O swoich planach działacze Polskiego Związku Lekkiej Atletyki poinformowali w ubiegłym tygodniu podczas zjazdu Polskiego Stowarzyszenia Biegów w Zielonej Górze. Proponowany przez nich projekt nazywa się roboczo "Klub biegacza PZLA". Zakłada wprowadzenie dla osób amatorsko uprawiających sport obowiązkowej licencji. Tylko osoby posiadające taki dokument mogłyby brać udział w dużych imprezach masowych.
Licencje na ich organizację musiałyby posiadać także stowarzyszenia i grupy zapaleńców, które dzisiaj robią to najczęściej bezpłatnie, przy pomocy sponsorów, wyłącznie dla promowania zdrowego trybu życia. Związkowcy przekonują, że w ten sposób chcieliby podnieść poziom zawodów, a przede wszystkim zadbać o bezpieczeństwo biegaczy. Aby otrzymać licencję, biegacz musiałby przejść badania lekarskie i wykupić ubezpieczenie.
Biegacze: PZLA chce wyciągnąć od nas pieniądze
Środowiska zrzeszające biegaczy w całym kraju na pomyśle nie zostawiają suchej nitki. Sportowcy nie mają wątpliwości, że wprowadzenie licencji zabije w ludziach zapał do biegania.
- Ja w ciągu roku przebiegam ok. 5 tysięcy kilometrów. Nie potrzebuję do tego żadnej licencji. Co dwa lata badam się u kardiologa, regularnie robię badania krwi. Każdy rozsądny człowiek obserwuje swój organizm i nie trzeba na siłę zmuszać go do wizyty u lekarza - mówi Robert Korab, ultramaratończyk z Rzeszowa.
Jego zdaniem pomysł związkowych działaczy to nic innego, jak próba wyciągnięcia od ludzi pieniędzy.
- Przecież wyrobienie i obsługa licencji będą kosztowały. Podobnie jak dodatkowe badania. Jeśli nie bezpośrednio, to poprzez wyższe koszty udziału w zawodach zapłacą za to ludzie, którzy biegają dla przyjemności i nie czują się zawodowymi sportowcami - ocenia Robert Korab.
Wątpliwości ma też Piotr Kowal, trener biegaczy CWKS Resovii.
- Owszem, ludzi należy motywować do badań, ale nie w ten sposób. Zamiast licencji proponuję przeprowadzić kampanię społeczną, zachęcającą do wizyty u kardiologa - mówi Kowal, który na koncie ma m.in. tytuł mistrza Polski w biegu na 800 metrów.
Biegacze są przekonani, że wprowadzenie nowego obowiązku zabije wśród tysięcy sportowców zapał do amatorskiego uprawiania sportu.
- Zawodowy sportowiec na wizytę u specjalisty czeka dwa-trzy tygodnie. Jak w takim razie przebadać w krótkim czasie tysiące amatorów, którzy dostęp do takich badań mają bardziej ograniczony, a w przyszłym sezonie będą chcieli dalej startować w zawodach? - pyta Piotr Kowal.
PZLA po fali krytyki ze strony biegaczy zapowiada dalsze konsultacje swojego projektu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Paulla prała brudy z ojcem swojego dziecka. Teraz on ma raka. Padły słowa o żerowaniu
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?
- Nowe wieści o tajemniczym ojcu dziecka Tomaszewskiej. Wygadała się bliska osoba