Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W kampanii wyborczej było za dużo plakatów, za mało spotkań z ludźmi

Karolina Jamróg
Z socjologiem Leszkiem Gajosem rozmawiamy o ocenie kampanii przed wyborami samorządowymi.

W niedzielę czekają nas wybory samorządowe. Czas więc podsumować poprzedzającą je kampanię wyborczą. Nie wydaje się panu, że przebiegała ona wyjątkowo spokojnie, żeby nie powiedzieć, że była nudna?

Z jednej strony, możemy się cieszyć, że ta kampania była nudna, bo nie było w niej obrzucania się błotem, co ma miejsce w kampaniach przed wyborami parlamentarnymi. Dzięki temu kampania do samorządu była bardziej cywilizowana. Z drugiej strony, zabrakło mi jednak bezpośrednich kontaktów na linii kandydat - wyborca. Kandydaci chcieli zrobić kampanię jak do Sejmu, dlatego postawili na billboardy, plakaty i ulotki. A nie mieli odwagi na kampanię "door to door", czyli nie chcieli zapukać do domów i mieszkań wyborców i zachęcić ich do oddania głosu.

Taki sposób prowadzenia kampanii jest bardziej skuteczny niż plakaty i ulotki?

Takie zachowanie jest premiowane przez wyborców. Roz- mawiałem na ten temat ze swoimi znajomymi. Opowiadali, że w bloku, gdzie mieszkają, jedna z kandydatek chodziła od drzwi do drzwi i przekonywała lokatorów do głosowania. I sama przyznała, że kilka razy usłyszała: "Jeśli pani osobiście mnie prosi, to zagłosuję".

Dlaczego więc tak niewielu kandydatów zdecydowało się spotykać ze swoimi wyborcami?

Bo co najmniej 80 procent tych kandydatów nie wierzy w to, że ktoś ich wybierze. Sztaby wystawiają pełne listy, ale trafiają na nie ludzie, którzy się do pracy w samorządzie nie nadają. Startują, bo ktoś ich poprosił, bo liczą na profity albo pracują w urzędzie i pasuje startować. A potem dostają po 5 głosów.

Czy w wyborach samorządowych liczy się partyjny szyld, czy raczej głosujemy na człowieka, którego po prostu znamy?

W wyborach samorządowych szyld partyjny nie powinien mieć żadnego znaczenia. Jednak - niestety - tak nie jest. Kryteria, jakimi posługują się wyborcy, są dwa. To kryterium znajomości i przynależność do partii. W większych miastach, wybierając prezydenta czy burmistrza, ludzie patrzą, do jakich partii należą kandydaci. W gminach jest inaczej. W nich wyborcy głosują na tego kandydata, którego znają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24