Czad atakuje na Podkarpaciu. Co zrobić by się nie zatruć?

Na początku października tlenkiem węgla zatruła się rodzina w Tuczempach w pow. jarosławskim. Czadem zatruła się tam rodzina, która ogrzewała budynek piecem kaflowym. Trzy osoby trafiły do szpitala.

Od stycznia z objawami zatrucia czadem trafiło do szpitali 10 osób. W ubiegłym roku tlenkiem węgla zatruły się 153 osoby, z czego życia siedmiu z nich nie udało się uratować. Jak przyznają strażacy, czad nie bez powodu nazywany jest cichym zabójcą.

- Tlenek węgla jest bezwonnym, bezbarwnym i pozbawionym smaku. Dostaje się do organizmu przez układ oddechowy, a następnie jest wchłaniany do krwiobiegu. Uniemożliwia prawidłowe rozprowadzanie tlenu we krwi, powodując śmierć przez uduszenie - wyjaśnia mł. bryg. Marcin Betleja, rzecznik Podkarpackiego Komendanta Państwowej Straży Pożarnej.

Jak rozpoznać zatrucie czadem? Pierwszymi objawami są ból głowy, duszności, nudności, zmęczenie, trudności z oddychaniem oraz senność. Jeśli podejrzewamy zatrucie czadem, jak najszybciej należy przewietrzyć pomieszczenie, nawet rozbijając szybę w oknie i powiadomić służby. Liczy się każda minuta, bo nawet jeśli uda nam się przeżyć, skutki zatrucia możemy odczuwać całe życie.

- W zależności od poziomu stężenia i tego, jak długo jesteśmy narażeni za działanie tlenku węgla, skutki mogą być różne. Może dojść do uszkodzenia układu krwionośnego, wątroby, nerek, ale także układu nerwowego: zaburzeń świadomości, koncentracji, kłopotów z zapamiętywaniem - wylicza Elżbieta Lichota, toksykolog ze Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie.

Tragedii można jednak zapobiec. - Głównym źródłem zatruć jest niesprawność przewodów kominowych. Należy regularnie sprawdzać szczelność przewodów kominowych, nie zasłaniać ani zaklejać kratek wentylacyjnych. Warto rozważyć też zamontowanie w domu czujników tlenku węgla - proponuje mł. bryg. Marcin Betleja.