Pracownicy na Podkarpaciu boją się przyznać, że są mobbingowani

Liczba skarg dotyczących mobbingu, które wpływają do PIP w Rzeszowie, utrzymuje się od kilku lat na podobnym poziomie. Do połowy października inspektorzy pracy otrzymali 58 skarg. Dokładnie tyle było wszystkich w całym ubiegłym roku. Z kolei dwa lata temu wpłynęło ich 85.

Tymczasem z badania CBOS "Szykany w miejscu pracy" wynika, że mniej więcej co szósty pracownik doświadczył szykan ze strony swojego przełożonego. Rzadziej szykanują współpracownicy. Z ich strony mobbingu doświadczył co dwunasty pracownik.

Na bardziej ogólne pytanie o występowanie szykan w miejscu pracy odsetek osób, które odpowiedziały twierdząco, był jednak wyższy. Niemal co czwarty pracownik zadeklarował, że w jego miejscu pracy zdarzały się przypadki mobbingu.

Dlaczego tylko nieliczni szukają pomocy w PIP?

- Inspektorzy pracy mogą zająć się sprawą pod warunkiem, że poddana mobbingowi osoba się ujawni. Anonimami się nie zajmujemy, bo musimy wiedzieć, kto dokładnie jest szykanowany i przez kogo. W tym celu przesłuchujemy świadków, dajemy do wypełnienia ankiety. Musimy po prostu sprawdzić, czy w stosunku do danej osoby pojawiały się rzeczywiście zachowania o charakterze mobbingu. Niestety, niewiele szykanowanych osób decyduje się na to, żeby się ujawnić. Stąd też niewielka liczba skarg - wyjaśnia Wojciech Dyląg, rzecznik prasowy PIP w Rzeszowie.

Tymczasem mobbing to poważny problem. - Jego negatywny wpływ dotyczy nie tylko samego pracownika, lecz także całego przedsiębiorstwa. Z punktu widzenia funkcjonowania firmy, pracownicy, którzy doświadczają szykanowania, stają się nieefektywni, tracą zaangażowanie do pracy, przestają identyfikować się z organizacją. Często konsekwencją tego zachowania jest stale zmieniająca się załoga - podkreśla Artur Szeremeta z firmy Sedlak & Sedlak.