GOPR-owcy z Bieszczadów dostali namiot ratunkowy

Wart 30 tys. zł namiot GOPR dostał od wojewody z okazji "Dnia Ratownika". - Ma niezależne zasilanie i nagrzewnicę. Przyda nam się w czasie zimowych akcji ratowniczych, które najczęściej prowadzimy w bardzo trudnych warunkach, podczas silnego wiatru, mrozu i opadów śniegu. Dla nas będzie to schronienie w czasie takich akcji, a dla poszkodowanych miejsce pierwszego schronienia, gdzie będą mogli się ogrzać - mówi Krzysztof Szczurek, zastępca naczelnika bieszczadzkiej grupy GOPR.

Ratownicy podkreślają, że podczas akcji prowadzonych zimą szybkie ogrzanie wyziębionych poszkodowanych może mieć decydujący wpływ na ich życie i zdrowie. Namiot to nie jedyny sprzęt, jaki dostali w tym roku od wojewody.

Wcześniej były to m.in. quad, zestawy zasilania radiotelefonów, a w poprzednich latach także plecaki medyczne, sprzęt alpinistyczny, rakiety śnieżne, deski i kołnierze ortopedyczne, stabilizatory, maski tlenowe, wyciągarki i zespół urządzeń zasilania systemu łączności ratunkowej, który został zamontowany w goprówce na połoninie Wetlińskiej.
- Sprzęt jest nam bardzo potrzebny, bo ułatwia prowadzenie akcji. Ponieważ używamy go w trudnych warunkach, szybko się jednak zużywa, dlatego nasze potrzeby są ciągle duże. Niedawno dostaliśmy np. pulki, czyli lekkie nosze do transportowania poszkodowanych na śniegu. Chociaż mamy je niedługo, na silnym wietrze zdążyły się już zniszczyć. A nowe kosztują ok. 15 tys. zł. Naprawy wymaga też quad, którego w październiku uszkodził nam niedźwiedź - mówi K. Szczurek.

Na bazie bieszczadzkiej grupy GOPR utworzono formację obrony cywilnej - Drużynę Ratownictwa i Poszukiwania Górskiego. Jej zadaniem jest m.in pomoc i poszukiwanie ludzi w górach, a także pomoc przy usuwaniu skutków klęsk żywiołowych i katastrof.