Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepowiednie na topie. Z wizytą u wróżki z Rzeszowa

al/Ula Sobol
W pokoju oprócz wróżki  przebywa tylko jedna osoba. Jeśli  przyjdą dwie osoby, to jedna z nich musi poczekać
W pokoju oprócz wróżki przebywa tylko jedna osoba. Jeśli przyjdą dwie osoby, to jedna z nich musi poczekać Krzysztof Łokaj
- Zainteresowanie wróżbami jest o każdej porze dnia i nocy, ale nasila się w andrzejki i sylwestra - mówi Renata, rzeszowska wróżka.

Rzeszowska wróżka Renata Kaczkowska swoją przygodę z kartami zaczęła dawno temu, kiedy była jeszcze uczennicą szkoły średniej. To były zwyczajne, klasyczne karty z królami i damami, z których wróżyła znajomym. Wyczytywała z nich różne informacje. Każda karta, figura i kolor miały inne znaczenie, a Renata analizowała karty. Wróżąc ,nigdy nie oceniała ludzi, tylko wyjaśniała znaczenie kart.

Zawsze starała się zrozumieć drugą osobę. Później Renata wyszła za mąż, urodziła dzieci i pracowała zawodowo, ale wciąż w wolnej chwili pasjonowała się kartami. Kochała także magię i zapach kadzideł.

Pewnego dnia sama trafiła do wróżki tarocistki. To ona przepowiedziała Renacie, że zostanie tarocistką. Wprawdzie z początku nie zdawała sobie do końca sprawy, że tarotowi odda się całkowicie, jednak po spotkaniu z tarocistą nie rezygnowała z kart, a wręcz przeciwnie - zamieniła tradycyjną talię na karty tarota.

- Pierwsze karty tarota "Mandala Duszy" dostałam od mojej nauczycielki. Tarot Osho od klienta. Karty anielskie i tarot snów od klientek z Holandii. Wszystkie karty przyszły do mnie od ludzi - opisuje wróżka Renata. - Karty są fantastyczne i jak ja mogłam nie wierzyć, że zarobię nimi na życie - zastanawia się Renata.

Postanowiła zrezygnować z pracy i w pełni oddać się kartom. - Chciałam być dostępna dla ludzi, zawsze wtedy, gdy mnie potrzebują, a nie odmawiać z powodu pracy - wyjaśnia. - I tak zmieniłam zawód na wróżbitę.

Nie przeszkadzało Renacie, że ludzie mówią do niej i o niej "wróżka, czarownica".

- Uważam to nawet za komplement - podkreśla Renata. - Już w szkole wołano za mną "wiedźma Tabaza", ta z Sindbada, chociaż jeszcze daleka była moja droga do wróżenia - opisuje Renata.

Tarot nie jest wyrocznią

Zainteresowanie wróżbami jest o każdej porze dnia i nocy, ale nasila się zwykle w okolicach andrzejek i nowego roku. Do Renaty przychodzą osoby w różnym wieku. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety.

Najczęściej są to osoby między 30. a 60. rokiem życia. - Chociaż ostatnio moimi klientami są także 19-24-letnie dziewczyny, które chcą pogadać. Mężczyzn jest mniej - zauważa wróżka.

Istotne jest, aby osoba była pełnoletnia. - Nie kładę kart osobom niepełnoletnim, poniżej 18. roku życia ani dzieciom, bo wróżby i przepowiednie mają na nie duży wpływ. Nie wróżę także osobom w kiepskim stanie psychicznym, bo to by było tak, jakbym kogoś miała dobić i cokolwiek bym powiedziała pozytywnego i dobrego, to ta osoba i tak umiejętnie wychwyci same negatywy.

Przyjeżdżają do niej ludzie nie tylko z Rzeszowa i okolic, ale z całej Polski. Za pomocą internetu wróży zainteresowanym z Holandii. Pytają dosłownie o wszystko: miłość, pieniądze, rodziny (mężów, dorosłe dzieci), karierę.- Wiadomość o wróżce roznosi się pocztą pantoflową i odwiedza mnie coraz więcej osób - mówi rzeszowska wróżka. - Pojawiają się raz, a potem za kilka lat, aby znowu postawić im karty.

Sesja u wróżki trwa około godziny. Dziś wróżka za swoje usługi bierze pieniądze, wcześniej były to różne rzeczy.

- To był handel wymienny, usługa za usługę - śmieje się Renata. - Ale nie od razu przechodzimy do kart. Zwykle zaczynamy od wymiany energii. Później kawa lub herbata i dopiero zaczynamy wróżby - opisuje. - Obserwuję osoby i jeśli widzę, że się boją lub przyszły do mnie za namową lub ktoś im kazał, nie stawiam im tarota - opowiada wróżka. - Przepowiadam przyszłość z kart. Nie umiem czytać z ręki. W pokoju oprócz mnie przybywa tylko jedna osoba. Jeśli ktoś przyjdzie w dwójkę, to musi poczekać. Najczęściej osoby przychodzą wygadać się.

- A ja czuję się jakbym odgrywała rolę mamy, babci. Są duże emocje, łzy, ale ja na stole zawsze mam chusteczki.

Stara się wybierać same pozytywy z kart, aby nikt nie wyszedł od niej skrzywdzony, ale nie kłamie.
- Mówię dużo o emocjach, uczuciach. Podkreślam, że tarot nie jest wyrocznią i zawsze da się coś zmienić - zapewnia. - Tarot nie zna też czasu i karty nie odpowiadają w latach.

Wróżka Renata czuje się czasami jak psycholog.

- Chciałaby, aby ludzie uwierzyli w samych siebie. Docenili kim są, w sobie znaleźli miłość i szczęście. Dlatego staram się być miła dla tych, którym wróżę. Mam świadomość, że to co dam do mnie wraca, a ja czuję się taka potrzebna. Ludzie wychodząc mówią, że czują się lepiej.

Twierdzą, że to, czego się dowiedzieli, tak naprawdę wiedzą, tylko potrzebowali potwierdzenia. I raz jest to potwierdzenie pozytywnych rzeczy w życiu, a innym razem przykrych i bolesnych. Gdy w rozkładzie pojawia się karta śmierci ,to bardzo rzadko oznacza fizyczną śmierć. Najczęściej informuje o transformacji, zakończeniu jakiegoś etapu w życiu, który w danym momencie nie jest łatwy - podkreśla tarocistka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24