Nowoczesny system dba o czystość w szpitalu w Przeworsku

Amerykańska metoda zastosowana w Przeworsku polega na precyzyjnej kontroli pracy sprzątaczek. Oczywiście nie chodzi o zabrudzenia widoczne gołym okiem, ale te, których dostrzeżenie dla człowieka jest niemożliwe. Głównie pod kątem wystąpienia bakterii i wirusów.

Wybrane, często dotykane powierzchnie, np. ściany, drzwi, klamki, są zaznaczane znacznikiem fluorescencyjnym. Miejsca inspekcji wybiera się losowo. Później wystarczy, przy pomocy odpowiedniej lampy, podświetlić je. Wtedy widać, czy było w tym miejscy sprzątane i na ile starannie ta praca została wykonana.

- Ta metoda nie jest jakąś ekstra nowością. Na świecie jest stosowana od 2006 r. My jesteśmy szpitalem o bardzo wysokim standardzie, dlatego musimy dbać o wiele rzeczy potwierdzających wysoką jakość naszych usług - mówi Józef Więcław, dyr. Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Przeworsku.

- Jakiś czas temu otrzymaliśmy propozycję bezpłatnego przetestowania możliwości systemu. Skorzystaliśmy, byliśmy z niego zadowoleni. Dlatego zastosowaliśmy go - dodaje dyr. Od razu zaznacza, że nie ma mowy o jakimkolwiek szpiegowaniu ekip sprzątających, jak sugerowało część mediów.

Każda z pań sprzątających ma określoną powierzchnię do sprzątania. Dawniej rozliczała się z pracy podpisując listę obecności na godzinowym grafiku. Kontrola pomieszczeń i elementów zaplanowanych do sprzątnięcia prowadzona była pobieżne. Teraz można to zrobić bardzo dokładnie.

Efekty już są. Szybko okazało się, że elementami najczęściej pomijanymi przy sprzątaniu były klamki i manipulatory przy łóżkach pacjentów. Dane z kontroli przeprowadzanych w Przeworsku są przesyłane do amerykańskiej firmy. Tam są analizowane, głównie pod kontem możliwości wystąpienia nowych zagrożeń. Szpital dostaje wyniki takiej analizy.