Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała wieś walczy o Janka. NFZ odmawia mu refundacji lekarstwa

Alina Bosak
Archiwum prywatne
Dzieci Janka na sprzedaż wystawiają zabawki, sąsiedzi organizują zbiórki, koło gospodyń rozprowadza rękodzieło. Ale to wciąż za mało, by kupić dla niego lek na czerniaka. Dlatego proszą o pomoc.

Jan Gębski z Łukawca z rakiem skóry walczy od dwóch lat. Dla żony, małych dzieci, dla siebie. Teraz potrzebuje lekarstwa, którego refundacji Narodowy Fundusz Zdrowia mu odmawia. W publiczną zbiórkę na jego rzecz zaangażował się portal SiePomaga oraz fundacja Caritas. Trzeba się spieszyć, by w styczniu rozpocząć podawanie leku.

Diagnoza: czerniak złośliwy

Choroba pojawiła się w czerwcu 2012 roku. Z pieprzyka na plecach, którego Jan miał od zawsze, zaczęło się coś sączyć. Pieprzyk lekarze wycięli i wysłali do badania. Po 3 tygodniach przyszły wyniki. Diagnoza brzmiała: czerniak złośliwy, IV stopień, czyli bardzo zaawansowany.

- Od razu skierowano Janka na operację - wspomina Dorota Gębska, żona. - Pierwsza była w sierpniu, lekarze usunęli część skóry z pleców. Potem trzeba było ten obszar powiększyć. Wycięli także węzły chłonne, na których pojawiły się nacieki.

Jan po operacji nie mógł podnieść rąk, ale uparcie ćwiczył. Sam zbudował sobie odpowiednie urządzenie do rehabilitacji. Sprawność wracała. W ubiegłym roku na jednej z kontroli u chirurga okazało się jednak, że pojawił się guz na nerce. Wtedy Gębscy zdecydowali się na dalsze leczenie pojechać do prof. Piotra Rutkowskiego, kierownika Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków w warszawskim Centrum Onkologii. Tam od czerwca do końca 2013 r. Janek był leczony Zelborafem.

- Nie mogłem wychodzić z domu, bo lek powodował wysypkę, która pod wpływem słońca zamieniała się w oparzenia - mówi Jan. - Pomagał przez pół roku. Potem przestał działać. Pojawiły się przerzuty i w styczniu tego roku trzeba było zastosować standardową chemię. Miałem pecha, bo trzy miesiące później minister zdrowia zdecydował, że dla pewnej grupy chorych będzie refundowany nowy lek, znacznie wydłużający życie takich chorych jak ja. Ale, aby go dostać trzeba spełniać wszystkie kryteria ustalone przez ministerstwo.

Ja nie spełniam tylko jednego wymogu - Narodowy Fundusz Zdrowia sfinansował mi już dwie linie leczenia. Gdybym nie dostał w styczniu chemii, podano by mi ten nowy lek.

Na pytanie Nowin, czy pacjent w drodze wyjątku nie mógłby zostać objęty takim leczeniem, rzecznik ministra zdrowia Krzysztof Bąk odpisał, że lek Yervoy finansowany jest ze środków publicznych jedynie w ramach w ramach programu lekowego "Leczenie czerniaka skóry lub błon śluzowych ipilimumabem", a kryteria według których pacjent może zostać do programu włączony zostały opracowane przy udziale konsultanta krajowego w dziedzinie onkologii klinicznej oraz zostały ocenione pozytywnie przez Agencję Oceny Technologii Medycznych. I tylko pacjent wypełniający te kryteria może być włączony do programu.

Jeden zastrzyk kosztuje 90 tysięcy złotych

Jeśli chcesz pomóc Jankowi, wpłać choćby najmniejszą kwotę

- za pośrednictwem strony SiePomaga - pomoc dla Janka

- bezpośrednio na konto fundacji: nr konta 55 2490 0005 0000 4530 3355 5757, z dopiskiem: Jan Gębski,

- za pośrednictwem fundacji Caritas, nr konta 17 9176 1048 2001 0008 2543 0001, z dopiskiem: Jan Gębski.

Lekarstwo nazywa się Yervoy (ipilimumab). Lekarze mówią, że mogłoby Jankowi pomóc, ale nie mogą go podać na koszt NFZ, bo trzymają ich tabelki. Gdyby pacjent mieszkał w bogatszym kraju europejskim niż Polska, leczenie by mu sfinansowano.

Kuracja to tylko 4 zastrzyki, podane w 3-tygodniowych odstępach. Ale jeden kosztuje 90 tys. zł. Trzeba więc 360 tys. zł. Gębscy muszą uzbierać je sami. Ona pracuje w biurze, on jest na rencie. Wcześniej pracował na CPN-ie, był kierowcą. Nie są w stanie sami sfinansować tak drogiej terapii.

- Nigdy nie były nam potrzebne zagraniczne wakacje, samochody. Wystarczył nam nasz ogródek. A teraz okazuje się, że wystarczą pieniądze, żeby Janek żył - opowiada Dorota na portalu siepomaga.pl.

To między innymi przez tę stronę internetową można im pomóc. Ale nie tylko. Konto dla Janka udostępniła także rzeszowska Caritas. Pomagają również sąsiedzi. W Łukawcu trwa nieustanna zbiórka. Koło gospodyń rozprowadza malowane szkło, pani Magda piecze chleb, zorganizowana została charytatywna impreza andrzejkowa. Zaangażowała się młodzież z KSM i ksiądz proboszcz. Dzieci Janka - 9-letnia Julka i 11-letni Bartek wystawiły na aukcję swoje zabawki. Bartek cały czas opiekuje się facebookową stroną o tacie - "Zbieramy na lek dla Janka". Udało się już uzbierać na pierwszą dawkę. Ale czasu jest coraz mniej.

- Janek powinien zacząć kurację w styczniu. Boimy się, że bez pomocy większej grupy ludzi, wszystko się opóźni - mówi Dorota. - On zawsze był wysportowany, zdrowo się odżywiał. Jest silny. Stosujemy specjalną dietę.

- Po chemii nie mogłem chodzić, miałem poprzepalane nerwy u rąk i nóg, ale z pomocą masażysty znów stanąłem na nogi. Nie poddaję się - uśmiecha się Janek.

Dorota dodaje: - Inny by się może załamał, a Janek wszystko znosi, z wszystkim sobie radzi. A teraz pojawił się ten mur. Sami nie damy rady go przejść.

Julka i Bartek też są dzielni, ale na wszelki wypadek codziennie pytają: - Tato, a jutro nas obudzisz?

Jeśli chcesz pomóc Jankowi, wpłać choćby najmniejszą kwotę

- za pośrednictwem strony SiePomaga - pomoc dla Janka

- bezpośrednio na konto fundacji: nr konta 55 2490 0005 0000 4530 3355 5757, z dopiskiem: Jan Gębski

- za pośrednictwem fundacji Caritas, nr konta 17 9176 1048 2001 0008 2543 0001, z dopiskiem: Jan Gębski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24