Bilard. Tomasz Kapłan rozbił bank w Ósemce

Zawody nr 6 odbyły się po dwutygodniowej przerwie. Tomek wziął udział w poniedziałkowym turnieju po dłuższej przerwie i na pewno nie żałuje. Oprócz wygrania turnieju, miał szczęście w losowaniu Jack Pota. Uśmiechu fortuny nie zmarnował. Najpierw świetnie rozbił (trzy bile wpadły do łuz), potem skorzystał z dobrego układu i spokojnie wyczyścił stół. W nagrodę zgarnął 295 złotych.

W samych zawodach Tomek zwykle dawał dwa, czasem jeden fora. W drodze do finału wygrał z Tomaszem Moskwą, Kazimierzem Wójcikiem, Arkadiuszem Nawojskim (ze wszystkimi po 3:2). W ćwierćfinale poradził sobie z Mariuszem Śledzianowski (3:2), a w półfinale nie miał kłopotów z Jackiem Pańczakiem (3:1).

Jakub w I rundzie miał wolny los, w drugiej wygrał 3:1 ze Śledzianowski, następnie po zaciętej walce ograł Dawida Masteja (3:2), w ćwierćfinale oddał jedną partię Januszowi Stawarzowie, a w półfinale znów nie miał lekko, bo nastoletniego Witolda Hajduka zwyciężył 3:2. W finale Tomek dawał Kubie jedną partię fora. Szybko jednak zrobił dwie partie z kija i prowadził.

- Potem wpadła mi biała przy rozbiciu i nie było już tak łatwo. Kuba wyrównał, miał swoje szanse w decydującej, piątej partii, ale nie trafił i udało mi się skończyć - powiedział bohater wieczoru.

Wraz z obniżającą się temperaturą na zewnątrz rośnie frekwencja w turnieju. W szóstych zawodach rywalizowało 25 zawodników. Za tydzień turniej nr 7. Początek - godzina 18.