PiS jest pewny: na Podkarpaciu znowu wygramy

W niedzielę, 16 listopada, w naszym kraju odbędą się wybory samorządowe. Będziemy wybierać radnych wojewódzkich, powiatowych i gminnych, prezydentów i burmistrzów miast, a także wójtów. Na Podkarpaciu w wyborach startuje prawie 14 tys. kandydatów. Do sejmiku jest ich aż 476. Będą walczyć o 33 mandaty, w pięciu okręgach.

Ostatnio PiS zwyciężył

Cztery lata temu w wyborach do podkarpackiego sejmiku wygrał PiS, który uzyskał 38,53 proc. głosów, co dało partii 15 mandatów. Drugie miejsce zajęła Platforma Obywatelska - 21,71 proc. głosów, które przełożyły się na 7 mandatów. Tyle samo mandatów uzyskało Polskie Stronnictwo Ludowe, przy poparciu sięgającym 21,53 proc. Na czwartym miejscu był Sojusz Lewicy Demokratycznej, który zdobył 12,31 proc.i dostał 4 mandaty.

Mimo że wygrał PiS, nie był on w stanie rządzić sam, a koalicji nie udało mu się stworzyć z żadnym ugrupowaniem. Władzę objęła koalicja PO-PSL-SLD, która miała 18 radnych, PiS miał 15. Ta koalicja rządziła w województwie do maja 2013 roku. Wtedy bowiem radni odwołali z funkcji marszałka województwa Mirosława Karapytę, któremu prokuratura postawiła kilka zarzutów, m.in. płatnej protekcji i korupcji. Karapyta odszedł z PSL i stał się radnym niezależnym. Na stronę PiS-u przeszli wtedy Lucjan Kuźniar (PSL) i Jan Burek (PO). Koalicja rządząca utraciła w ten sposób większość i władzę przejął PiS.

- Udało im się, bo dwóch radnych koalicji rządzącej dopuściło się zdrady, inaczej tego nazwać nie można - komentował wtedy m.in. Władysław Stępień, radny SLD.

A poseł Jan Bury, szef PSL na Podkarpaciu ,nie krył wzburzenia. - Tak się nie robi - oceniał.

Może dojść do powtórki

W tegorocznych wyborach do Sejmiku Województwa Podkarpackiego PiS ma duże szanse na wygraną.

- Mamy bardzo dobrych kandydatów we wszystkich okręgach, wygramy te wybory - zapewnia Władysław Ortyl, obecny marszałek województwa, który startuje do sejmiku z numerem jeden w swoim okręgu, z listy PiS. - Będziemy rządzić samodzielnie, jestem tego pewien.

Słowa marszałka mogą się okazać prorocze, bowiem koalicja do wyborów idzie osłabiona. Nie startuje bowiem z żadnej listy były marszałek i obecny radny Mirosław Karapyta.

- Choć miał startować z SLD - mówi nasz rozmówca, jeden z radnych.

- Karapyta w swoim okręgu dostał w ostatnich wyborach ponad 23 tys. głosów, to drugi wynik w województwie. Tych głosów ewentualna koalicja PO-PSL-SLD nie dostanie, a szkoda. Osłabi to zapewne wynik PSL - dodaje.

Do tego dochodzi Zygmunt Cholewiński z PO, który cztery lata temu dostał ponad 11 tysięcy głosów. Postanowił nie ubiegać się w tych wyborach o mandat w sejmiku. Również Mariusz Kawa z PSL, który cztery lata temu miał ponad 6 tys. głosów. W tych wyborach startuje na burmistrza Strzyżowa. W sumie koalicja traci teoretycznie ok. 40 tys. głosów.

Platformę osłabia także odejście z jej szeregów radnego Jerzego Borcza, który przeszedł na stronę PiS-u i startuje do sejmiku z listy tej właśnie partii.

Zobaczymy po wyborach

Na temat ewentualnej koalicji przeciw PiS nie chcą na razie wypowiadać się szefowie podkarpackich struktur tych partii.

- Nie ma co gdybać - tłumaczy poseł Tomasz Kamiński, szef podkarpackiej lewicy. Nie wyklucza jednak powstania koalicji, takiej jak cztery lata temu.

- To nie politycy tworzą koalicje. Politycy tylko, szanując decyzję wyborców, tworzą najlepsze dla województwa rozwiązania - ocenia poseł Jan Bury.