Piłkarz Stali: Może to 8-1 przyciągnie kibiców.

- Wygrana 8-1 z Podlasiem oznacza, że po nieszczęsnym meczu w Żółkiewce kipiała w was sportowa złość.
- Mecz w Żółkiewce pokazał nam, że w tej lidze nie ma nic za darmo, nikt nie patrzy się w tabelę, tylko walczy o swoje. Po tamtej porażce przez kilka dni chodziliśmy ze spuszczonymi głowami, ale wiedzieliśmy, że to nie koniec świata. Mecz z Podlasiem zaczęliśmy tak, jak chcieliśmy, szybko strzeliliśmy gola. A potem to już poszło. Nie zwalnialiśmy tempa, szukaliśmy kolejnych bramek. Wyszedł z tego fajny wynik.

- To pana pierwszy hat trick w Stali. Ale tak w ogóle to chyba nie.
- To ciekawa sprawa, bo w poprzednim sezonie, jako piłkarz Izolatora, strzeliłem trzy gole właśnie Podlasiu. Przed tym meczem Arek Baran nie dawał mi spokoju, pytał czy coś trafię. Odpowiadałem, że na bank. Byłem spokojny i raczej pewny, że drużyna z Białej Podlaskiej znów mi się będzie dobrze kojarzyć.

- I gole byłe ładne i wasze akcje niebrzydkie.
- Fakt, nieźle to wyglądało. Trener nas chwalił za grę skrzydłami, na całej szerokości boiska. Kamil Jakubowski i Piotrek Murawski mają dobrze ułożoną stopy, fajnie centrują, więc trzeba to wykorzystywać.

- Daliście popis, ale mecz oglądała garstka kibiców.
- Przychodzą ci najwierniejsi. Inni wpadają na stadion, gdy rywal jest z wyższej półki. Cóż, pozostaje nam robić swoje, wygrywać. Może to 8-1 wpłynie na frekwencję.