Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bohaterka z MPK Rzeszów, która uratowała pasażera, dostała burę od kierownika

Bartosz Gubernat
W MPK Rzeszów wrze. Powód? Zachowanie przełożonego kierowców, który w środę rano udzielił ostrej reprymendy kobiecie, która przez ponad kwadrans reanimowała pasażera.

Joanna Mendrala w piątek odebrała w ratuszu kwiaty i nagrodę prezydenta Rzeszowa. W ten sposób władze miasta, MPK i Zarządu Transportu Miejskiego uhonorowały ją za bohaterską akcję, dzięki której udało się przywrócić oddech 22-letniemu pasażerowi. Mężczyzna stracił przytomność zaraz po wejściu do prowadzonego przez nią autobusu. Jak przekonują lekarze i ratownicy, gdyby nie reakcja kierowcy, na pewno nie dożyłby przejazdu karetki.

Pani Joanna: Przełożony zaczął na mnie krzyczeć

Po prawie dwugodzinnej akcji reanimacyjnej pacjent został odwieziony do szpitala, a z panią Joanną skontaktował się dyspozytor MPK.

- Zapytał mnie, czy jestem w stanie wrócić autobusem na bazę. Powiedziałam, że nie, więc wysłał po mnie pogotowie techniczne i nadzór ruchu. Uruchomił także zapasowy autobus, który zastąpił mnie na linii. To normalna procedura po tego typu zdarzeniach, albo p. stłuczkach - mówi pani Joanna.

Po powrocie na bazę roztrzęsiona kobieta weszła do dyspozytorni i zamarła.

- Zastępca kierownika do spraw przewozów, czyli przełożony kierowców i dyspozytora zaczął na mnie krzyczeć.

Pytał, co ja sobie wyobrażam, co to za histeria? Wściekał się, że musiał uruchomić za mnie rezerwę. Nie wiem, czy on myśli, że jestem robotem? Przecież ratowałam człowieka, miałam prawo zareagować emocjonalnie - mówi pani Joanna.

Szef Solidarności: ludzie się go boją

Michał Białogłowski, szef Solidarności w MPK Rzeszów dodaje: - Koleżankę próbował uspokajać dyspozytor, który już wcześniej zrobił jej herbatę. Przytulił ją, próbował wpłynąć także na zastępcę kierownika, ale zamiast tego usłyszał od niego, że ma wyjść z pokoju.

To nie pierwszy raz, kiedy ten człowiek tak potraktował pracownika. Ludzie się go boją. Jeden z kolegów leczył się psychiatrycznie, w końcu zmarł na zawał serca. Dopiero po fakcie od jego córek dowiedzieliśmy się, że panicznie bał się tego pana. Tak dalej być nie może - mówi Białogłowski.

Zastępca kierownika: chciałem nią wstrząsnąć, aby wróciła do siebie

Zastępca kierownika nie zgadza się, aby przedstawić go z imienia i nazwiska. Przyznaje, że na panią Joannę podniósł głos, ale przekonuje, że zrobił to w dobrej wierze.

- Była roztrzęsiona, chciałem w ten sposób nią wstrząsnąć, aby wróciła do siebie. Przytulanie powodowało, że wpadała w jeszcze większą histerię, a na studiach uczono nas, aby reagować w takiej sytuacji tak, jak ja to zrobiłem.

- Po wszystkim dzwoniłem do szpitala, aby upewnić się, czy pomagając pasażerowi nie mogła się zarazić jakąś chorobą, a następnie przygotowałem wniosek do prezesa o nagrodę dla niej. Sam byłem mu zdać relację z naszej wymiany zdań - mówi mężczyzna.

- Poszedł do prezesa, bo zreflektował się, że przesadził i chciał się wybielić. Ale tym razem przesadził i to już nie przejdzie. Jeśli chciał pomóc koleżance, powinien zatroszczyć się o psychologa - mówi Stanisław Sadlej, przewodniczący wolnego związku zawodowego pracowników MPK Rzeszów.

- Ci, którzy mają w tym interes gotują mnie jak raka we wrzątku. Nie jestem na rękę związkowcom, bo nie mają u mnie chodów. Traktuję wszystkich pracowników jednakowo. Dokumenty przemawiają za mną, wyjaśnię tę sytuację i dowiodę, że zachowałem się odpowiednio - mówi zastępca kierownika.

Szef MPK Rzeszów: kierowanie ludźmi nie jest jego najmocniejszą stroną

Ale Joanna Mendrala odpowiada, że narzekają na niego nie tylko związkowcy.

- Nie wiem, czy na cały zespół znalazłoby się 10 osób, które jego prace oceniają pozytywnie. Poczułam się, jakbym za to, co zrobiłam dostała policzek. Do dziś mnie nie przeprosił - mówi kierowca.

Po rozmowie z panią Joanną i prezesem MPK prezydent Tadeusz Ferenc kazał wyciągnąć w stosunku do mężczyzny konsekwencje. Marek Filip, szef firmy przewozowej przyznaje, że to nie pierwsza skarga na zastępcę kierownika.

- Kierowanie ludźmi nie jest jego najmocniejszą stroną, dlatego został zawieszony. Jego reakcja była nieuzasadniona i nieprzyjemna. Czy zostanie zwolniony z pracy? Z tą decyzją czekam na wyjaśnienie sprawy do końca - mówi prezes Filip.

- Zawieszenie to minimum, ten pan nie nadaje się do kierowania ludźmi - mówi pani Joanna.

- Owszem, szef powinien być wymagający, ale nie ma prawa zachowywać się w ten sposób. To zahacza o mobbing - dodaje S. Sadlej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24