Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joachim B.: "Przepraszam cię za ten nóż"

Ewa Gorczyca
Joachim B.: Żałuję, że uderzyłem Piotra  nożem. Cieszę się, że przeżył.
Joachim B.: Żałuję, że uderzyłem Piotra nożem. Cieszę się, że przeżył. Tomasz Jefimow
Pokłócili się o pieniądze za naprawę samochodu. 63-latek wyciągnął scyzoryk i dwukrotnie ugodził znajomego mechanika: w pierś i brzuch.

Proces w tej sprawie rozpoczął się wczoraj w Sądzie Okręgowym w Krośnie. Brzozowska prokuratura oskarżyła Joachima B. o usiłowanie zabójstwa. 63-latek nie zgadza się z takim zarzutem. Przyznaje, że zadał jedno lub dwa uderzenia nożem, ale zapewnia, że nie chciał zabić.

Pożyczał, nie oddawał

Joachim B. pochodzi ze Śląska. Po przejściu na górniczą emeryturę wybudował dom w rodzinnych stronach żony, pod Krosnem. Nawiązał znajomość z Piotrem R., który w Haczowie prowadził warsztat samochodowy.

Odwiedzał go, czasem pomagał mu w pracy, bo interesowała go mechanika, razem pili alkohol. Problemy zaczęły się, gdy Joachim B. kupił używanego vw golfa 5 poleconego przez Piotra R.

- Coś tam przy nim zrobił, ale silnik nie miał mocy. Piotrek pod pozorem kolejnych napraw brał ode mnie pieniądze, pożyczał po kilkaset złotych, nie oddawał. Auto cały czas stało u niego w garażu. Potem okazało się, że korzysta z golfa jego żona - opowiadał oskarżony.

Joachim B. w końcu stracił cierpliwość. Pojechał do znajomego i zażądał oddania samochodu. Doszło do ostrej wymiany zdań. Wieczorem mechanik odwiózł golfa. - Ja wtedy spałem, kluczyki odebrał syn. Rano zobaczyłem, że auto nadal nie jest wyremontowane. Miało uszkodzony lakier.

"Zmarnuję ci życie"

Joachim B. zjawił się w warsztacie Piotra. Mechanik był po operacji nogi, poruszał się na wózku inwalidzkim. Joachim B. zwrócił się do niego słowami "ty złodzieju".

- Chciałem z nim rozmawiać, ale zareagował gwałtownie, wyzwał mnie i kazał wyp...ć z garażu. Wstał z wózka i chwycił mnie ręką za gardło. Myślałem, że chce mi zrobić krzywdę. Wyjąłem nóż i pchnąłem go - zeznawał oskarżony w sądzie. Jak twierdzi, scyzoryk kupiony we Włoszech nosił przy sobie , bo przydawał mu się w różnych sytuacjach.

Świadkami tego zajścia byli ojciec i syn, którzy przyjechali naprawić samochód. Adam P. twierdzi, że nie słyszał, o co poszło. Gdy zorientował się, że awantura wisi na włosku, podbiegł rozdzielić gospodarza i jego znajomego. Ale ten już wybiegł z warsztatu.

- Zobaczyłem, że Piotr R. ma dwie rany, jedną w okolicy serca, drugą na brzuchu. Jestem ratownikiem medycznym. Zadzwoniłem po pogotowie i zająłem się tamowaniem krwotoku - opowiadał Adam P.

Piotr R. mówił podczas rozprawy, że nie ma sobie nic do zarzucenia jeśli idzie o Joachima R. Twierdzi, że nie pożyczał od niego pieniędzy, wręcz przeciwnie, to Joachim R. nie rozliczył się z nim za naprawę auta. Przyznał, że feralnego dnia w ostrych słowach kazał się wynosić znajomemu z warsztatu. Zaprzecza jednak, by stosował siłę.

- Po operacji nie byłem na tyle sprawny. On, gdy tylko wszedł, zaczął mnie obrażać. Wstałem z wózka, żeby go wyprosić. On powiedział do mnie "zmarnuję ci życie". Nie wiedziałem, że dostałem cios nożem. Zorientowałem się, gdy zobaczyłem, że mam ręce we krwi.

Chciał się pogodzić

Piotr R. przeżył dzięki operacji. Choć stosunkowo szybko opuścił szpital, to zdaniem biegłego, obrażenia zagrażały życiu (ostrze przecięło jelito, było zagrożenie wstrząsu septycznego).

Joachim B. mówił, że jakiś czas potem próbował się pojednać z Piotrem R. - Przyszedłem do niego, powiedziałem "przepraszam Piotrek za ten nóż". Ale on mnie wyrzucił - wyjaśniał.

Podczas rozprawy ponowił przeprosiny. Zadeklarował też, że zapłaci Piotrowi R. 30 tys. zł odszkodowania. Ten początkowo nie chciał słyszeć o pogodzeniu się z oskarżonym. Stwierdził też, że nie interesuje go zaproponowana przez niego kwota. Tłumaczył, że wizytę Joachima B., gdy ten przyszedł go przeprosić, potraktował jako najście. - Pojawił się późnym wieczorem, ja się go wtedy bałem, zadzwoniłem nawet na policję - zeznawał.

Piotr R. skarżył się, że skutkiem obrażeń, których doznał, są silne bóle. - Leczę się, musiałem zawiesić działalność gospodarczą - mówił. Zgłosił też żądanie zadośćuczynienia, w wysokości, która go satysfakcjonuje - 70 tys. zł. Dopiero podczas przerwy on i oskarżony doszli do porozumienia i zgodził się na 30 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24