Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień przed rozprawą do zakładu karnego w Przemyślu trafił list z nabojem i groźbą

Norbert Ziętal
Pod koniec wczorajszej rozprawy sędzia Krzysztof Stępień (nz. z prawej) zaprezentował list z nabojem, jaki ktoś wysłał do zakładu karnego. Sprawę prowadzi wspólnie z sędzią Markiem Zawadzkim (nz. z lewej)
Pod koniec wczorajszej rozprawy sędzia Krzysztof Stępień (nz. z prawej) zaprezentował list z nabojem, jaki ktoś wysłał do zakładu karnego. Sprawę prowadzi wspólnie z sędzią Markiem Zawadzkim (nz. z lewej) Norbert Ziętal
Kolejna rozprawa w sprawie napadu na bank w Wielkich Oczach odbyła się wczoraj w Sądzie Okręgowym Przemyślu. Dzień przed nią do przemyskiego zakładu karnego trafił nietypowy list. W środku znajdował się nabój do ostrej broni i kartka z jednym zdaniem "za wiele mówisz".

List adresowany był do Lesława S., który jest oskarżonym o napad na bank i przebywa w tymczasowym areszcie.

- Przesyłka została poddana rutynowym badaniom na aparacie rtg. Stwierdzono metalowy przedmiot. Po otwarciu okazało się, że to nabój. Dzisiaj otrzymaliśmy ten list - mówi sędzia Krzysztof Stępień, który wspólnie z sędzią Markiem Zawadzkim prowadzi rozprawę.

Lesław S. twierdzi, że dopiero od sądu dowiedział się o przesyłce i nie wie, kto może być jej nadawcą.

Do napadu na bank w Wielkich Oczach doszło w marcu br. Do placówki wszedł zamaskowany Lesław S. Miał przy sobie dwa pistolety, na głowie maskę. Doszło do szamotaniny pomiędzy nim a pracownikiem banku, któremu pomagały również inne osoby. Padły dwa strzały, jeden z nich ranił w prawy bark pracownika banku. Po jakimś czasie Lesław S. zdołał uciec z budynku i wsiąść do policyjnego radiowozu. Tutaj obezwładnili go dwaj przypadkowi przechodnie oraz policjant.

Z początku Lesław S. twierdził, że nie pamięta napadu, bo ma zaniki pamięci. W wyjaśnieniach złożonych przed sądem przedstawił zupełnie inną wersję. Stwierdził, że do napadu został zmuszony przez szantażujących go ludzi mówiących "z rosyjskim lub ukraińskim" akcentem, którzy chcieli od niego kupić nieruchomości, na co on się nie godził.

Wczoraj zeznawało dwóch świadków, pracowników banku. Mężczyzna był tym, który niemal od początku incydentu próbował obezwładnić bandytę, którego twarz początkowo była ukryta pod maską. Z głowy Lesława S. zdołał ściągnąć maskę. Cztery dni spędził w szpitalu z raną postrzałową barku, półtora miesiąca na zwolnieniu lekarskim.

- Do dzisiaj korzystam z rehabilitacji oraz pomocy psychologa. Nie mogę w nocy spokojnie spać - twierdzi bankowiec. Zeznał, że Lesław P. celował pistoletem do niego i innych pracowników. Lesław S. zareagował na to oświadczeniem tłumacząc, że nie celował do nikogo a dwa strzały zostały oddane przypadkowo.

Zeznania składała również pracownica banku. To jej udało się uruchomić czujnik alarmowy i poinformować policję oraz służby ochrony. Była bezpośrednim świadkiem napadu i szamotaniny.

- Bardzo to przeżyłam. Każdego dnia budzę się i zasypiam z myślami o tym napadzie. Analizuję, co się stało i że mogliśmy już nie żyć - opowiada kobieta. Przez półtora miesiąca była na zwolnieniu lekarskim, wróciła do pracy, ale korzysta z pomocy psychologa.

Na wniosek oskarżyciela posiłkowego bank sporządzi opinie na temat ewentualnych kredytów i zobowiązań Lesława S. na dzień napadu. Rozprawę odroczono do grudnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24