuje prokurator Ohar. - On jednak energicznie ściągnął sterówki i stan ten utrzymał przez pewną chwilę. To doprowadziło do tzw. przeciągnięcia. Paralotnia zaczęła spadać.
Zderzenie z ziemią było na tyle silne, że 36-latka nie udało się uratować, mimo od razu podjętej reanimacji. Obrażenia, które odniósł, spowodowały śmierć na miejscu.

Prokuratura oparła się m.in. na ustaleniach biegłego ds. lotnictwa. Stwierdził on, że na to, że doszło do wypadku złożyły się dwie przyczyny. Po pierwsze - zerwanie liny. Po drugie - reakcja paralotniarza.

Sprawą zajmowali się też eksperci Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Jak ustalili, stalowa lina miała łączenie wykonane za pomocą dwóch mosiężnych tulejek. To ono zawiodło. Zdaniem ekspertów takie przypadki się zdarzają.

Teoretycznie pilot jest przygotowany na nagłe przerwanie startu. Jednak w stresowej sytuacji nie zawsze jest w stanie zareagować tak, by bezpiecznie wyjść z opresji.

Piotr B. przeszedł szkolenia, zdał egzamin. Miał świadectwo kwalifikacji, wymagane do latania. - Biegły ocenił, że start odbywał się zgodnie z procedurami. Nie miał zastrzeżeń do organizacji lotu - dodaje prokurator Ohar.

Biegły stwierdził też, że brak jest jakichkolwiek unormowań dotyczących wyciągarek i lin wyciągowych. W jego opinii sprzęt był sprawny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24